Ekskrementy poza toaletą, krew na podłodze. To jak zachowujemy się w pracy wiele o nas mówi

Jeśli pani Eli, sprzątającej biura, ktoś nie mówi dzień dobry, to sama prowokuje przywitanie. To samo robi pan Karol, ochroniarz. - Kultury osobistej uczmy się od pracowników niższego szczebla - mówi nam psycholog Robert Rutkowski.

Ekskrementy poza toaletą, krew na podłodze. To jak zachowujemy się w pracy wiele o nas mówi
Źródło zdjęć: © Shutterstock.com | diego cervo
Nina Harbuz

Pan Karol, jako ochroniarz pracuje od 5 lat. Pierwsze trzy miesiące były najgorsze. Nikt nie mówił ani dzień dobry, ani do widzenia. Znalazł na to sposób. Gdy wychodzący mijał jego stanowisko bez słowa, krzyczał za taką osobą radosne przywitanie albo pożegnanie. - W końcu załapali i sami zaczęli witać się i żegnać - mówi pan Karol, pracownik ochrony w jednym z warszawskich biurowców.

Kiedy rozmawiamy, do budynku wchodzi kurier, prosi o otworzenie bramki. Pan Karol zatrzymuje go, pyta skąd jest, jak się nazywa i do której firmy chce dostarczyć paczkę. Mężczyzna obrażonym tonem odburkuje imię i nazwisko. Kiedy zniknął w windzie, pan Karol zaczyna opowiadać. - Pamiętam jak inny kurier zamiast podać dane odpowiedział mi: "Panie, nie mam czasu, otwieraj pan". Skomentowałem, że miłym słowem więcej zyska niż pretensjami. Kazał mi "spadać", na co odparowałem mu, że zaraz on będzie spadać, przez drzwi - wspomina pan Karol.

Gówniarzowi legitymować się nie będę

Z niemiłym kurierem miał okazję spotkać się jeszcze raz, po kilku tygodniach. Gdy zobaczyli się w obrotowych drzwiach budynku, tym razem pierwszy uśmiechnął się kurier. Pan Karol uśmiech odwzajemnił, mówiąc do mężczyzny że tym razem "przyjął dobrą taktykę" i od tej pory więcej nieporozumień nie mieli. - Ale są i tacy, którzy nie chcą się wylegitymować, ani nawet powiedzieć do kogo idą i od razu z buzią do ochroniarza lecą - mówi pan Karol. - Jeden z gości, którzy przywiózł do firmy catering poczuł się tak urażony tym, że poprosiłem o go o dowód, że wezwał policję. Do młodszego kolegi jeden z gości firmy powiedział "że takiemu gówniarzowi legitymować się nie będzie", a innemu, "że ten jest za chudy w uszach, żeby pokazywać mu swój dowód".

Pani Ela, która sprząta biurowce ma zakaz rozmawiania i nawiązywania bliższych relacji z pracownikami firmy. - Ale i tak te rozmowy jakoś naturalnie się rodzą, bo nie mam natury gbura. A to z kimś zażartuję, a to wtrącę się do rozmowy i skomentuję coś - mówi. W biurowcach sprząta od 3 lat i na brak kultury osobistej pracowników nie narzeka. - Jest co prawda kilka osób, które się nie witają, ale przeczytałam gdzieś, że można takie osoby przełamać, samemu wychodząc z inicjatywą - tłumaczy pani Ela. - Kiedy spotyka się taką osobę, to raz, drugi, trzeci mówi się "dzień dobry", nawet jeśli ta osoba początkowo nie odpowiada, ale w końcu załapie i też powie. Wiem co mówię, bo już to testowałam i w przypadku niektórych osób zadziałało - cieszy się.

Krew menstruacyjna rozchlapana na podłodze

To, co przeszkadza pani Eli, to niechlujstwo i nieczystości, które zostawiają po sobie pracownicy. - Mam wrażenie, że wszyscy wychodzą z założenia, że nie muszą wstawiać kubka do zmywarki, tylko mogą porzucić go w zlewie albo na blacie, bo ktoś przyjdzie i go za nich sprzątnie - mówi. - Jednak znacznie gorsze niż kuchnia było pierwsze zetknięcie z toaletami. Zdarzało się, że ekskrementy znajdowałam nie tam gdzie powinny były trafić, a krew menstruacyjna rozchlapana była na podłodze. Nie mam pojęcia jak to się dzieje i muszę niestety przyznać, że kobiece łazienki były w znacznie gorszym stanie niż męskie - wspomina.

Można się zastanawiać, skąd takie poczucie bezkarności. Pierwszy i najbardziej oczywisty argument jaki przychodzi do głowy, to wychowanie jakie wynosi się z domu i ze szkoły. W pamięci mam obraz ze szkolnej szatni w podstawówce. Boksy otwierała nam starsza pani, którą nazywaliśmy "naszą ciocią". Doskonale pamiętam, że nie wszyscy wobec cioci byli uprzejmi. Czasem padały krzyki "otwieraj stara", "no szybciej". Jednocześnie nie przypominam sobie, żeby w równie chamski sposób ktoś odzywał się do nauczycieli. Drabina hierarchii zawodowej była wyczuwalna już wtedy i można przypuszczać, że ci, którzy dziś mówią "spadaj" do ochroniarza byli co najmniej niegrzeczni wobec szatniarki.

- Kultura osobista niestety nie przychodzi z wykształceniem, tylko wynosi się ją z domu i czasem odnoszę wrażenie, że moglibyśmy się jej uczyć od pracowników niższego szczebla - mówi Robert Rutkowski, psycholog i psychoterapeuta. - Jestem gotów wysnuć hipotezę, że im ktoś ma większe deficyty własne, czyli im mniejsze poczucie własnej wartości, tym bardziej po chamsku zachowuje się wobec otoczenia, bo w ten sposób wyładowuje swoją frustrację. A niedoszorowane toalety zostawiają po sobie pracownicy, którzy nie przychodzą do pracy tylko do roboty, czyli do miejsca, z którym w żaden sposób nie czują się związani. Jeśli nie czuję więzi, to nie zależy mi na jakości i jest mi wszystko jedno, co zostawię po sobie - kończy Rutkowski.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
biuroochroniarzsprzątaczka
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (26)