Ekonomiści liczą na podatek liniowy
Rząd Leszka Millera znalazł się w sytuacji, w której - zgodnie z prawem Murphy'ego - musi się zdecydować na rozsądne rozwiązanie, bo inne zawiodły - powiedział "Parkietowi" Robert Gwiazdowski z Centrum im Adama Smitha.
10.06.2003 | aktual.: 10.06.2003 06:16
W sprawie podatku liniowego premier nie miał innego wyjścia. Przykłady takich krajów, jak Estonia i Rosja, a także Ukraina i Słowacja wskazują, że jego wprowadzenie z ekonomicznego punktu widzenia nasuwa się samo. Dlatego, że jest to podatek lepszy, bardziej zrozumiały, dzięki niemu ujawni się część szarej strefy - uzasadnia rozmówca "P".
Zdaniem Jacka Wiśniewskiego z działu prognoz i analiz Pekao, wprowadzenie podatku liniowego będzie oznaczać zwiększenie deficytu budżetowego w 2004 r. Ale od roku 2005 zacznie się ostre zaciskanie pasa. - Nowy minister finansów będzie musiał się skupić na stronie wydatkowej budżetu- powiedział "P" Wiśniewski.
Według Janusza Jankowiaka z BRE Banku, rząd przychyli się do zgłaszanej przez pracodawców propozycji wprowadzenia 18% podatku liniowego. Będzie to jednak oznaczało dymisję obecnego ministra finansów.