Egzotyczne podróże senatorów. Oman, Birma, Mauretania
Gdy przegląda się listę służbowych podróży senatorów, można by pomyśleć, że to oferta biura podróży. I to dla naprawdę bogatych klientów. Na liście wyjazdów parlamentarzystów znalazły się m.in. Uganda, Jordania czy Oman. - Podróże przecież kształcą. Każdy się czegoś na nich nauczy – mówi WP senator PO Jadwiga Rotnicka, która w podróży do Australii i Nowej Zelandii spędziła dwa tygodnie. Towarzyszyli jej trzej inni senatorowie. Podatnicy zapłacili za ich wyjazd 130 tys. zł.
Lista wyjazdów zagranicznych senatorów w tej kadencji parlamentu sięga niemal 50 stron. Jeśli prześledzimy ją dokładnie, okazuje się, że politycy w ramach podróży służbowych zwiedzili niemal cały świat. Najczęściej samolotem, ale zdarzało im się także jechać własnym lub służbowym samochodem.
Gdy w podróż wybierał się marszałek senatu Bogdan Borusewicz, latał samolotem specjalnym, przeznaczonym dla najważniejszych osób w państwie. Często na pokład zabierał innych senatorów. Tak pięciu senatorów z marszałkiem na czele poleciało m.in. do Mauretanii. Podróż trwała cztery dni.
To tylko jedno z egzotycznych miejsc na mapie senatorskich podróży. Najwięcej kosztował wyjazd do Australii i Nowej Zelandii. Czworo senatorów spędziło tam łącznie dwa tygodnie. Oficjalny powód wizyty? Wizyta oficjalna na zaproszenie przewodniczącego Izby Reprezentantów i Senatu Australii. Koszt podróży jednego senatora to ok. 31 tys. zł. W sumie Kancelaria Senatu wydała na nią 130 tys. zł.
- Mieliśmy spotkania z tamtejszą Polonią. Odwiedziliśmy parlament, z władzami Australii rozmawialiśmy o ochronie środowiska, i poznaliśmy gatunki chronione – mówi WP Jadwiga Rotnicka z PO. Nie chce wypowiadać się na temat tego, że podróż trwała aż dwa tygodnie. – Mogę powiedzieć, że podróże kształcą. Każdy może się czegoś nauczyć – mówi senator PO.
Maciej Klima z PiS spędził z z pięcioma innymi senatorami w 2013 roku tydzień w Chinach. – Mieliśmy wiele spotkań, 3-4 dziennie. Nie pamiętam dokładnie, z kim się spotykaliśmy, nie znam tak dobrze języka chińskiego, musiałbym poszukać w swoim archiwum – mówi WP senator PiS. Dodaje, że to Kancelaria Senatu decyduje o długości podróży i jej harmonogramie. – W moim odczuciu nie latamy często. Chyba posłowie częściej – podkreśla Maciej Klima. Podróż sześciu senatorów w Chinach kosztował ponad 115 tys. zł.
Senatorowie w obecnej kadencji odwiedzili też m.in. Maroko, Oman, Ugandę, Brazylię, Birmę, Maltę, Mongolię, Kirgistan, Mauretanię i Indie. Senator Bogdan Klich w 2013 roku poleciał do Jordanii tylko po to, by wziąć udział w otwarciu pracowni komputerowej ufundowanej przez MSZ. Jego podróż trwała pięć dni i kosztowała 3,8 tys. zł.
Sprostowanie senatora Bogdana Klicha:
„Nieprawdziwa jest informacja opublikowana w dniu 13 stycznia 2015 r. w artykule „Egzotyczne podróże senatorów. Oman, Birma, Mauretania”, ponieważ senator Bogdan Klich nie tylko brał udział w otwarciu pracowni komputerowej ufundowanej przez MSZ, ale przede wszystkim w trakcie pobytu w Jordanii spotkał się z Marszałkiem Senatu Jordanii Taherem Al Masari, spotkał się z „druga osobą w państwie” księciem Hassanem bin Talal; z którymi omówił najważniejsze kwestie bezpieczeństwa w regionie Bliskiego Wschodu. Wizytował międzynarodowe ćwiczenia Eager Lion”, a ponadto miał wykład dotyczący polityki UE i NATO wobec regionu Euro-atlantyckiego oraz Bliskiego Wschodu, jak również spotkanie z naukowcami jordańskimi w instytucie naukowym Al. Rai Centre for Studies w Ammanie.”
W najbliższych dniach opublikujemy komentarz redakcji dotyczący powyższego sprostowania.
Zobacz, jak poseł Adam Hofman i jego koledzy tłumaczą się z zagranicznych podróży:
Magda Kazikiewicz, Wirtualna Polska