ŚwiatEgipt: siły bezpieczeństwa rozbiły obozy zwolenników Mursiego - wielu zabitych i rannych

Egipt: siły bezpieczeństwa rozbiły obozy zwolenników Mursiego - wielu zabitych i rannych

Egipskie siły bezpieczeństwa przypuściły szturm na dwa obozy zwolenników obalonego prezydenta Mohammeda Mursiego w Kairze. Jest wielu zabitych i rannych, choć w panującym chaosie nie sposób zweryfikować sprzecznych doniesień o ofiarach. Egipskie władze ogłosiły stan wyjątkowy, który ma obowiązywać miesiąc, oraz godzinę policyjną w 11 prowincjach. Tymczasem starcia przenoszą się poza stolicę, a islamiści w zemście za policyjną pacyfikację zaatakowali koptyjskie kościoły.

Egipt: siły bezpieczeństwa rozbiły obozy zwolenników Mursiego - wielu zabitych i rannych
Źródło zdjęć: © PAP/EPA | Ahmed Assadi

14.08.2013 | aktual.: 14.08.2013 18:23

Zobacz zdjęcia z Kairu: Krwawa rozprawa ze zwolennikami Mursiego.

Jak podaje Reuters, do zamieszek dochodzi także w miastach Al-Minja i Asjut. Zwolennicy obalonego prezydenta Mursiego gromadzą się także na manifestacjach w Aleksandrii i w Asuanie. Na domiar złego, w odwecie za likwidowanie przez policję obozów w Kairze, islamiści podpalili koptyjski kościół w mieście Sauhadż, w środkowej części kraju. Obrzucili też koktajlami Mołotowa kościół Mar Gergiss.

W Sauhadż mieszka liczna społeczność chrześcijańska - precyzuje agencja MENA. Koptowie, którzy stanowią od 6 do 10 proc. ludności Egiptu, brali udział w masowych protestach, które przyczyniły się do obalenia Mursiego przez wojsko 3 lipca.

Egipska armia otworzyła ogień do zwolenników Mursiego, którzy próbowali dostać się na teren obozu islamistów likwidowanego od rana przez siły bezpieczeństwa - podała agencja Reutera, powołując się na świadków. Dziennikarz agencji widział około 20 osób postrzelonych w nogi przez żołnierzy. Stronnicy islamisty obalonego przywódcy obrzucali żołnierzy kamieniami i koktajlami Mołotowa.

Stan wyjątkowy i godzina policyjna

Tymczasem rząd Egiptu wezwał zwolenników Mursiego, by "słuchali głosu rozsądku" i zaprzestali przemocy. Jednocześnie wyrażono uznanie wobec sił bezpieczeństwa za powściągliwość w likwidowaniu obozów (czytaj więcej)
.

Ogłoszono również wprowadzenie stanu wyjątkowego. Władze Egiptu poinformowały, że będzie on obowiązywał przez miesiąc. W 11 prowincjach, m.in. w Kairze, Aleksandrii i Suezi, ustanowiono także godzinę policyjną. Będzie ona obowiązywać od godz. 19 do godz. 6 - poinformowała telewizja państwowa.

Wiceprezydent rezygnuje

Tymczasem wiceprezydent Egiptu Mohamed ElBaradei podał się do dymisji. O swojej rezygnacji poinformował tymczasowo urzędującego prezydenta listownie. To prawdopodobnie konsekwencja tragicznych wydarzeń w kraju.

Mohamed ElBaradei jest laureatem Pokojowej Nagrody Nobla, którą otrzymał w 2005 roku za kierowanie Międzynarodową Agencją Energii Atomowej. Podczas rewolucji w Egipcie był uznawany za przywódcę liberalnej części społeczeństwa. Stanowisko wiceprezydenta kraju objął dokładnie miesiąc temu.

Szturm sił bezpieczeństwa

Akcja likwidacji obozów na placu przed meczetem Rabaa al-Adawija na północy stolicy i placu Al-Nahda koło uniwersytetu kairskiego rozpoczęła się wczesnym rankiem. Siły bezpieczeństwa użyły gazu łzawiącego. W pobliżu rozmieszczono pojazdy wojskowe, słychać było krążący śmigłowiec.

- Przyszli o godz. 7. Nadleciały śmigłowce, nadjechały buldożery. Przebijali ściany. Zaatakowali gazem łzawiącym dzieci - powiedział 39-letni protestujący nauczyciel Saleh Abdulaziz, który podczas ataku został ranny w głowę.

- Niszczą nasze namioty. Nie możemy oddychać, wielu ludzi jest w szpitalu - powiedział inny mieszkaniec obozu Murad Ahmed.

Telewizja relacjonująca na żywo likwidację obozów pokazywała lekarzy, którzy w maskach gazowych i okularkach do pływania opatrywali rannych.

- W środku nie ma karetek pogotowia. Zamknęli wszystkie wejścia - powiedział 20-letni Chaled Ahmed. - Tam są kobiety i dzieci. Niech Bóg ma ich w opiece. To oblężenie, wojskowy atak na cywilny obóz - mówił ze łzami w oczach.

Na terenie mniejszego obozu przy kampusie policja przez głośniki apelowała do protestujących, by się rozeszli. Słychać też było strzały - relacjonuje na swojej stronie internetowej anglojęzyczny dziennik "Al-Ahram".

Zaledwie dwie godziny po rozpoczęciu akcji MSW Egiptu podało, że obóz na placu Al-Nahda jest pod kontrolą sił bezpieczeństwa. Policja zablokowała wejścia do obozu i przeszukiwała namioty protestujących. Rzecznik Bractwa Muzułmańskiego, z którego wywodzi się Mursi, Gehad el-Haddad twierdzi, że policyjni snajperzy strzelali do protestujących z dachów budynków, czemu zaprzeczają władze. Walki na ulicach Kairu

MSW napisało na Facebooku, że "uzbrojeni mężczyźni w obu obozach strzelali do policjantów, gdy zaczęli oni rozpędzać protestujących". Resort spraw wewnętrznych zastrzegł, że "policja używała tylko gazu łzawiącego, choć była ostrzeliwana przez protestujących z użyciem ostrej amunicji". Według władz funkcjonariuszom udało się "przejąć kontrolę nad Al-Nahdą, ale w okolicach wciąż trwają walki".

Państwowa telewizja egipska podaje, że policja wyłapuje zwolenników Mursiego również na ulicach w pobliżu meczetu Rabaa al-Adawija.

Zdjęcia z obozów islamistów przedstawiają zniszczone namioty i porzucone samochody. Nad obozami unoszą się kłęby dymu. Według telewizji policjanci usunęli barykady, które manifestujący ustawili m.in. w pobliżu meczetu. MSW podało, że w operacjach przeciwko zwolennikom Mursiego zginęło dwóch funkcjonariuszy sił bezpieczeństwa, a sześciu zostało rannych.

Sprzecznie doniesienia o ofiarach

Doniesienia o rannych i zabitych - często sprzeczne - napływają z różnych źródeł. Egipskie resort zdrowia podał, że w starciach zginęło 95 osób, a 874 odniosło obrażenia. Tymczasem dziennikarz AFP tylko przed meczetem Rabaa al-Adawija w Kairze doliczył się w trzech prowizorycznych kostnicach co najmniej 124 ciał. Z kolei manifestanci mówią o ponad 2200 zabitych i ok. 10 tys. rannych, jednak liczb tych nie można zweryfikować z niezależnych źródeł.

Państwowa stacja telewizyjna Nile TV, powołując się na ministerstwo spraw wewnętrznych, podała, że sześciu członków egipskich sił bezpieczeństwa zginęło, a 66 odniosło obrażenia podczas rozbijania obozów islamistów w Kairze.

Tymczasem co najmniej 17 osób zginęło w prowincji Fajum, na południowy zachód od Kairu, w starciach, jakie wywiązały się między zwolennikami Mursiego a siłami bezpieczeństwa - podała państwowa agencja MENA. Jak relacjonowali świadkowie, islamiści zaatakowali co najmniej dwa komisariaty policyjne i podpalili zaparkowane przed nimi radiowozy. Do konfrontacji doszło również pod siedzibą gubernatora prowincji.

Co najmniej pięć osób zginęło w mieście Suez, na północy kraju, podczas szturmu islamistów na rządowy budynek. Świadkowie podali, że podpalono transporter opancerzony.

Bractwo Muzułmańskie: to masakra!

"To największa masakra od zamachu stanu" z 3 lipca, kiedy wojsko odsunęło od władzy Mursiego - napisał na Twitterze Gehad el-Haddad. Bractwo podało na swojej stronie internetowej, że podczas operacji władze zatrzymały wielu demonstrantów. MSW informuje o aresztowaniu 200 islamistów przed uniwersytetem kairskim.

Bractwo Muzułmańskie wezwało Egipcjan do wyjścia na ulice, by "powstrzymać masakrę". "To nie jest próba rozpędzenia protestujących, lecz krwawa próba zniszczenia każdego, kto sprzeciwia się wojskowemu zamachowi stanu" - napisał Haddad na Twitterze.

Telewizje Al-Nahar oraz ONTV podały, że policja skonfiskowała kamery operatorom, gdy próbowali nagrywać akcję likwidacji obozu przy meczecie.

W niedzielę źródła w nowym rządzie i w siłach bezpieczeństwa Egiptu informowały, że likwidacja dwóch obozów stronników Mursiego rozpocznie się w poniedziałek nad ranem. Jednak tego dnia władze odroczyły akcję, by uniknąć rozlewu krwi.

Od obalenia Mursiego w starciach jego zwolenników z siłami bezpieczeństwa zginęło kilkaset osób. Tysiące Egipcjan od ponad miesiąca uczestniczyły w protestach siedzących, żądając powrotu prezydenta islamisty, który wygrał zeszłoroczne wybory, a obecnie jest więziony w nieznanym miejscu.

Przeciwnicy odsuniętego szefa państwa uważali, że Bractwo Muzułmańskie i Mursi zmonopolizowali władzę i nie rozwiązywali najważniejszych problemów kraju.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)