Świat"Economist": Populistyczni przyjaciele Rosji w Europie

"Economist": Populistyczni przyjaciele Rosji w Europie

Jeśli w wyborach do PE szczególnie dobrze wypadną partie skrajnie prawicowe i populistyczne, to nikt nie będzie się tak cieszył, jak prezydent Rosji Władimir Putin. Dawniej sojusznikiem Moskwy była lewica. Teraz sytuacja się zmieniła - pisze "The Economist".

"Economist": Populistyczni przyjaciele Rosji w Europie
Źródło zdjęć: © AFP | MAXIM SHIPENKOV

Jak na kogoś, kto utrzymuje, że broni mieszkających na Ukrainie Rosjan przed neonazistami i neofaszystami, Putin ma dość osobliwych sojuszników na obrzeżach głównego nurtu europejskiej polityki: węgierski Jobbik, francuski Front Narodowy (FN) czy belgijski Vlaams Belang i inne skrajne ugrupowania - pisze brytyjski tygodnik.

Są to partie przeważnie nacjonalistyczne, ultraprawicowe, niechętne Unii Europejskiej i USA. Kryzys związany z Ukrainą i aneksją Krymu ujawnił szczególnie mocno ich sympatie dla Putina - wyjaśnia "Economist".

Były czasy, gdy sojusznicy Kremla rekrutowali się głównie z lewicy; wciąż istnieją - np. w Grecji - prorosyjskie partie komunistyczne, ale ostatnimi czasy sympatia dla Rosji widoczna jest głównie wśród nacjonalistycznej prawicy. Znamienne jest, że jako "obserwatorów" referendum na Krymie Moskwa zaprosiła przedstawicieli Jobbiku, FN, Vlaams Belang, Wolnościowej Partii Austrii, włoskiej Ligi Północnej, a także "lewaków z Grecji i Niemiec oraz szeroki asortyment ekscentryków" - pisze tygodnik.

"Wszyscy oni zadeklarowali, że referendum, które większość zachodnich rządów uznała za nielegalne, przebiegło wzorcowo" - kontynuuje "Economist".

Muskularny nacjonalizm Putina

"Co skrajna europejska prawica widzi w Putinie? (...) Dla wielu z nich atrakcyjny jest muskularny nacjonalizm prezydenta Rosji, nacisk, jaki kładzie na chrześcijańskie tradycje, oraz to, że zdołał objąć państwową kontrolą szczególnie ważne sektory gospodarki" - wyjaśnia tygodnik, dodając, że kolejny wspólny mianownik łączący te partie i Moskwę to niechęć do porządku świata zdominowanego przez USA i UE.

Pożytek z tego dla Putina jest taki, że zyskuje on dzięki takim poplecznikom kolejną tubę dla swej propagandy i wpływów.

"Flirt Rosji z europejską skrajną prawicą" stał się widoczny w 2008 roku, gdy Jobbik poparł rosyjską interwencję w Gruzji. Po stronie Moskwy wypowiedziały się też populistyczne ugrupowania w Bułgarii i na Słowacji. Od tego czasu propagandowy wpływ Rosji zdołał dotrzeć do Europy Zachodniej - przypomina tygodnik.

"Przywódczynię FN Marine Le Pen przyjęto w Moskwie z honorami. Ona sama odwiedziła Krym w ubiegłym roku" - ciągnie "Economist".

Jak wyjaśnia doradca le Pen ds. europejskich Ludovic de Danne, partie ultraprawicowe podzielają poglądy Putina na zjednoczoną Europę i globalizację; skłaniają się też - tak jak on - ku protekcjonizmowi, a nowy rząd w Kijowie uznają za "nielegalny". W odróżnieniu od krymskiego referendum, które było w ich mniemaniu legalne i usprawiedliwione prorosyjskim nastawieniem części tamtejszej ludności - pisze tygodnik.

Według argumentacji europejskich populistów, opowiadając się za zbliżeniem z UE i USA nowe władze Ukrainy "narażają ją na opresję Międzynarodowego Funduszu Walutowego oraz łupienie ich surowców naturalnych" - przytacza dalej "Economist" opinię de Danne'a, który wyjaśnia też, że partie eurosceptyczne wybierające się do Parlamentu Europejskiego uzgodniły, iż przyjmą tam wspólny front w sprawach dotyczących polityki wewnętrznej UE, nieobejmujący jednak jej polityki zagranicznej.

Sympatię dla Putina wyraził też przywódca brytyjskiej Partii Niepodległości Zjednoczonego Królestwa Nigel Farage, który oznajmił, że choć nie popiera metod rosyjskiego prezydenta, to jednak podziwia "zręczność, z jaką wyprowadził on w pole Amerykę i Europę".

- Europa ma na rękach krew, ponieważ wzbudziła w Ukraińcach nadzieje na wejście do UE i sprowokowała Putina - powiedział Farage podczas debaty telewizyjnej.

Zacieśnianie więzi

Putin nie zadowoli się jednak poparciem partii skrajnych i będzie zabiegał o umocnienie swych wpływów - prognozuje "Economist".

Wprawdzie Moskwa będzie dbać o zacieśnienie więzi z antyestablishmentowymi, skrajnie prawicowymi partiami, ale też zadba o kontakty z innymi elitami politycznymi, jak w przypadku Węgier, gdzie zwolennikiem bliższej współpracy z Rosją został premier Wiktor Orban - wyjaśnia tygodnik.

Choć populistyczne, antyunijne ugrupowania nie są w stanie działać w sposób na tyle koherentny, by zdobywszy miejsca w PE znacząco zmienić kierunki europejskiej polityki zagranicznej, mogą zmuszać partie centrowe do ustępstw i pchnąć europejskie rządy ku innej polityce - ostrzega "Economist", podkreślając, że w tej sytuacji stawką w majowych wyborach do europejskiego parlamentu jest coś więcej, niż wyrażenie frustracji Unią Europejską.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)