Echa orędzia von der Leyen. Jaki docenia szefową KE, Biedroń przeciwnie. Dwugłos europosłów
- Śledzę te debaty od lat i muszę przyznać, że pierwszy raz było o Polsce tak łagodnie. Jestem zaskoczony - nie ukrywa europoseł Patryk Jaki, który w rozmowie z Wirtualną Polską komentuje orędzie o stanie Unii Europejskiej wygłoszone dziś przez szefową Komisji Europejskiej Ursulę Von der Leyen. Podczas gdy Patryk Jaki docenia łagodny ton wobec Polski ze strony szefowej KE, za to samo krytykuje ją Robert Biedroń, europoseł Lewicy.
15.09.2021 17:11
- Ursula von der Leyen podkreślała zalety wynikające dla Europy z transformacji energetycznej, ale nie mówiła o ogromnych kosztach, jakie kraje UE będą musiały w wyniku tego ponieść. To była piękna opowieść, ale abstrahująca od realiów - tak europoseł Patryk Jaki komentuje fragment orędzia przewodniczącej KE o stanie UE, wygłoszonego w Parlamencie Europejskim.
Polityk Solidarnej Polski Zbigniewa Ziobry docenia jednak, że szefowa KE postanowiła nie krytykować bezpośrednio Polski za reformy wymiaru sprawiedliwości co - zdaniem Jakiego - dotąd nie miało miejsca.
- Śledzę te debaty od lat i muszę przyznać, że pierwszy raz było o Polsce tak łagodnie. Oczywiście pojawiały się pewne aluzje, niewypowiedziane wprost. Ale dotąd, podczas wcześniejszych tego typu wystąpień, zawsze było ostro, wprost, "z imienia". A tym razem nie. Było nadzwyczaj łagodnie, nie atakowano nas - zauważa Patryk Jaki w rozmowie z WP.
I tłumaczy: - Moim zdaniem łączy się to z wątkiem, o którym szefowa KE mówiła bezpośrednio wcześniej. Mianowicie z kryzysem migracyjnym na granicy polsko-białoruskiej. Von der Leyen wyraźnie mówiła o wspieraniu Polski, Litwy i Łotwy, ponieważ Komisja Europejska ma pełną świadomość, że celem migrantów nie są wyżej wymienione kraje, tylko Niemcy. A Niemcy akurat teraz mają wybory. Więc tam jest świadomość, że gdyby Polska przepuściła migrantów, to Niemcy mieliby dziś największy problem, przede wszystkim polityczny. Dlatego też o Polsce w wystąpieniu szefowej KE nie było tak mocno i ostro, jak dotychczas. Pierwszy raz! - przekonuje Patryk Jaki.
Jaki: aluzje pod koniec wystąpienia
Jak zwraca uwagę nasz rozmówca, przeważnie krytyczne wobec Polski uwagi pojawiały się na początku wystąpień kluczowych urzędników unijnych, a teraz tego nie było. - Jedyne aluzje wobec naszego kraju pojawiły się niemal pod koniec wystąpienia Ursuli von der Leyen - relacjonuje europoseł PiS i Solidarnej Polski.
Jak mówiła szefowa KE, "w niektórych państwach członkowskich obserwuje się niepokojące zmiany". - I tutaj jedna ważna rzecz: na początku zawsze jest dialog - zaznaczyła Ursula von der Leyen. Podkreślała, że dialog "też nie jest celem samym w sobie, musi dawać efekty". - Dlatego też działamy dwutorowo: prowadząc dialog i zdecydowane działania - powiedziała szefowa KE. Jak dodała, "prawo do niezawisłego sądownictwa, prawo do równości przed prawem przysługuje każdemu".
- To były hasła, zaklęcia, tu nie było nic nowego. Oczywiście, pewna aluzja jest, bo trzeba było jakoś zaspokoić pewne oczekiwania posłów Parlamentu Europejskiego przeciwnych polskiemu rządowi, w tym europosłów polskiej opozycji. Von der Leyen musiała taki gest zrobić. Ale było to wyjątkowo łagodne w stosunku do tego, co ona i inni urzędnicy UE do tej pory na nasz temat mówili przed Parlamentem Europejskim - komentuje Patryk Jaki.
Europoseł PiS i Solidarnej Polski przyznaje, iż ucieszyło go stwierdzenie von der Leyen, że sytuacja na granicy polsko-białoruskiej jest wynikiem "ataku hybrydowego". - Szefowa KE mówiła językiem polskich władz - uważa Jaki. - Ale podkreślam: to czysta pragmatyka z jej strony, obliczona pod wybory w Niemczech - dodaje nasz rozmówca.
Jak przyznaje polski europoseł, jedną z nielicznych kwestii, które z jego punktu widzenia zabrzmiały niepokojąco, to ta dotycząca wizji stworzenia europejskiej armii.
Nasz rozmówca podkreśla, że zabrakło w przemówieniu szefowej KE wątków ideologiczno-obyczajowych, nawiązujących choćby do przyjętej we wtorek przez PE rezolucji o tym, że małżeństwa jednopłciowe powinny być uznawane w całej UE. - Von der Leyen mówiła o szacunku, miłości, mówiła na okrągło, nie było nic kontrowersyjnego w tym zakresie - zauważa polityk Solidarnej Polski.
Czy rezolucja PE jest istotna? - To przygotowywanie długiego marszu. Element nacisku na Komisję Europejską, żeby egzekwować pewne działania na krajach UE, które nie chcą podporządkować się ideologizacji. To element szantażu. Von der Leyen do tego nie nawiązała, ale nie lekceważyłbym tego - mówi Patryk Jaki.
Biedroń krytykuje szefową KE. Mówi o łagodnym traktowaniu Polski
Wystąpienie szefowej Komisji Europejskiej nie ucieszyło za to przedstawiciela opozycji, czołowego europosła Lewicy Roberta Biedronia.
- Przemówienie przewodniczącej Komisji Europejskiej Ursuli von der Leyen niestety pokazuje zadyszkę w połowie kadencji. Początek był ambitny, dzisiaj jest już zmęczenie. W przemówieniu zabrakło wielu elementów, które powinny być w tej chwili kluczowe dla odbudowania spójności Unii - mówi nam Biedroń.
To, co ucieszyło Patryka Jakiego, martwi naszego rozmówcę z Lewicy. - Zabrakło w przemówieniu szefowej KE deklaracji wypracowania w końcu silnego mechanizmu przestrzegania praworządności w krajach UE. Spójrzmy prawdzie w oczy - od czasu pojawienia się nowej Komisji Europejskiej, Orban i Kaczyński posunęli się dalej jeśli chodzi o autorytaryzm, a Komisja zaczyna ociężale podejmować jakiekolwiek działania - ubolewa Robert Biedroń.
Jakie inne elementy wystąpienia szefowej KE krytykuje jeden z liderów Nowej Lewicy? - Pojawiło się wiele zapewnień o powszechnej digitalizacji, przy jednoczesnym braku rozwiązań w zakresie zatrudnienia. Digitalizacja - tak, ale co z ludźmi, którzy stracą pracę? Szacunki mówią, że przy tak postępującej digitalizacji może dojść do zmniejszenia zapotrzebowania na zatrudnienie nawet o 50 proc. Co ze zniesieniem patentów na szczepionkę przeciwko COVID tak, żeby cały świat mógł się w końcu zaszczepić? Dzisiaj tylko 1 proc. biedniejszej części świata otrzymał szczepionkę, a my już pędzimy po trzecią dawkę - mówi Robert Biedroń.
Jak dodaje rozmówca WP, Europa potrzebuje także "dobrych działań przeciwdziałających ubóstwu" oraz "reform gospodarczych zachęcających do inwestycji społecznych i ekologicznych". - Mam wrażenie, że te tematy były potraktowane przez przewodniczącą wybiórczo. W końcu zdecydowanie za mało było zapowiedzi poprawy sytuacji praw człowieka w Unii. W ostatnich latach, w niektórych krajach UE prawa, chociażby kobiet, są systematycznie ograniczane, nie wspominając już o społecznościach LGBT. Prawa człowieka nie są na sprzedaż. Potrzebujemy teraz zdecydowanie ambitniejszej Unii - czynów, nie słów - przekonuje Biedroń.