E‑papierosy na cenzurowanym. Pomagają w wychodzeniu z nałogu, czy szkodzą jeszcze bardziej?

Amerykanie przestrzegają przed niekorzystnym skutkiem działania e-papierosów. Są już pierwsze śmiertelne ofiary i kilkaset chorych. Polscy producenci, dystrybutorzy i sprzedawcy płynów do papierosów elektronicznych uspokajają, że to efekt działania szkodliwej substancji, która w Polsce w e-papierosach nie występuje i jest nielegalna.

E-papierosy na cenzurowanym. Pomagają w wychodzeniu z nałogu, czy szkodzą jeszcze bardziej?
Źródło zdjęć: © iStock.com

W Stanach Zjednoczonych e-papiery spowodowały śmierć sześciu osób, a kilkaset innych zachorowało na choroby płuc. Za Oceanem trwa śledztwo, które ma wyjaśnić jakie substancje występujące w e-papierosach są za to odpowiedzialne.

Głos w tej sprawie zabrał nawet Donald Trump. Prezydent USA zadeklarował, że wprowadzi zakaz sprzedaży smakowych e-papierosów.

O problemie z e-papierosami zaczęto mówić również w Polsce. Głos w tej sprawie zabrało w środę Stowarzyszenie STOPP reprezentujące polskich producentów, dystrybutorów oraz sprzedawców płynów do papierosów elektronicznych. Ich zdaniem wszystkie powyższe takie przypadki były wynikiem eksperymentów z psychoaktywnymi kannabinoidami (THC) zawartymi w liquidach sprzedawanych przez amerykańską firmę.

"W Polsce substancja ta jest nielegalna i nie jest wykorzystywana do produkcji płynów do papierosów elektronicznych przez żadnego z producentów działających na legalnym rynku. (…) W pełni popieramy służby sanitarne w Polsce dokonujące kontroli sprzedawanych w Polsce płynów do papierosów elektronicznych pod kątem zawartości w nich THC, czy ewentualnie innych nielegalnych substancji, aby uniknąć sytuacji jaka miała miejsce w USA. Apelujemy również do użytkowników elektronicznych papierosów, aby nabywali płyny jedynie od legalnie działających przedsiębiorców” – napisali w komunikacie cytowanym przez PAP.

Mamy problem z nazewnictwem e-papierosów

Rozmowa z prof. Andrzejem Sobczakiem, kierownikiem Zakładu Chemii Ogólnej i Nieorganicznej na Śląskim Uniwersytecie Medycznym. Od kilkunastu lat bada on wpływ dymu tytoniowego na organizm palacza oraz bezpieczeństwo używania wyrobów tytoniowych tj. papierosów bezdymnych i elektronicznych. Jest autorem ponad 180 publikacji na ten temat w prestiżowych czasopismach zagranicznych.

Wirtualna Polska: Palenie e-papierosów może zabić?

prof. Andrzej Sobczak: - To zręczna socjotechnika używana przez tych, którzy za wszelką cenę usiłują doprowadzić do pełnej abstynencji. Nie uwzględniają przy tym, że e-papierosy pozwalają na stopniową redukcję uzależnienia wśród palaczy. Oczywiście, e-papierosy i zawarte tam wkłady nikotynowe nie są bezpiecznymi związkami dla ludzkiego organizmu, ale wywołują zdecydowanie mniejsze szkody od konwencjonalnych papierosów. Mamy więc do czynienia ze zwykłą nagonką. To tak jakby z powodu wykrycia salmonelli w kurczakach zabronić ich jedzenia.

Skąd zatem zachorowania a nawet przypadki śmiertelne wśród amerykańskich użytkowników e-papierosów?

Nie można wykluczyć, że e-papierosy w Stanach Zjednoczonych były narzędziem do podawania zatrutych zanieczyszczonych liquidów, zawierających substancję czynną, czyli psychoaktywne kannabinoidy tetrahydrokannabinol (THC), główną substancję psychoaktywną zawartą w konopiach. Ten środek jest prawnie dopuszczalny do użycia w niektórych stanach, ale bywa niebezpieczny dla zdrowia, ponieważ zawiera substancje oleiste. jeśli jest rozpuszczony w oleju i przyjmowany na drodze inhalacji. W tym wypadku rolę oleju pełnił prawdopodobnie octan tokoferolu. W wyniku ich zażycia, mogło dojść do liquidowego lipidowego zapalenia płuc, co skutkowało zachorowaniami albo nawet doprowadziło do zgonów.

Podczas stosowania elektronicznego papierosa, liquidy nikotyna i substancje smakowe są rozpuszczone w płynie, którym jest gliceryna i/lub glikol propylenowy. Podczas ogrzewania przechodzą do pary, a następnie są wdychane w procesie inhalacji. Za rozpuszczanie THC odpowiadają natomiast substancje oleiste, które musiały się w takim e-papierosie znaleźć. To nie jest wina e-papierosów tylko złamania norm i dyrektyw dopuszczających używanie tylko certyfikowanych liquidów.

Zapowiadany przez prezydenta USA Donalda Trumpa zakaz sprzedaży smakowych produktów do elektronicznych papierosów radykalnie uderzy w osoby uzależnione, wobec których nie powinno się stosować tak drastycznych środków prewencji.

Czym jednak wapowanie różni się od palenia tradycyjnych papierosów?

Badania potwierdziły, że wapowanie e-papierosów wspomaga wspomagane terapią behawioralną, która skuteczniej wspiera osoby uzależnione w wychodzeniu z nałogu niż same plastry nikotynowe, inhalatory czy gumy do żucia.

Do tego mamy ewidentny problem z nazewnictwem. Określanie tych produktów mianem "papierosów" jest nieprawdziwe i stygmatyzujące. Powinno się używać nazwy "elektroniczne inhalatory dostarczające nikotynę". Bo taka jest właściwość e-papierosów, które nie mają nic wspólnego z paleniem.

Trzeba podkreślić, że główne związki toksyczne, które zagrażają naszemu organizmowi, powstają w wyniku reakcji spalania, czyli palenia normalnego papierosa, a nie z powodu wapowania nikotyny. Obecna panika przypomina tę z przed kilku lat Poza tym kiedy do opinii publicznej przedostała się informacja, jakoby w czasie stosowania e-papierosów ich użytkownicy mieli wdychać większe ilości rakotwórczego formaldehydu niż podczas konwencjonalnego palenia. Mieliśmy do czynienia z kolejną bzdurą z niedorzecznością. Taka teza mogłaby mieć uzasadnienie, gdyby każdorazowo podczas wapowania dochodziło do przegrania grzałki e-papierosa, kiedy już w środku nie ma liquidu. Ale przecież w takim przypadku żaden z użytkowników nie byłby w stanie czegoś takiego wdychać!

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (24)