Dzwonek z łamanych kości
Minęło ćwierć wieku, od kiedy zespół Republika nagrał pełną retorycznych pytań piosenkę „Telefony”. I choć w grudniu obchodziliśmy piątą rocznicę śmierci jej autora Grzegorza Ciechowskiego, a telefony komórkowe stały się sprzętem podręcznym, problem „gdzie dzwonić mam” okazuje się jednym z naczelnych tematów twórczości tak piosenkarskiej, jak literackiej.
11.01.2007 15:10
Paweł Dunin-Wąsowicz W czerwcu czeka nas 15 rocznica pierwszej sieci komórkowej. A niedawno, w listopadzie i grudniu, wydawnictwo Czarne zorganizowało obwoźną wystawę z okazji swego 10-lecia. Jednym z głównych eksponatów był toporny analogowy aparat telefoniczny Centertela – jedyny środek łączności ze światem używany niegdyś przez założycieli tej wiejskiej oficyny z górskiego Wołowca – Monikę Sznajderman i Andrzeja Stasiuka. Niesprzyjająca pogoda często zakłócała połączenia, czasem czyniąc je wręcz niemożliwymi.Mniej więcej w tym samym czasie telefon komórkowy pojawił się w prozie samego Stasiuka.
W powieści „Dziewięć” (1999 r.) w celu zapewnienia łączności w niecnych celach wręcza swoim podwładnym służbowe komórki mafijny boss. Książka została wydana w przeddzień komórkowego boomu, kiedy telefonami takimi posługiwali się tylko biznesmeni i przestępcy. Były postrzegane jako gadżet i oznaka statusu materialnego. „Kudłaty ostatnio używa wyłącznie telefonu komórkowego i jak do kogoś dzwoni, to tylko po to, żeby powiedzieć, że już musi kończyć, bo licznik bije” – pisał jedenaście lat temu w swojej powieści „Chłopaki nie płaczą” Krzysztof Varga – i jest to najstarszy znany mi przykład obecności tego gadżetu w polskiej literaturze.Wysokie w latach 90. rachunki stały się także tematem piosenki „Telefon komórkowy” rockowo-rapowego zespołu 100% Bawełny (1998 r.) oraz wiersza „Między nami” napisanego w 1999 r. przez Michała Kaczyńskiego, który zasłynął potem jako współzałożyciel galerii Raster i rzutki marszand sztuki najnowszej. Z tego samego okresu pochodził wiersz Sławomira Matusza, u którego podmiot
liryczny narzekał na bezdomność i jako jedyny swój adres podawał numer telefonu komórkowego.
Jeszcze inny znany poeta Jacek Podsiadło w 1997 r. w wierszu „Próba czasu” odnotowywał zerwanie łączności („telefony komórkowe – do wyrzucenia”) podczas wielkiej dolnośląskiej powodzi, co nakładało się na zerwanie z kobietą. Podobny problem przeżywa w piosence „Telefon do przyjaciela” Jan Piętka, wokalista zespołu Pustki, konstatując zerwanie w relacji osobistej, śpiewa w refrenie „teraz dzwonię do siebie sam...” (2006 r.).Efektownie użył komórkowej metaforyki dwudziestoletni wówczas Tadeusz Dąbrowski w dwuwierszu „W tej samej sieci/poza zasięgiem”. Utwór ten nazwany został „Miłość” i pochodzi z wydanego w 2000 r. tomiku o znaczącym tytule „e-mail”. Podobnie jak Michał Kaczyński, który już dziesięć lat temu pisał wiersze o zdjęciach dziewczyn ściąganych z Internetu, Dąbrowski jest poetą twórczo wykorzystującym technologiczny przełom. Zostało to niedawno docenione przez samego Tadeusza Różewicza, który jako laureat Wielkiego Berła Fundacji Kultury Polskiej właśnie jego nagrodził Małym Berłem. Skądinąd w 2006
r. dwumiesięcznik „Topos” zamieścił na okładce zdjęcie 85-letniego Tadeusza Różewicza z telefonem komórkowym przy uchu... Komórki istnieją w naszej świadomości tak mocno, że w swoich powieściach „Niskie Łąki” i „Nikt z rodziny” Piotr Siemion i Arkadiusz Pacholski popełnili anachronizmy, nakazując posługiwać się nimi swoim bohaterom w czasach, kiedy pierwsza sieć Centertela jeszcze nie działała.
Pełna wersja artykułu dostępna w aktualnym wydaniu "Polityki".