Dźwiękowiec przesiadł się na wózek widłowy. Fundusz Wsparcia Kultury mógł pomóc także jemu

- Straciłem możliwość zarobku. Musiałem więc poszukać pracy w miejscu, które nie zostało jeszcze zamknięte. I tak zostałem... operatorem wózka widłowego w jednym ze sklepów z elektroniką - mówi nam Daniel Szyba. Daniel jest dźwiękowcem związanym z branżą od dwudziestu lat. On też ubiegał się o pomoc z Funduszu Wsparcia Kultury. Wypłaty z niego zostały wstrzymane.

Wypłaty dla artystów? Pracownicy scenotechniczni też mieli dostać pomoc z Funduszu Wsparcia Kultury
Wypłaty dla artystów? Pracownicy scenotechniczni też mieli dostać pomoc z Funduszu Wsparcia Kultury
Źródło zdjęć: © Pixabay

16.11.2020 | aktual.: 02.03.2022 10:02

- Tego rodzaju wsparcie jest niezwykle potrzebne - mówi nam Daniel Szyba, dźwiękowiec, który przez koronawirusa od marca nie może pracować w swoim zawodzie. Średnio w roku realizował około 250 koncertów. Współpracował m.in. z Łukaszem Zagrobelnym, zespołem Poparzeni Kawą Trzy, Skubasem, a także reżyserował dźwięk do spektakli Teatru Syrena.

Dźwiękowiec składał wniosek o pomoc z Funduszu Wsparcia Kultury. Bo na liście ponad dwóch tysięcy beneficjentów znaleźli się nie tylko muzycy, ale także co najmniej tysiąc firm świadczących usługi zaplecza scenotechnicznego. Wypłaty z Funduszu przez kontrowersje zostały jednak obecnie wstrzymane.

Łapać się tego, co jeszcze otwarte

Nasz rozmówca znalazł sobie tymczasowe zajęcie. Jeździ wózkiem widłowym w jednym ze sklepów sieci oferującej elektronikę i sprzęt RTV, AGD. Można powiedzieć, że jest szczęściarzem, bo ma dodatkowe uprawnienia, które otworzyły mu możliwość takiego zatrudnienia.

- Musiałem poszukać pracy w miejscu, które nie zostało jeszcze zamknięte. Pracy dorywczej nie ma zbyt dużo w tej chwili. Nie wiem, co by było, gdybym tego dodatkowego zatrudnienia nie miał – mówi nam Szyba.

Pytany, jak odnajduje się w nowej roli, odpowiada: - Cały czas czekam na możliwość powrotu do pracy. Ciężko jest traktować to, co teraz robię, jako plan na przyszłość.

- Wiele osób z branży dopiero teraz zaczyna szukać dodatkowego zajęcia. Wcześniej podchodzili do sprawy optymistycznie, myśląc, że wszystko szybko wróci do normy. Niestety tak się nie stało i nawet aktorzy zatrudniają się w sklepach meblowych czy też na kasie w spożywczakach - dodaje.

"Twórca jest nikim bez zaplecza"

W jego ocenie środki z Funduszu powinny trafić właśnie do osób, które zapewniały do tej pory wsparcie techniczne artystom. - Oczywiście powinniśmy też artystów wspierać jako twórców, ale twórca jest nikim bez swojego zaplecza – ocenia nasz rozmówca.

- Jeżeli realizator dźwięku czy światła na miesiąc przed koncertem nie przemyśli, jak to ma wyglądać i brzmieć, to nawet najlepszy artysta nie zostanie zauważony. Do tego dochodzą dziesiątki osób zajmujących się chociażby układaniem kabli, technicy sceniczni przygotowujący instrumenty. Ten program powinien dotrzeć właśnie do nich. To my ucierplieliśmy najbardziej - podsumowuje.

Oszczędności brak

Kamil Borzeski, oświetleniowiec zespołu Poparzeni Kawą Trzy, w branży od 15 lat, wskazuje: - Od marca praktycznie nie pracuję. Straciłem wszystkie swoje oszczędności życiowe. Po tylu miesiącach bez stałego zarobku można śmiało powiedzieć, że przestaje mi starczać do przysłowiowego pierwszego.

Mimo poszukiwań nie może znaleźć innej stałej pracy. - Ludzie mówią, weź się za normalną robotę, dorób sobie. Chętnie, tylko mi ją dajcie. Ja żadnej pracy się nie boję. Wysyłam masę CV. Nawet na "cieciówkę" obok swojego osiedla próbowałem aplikować. Ale ja całe życie pracowałem w branży technicznej i to oczywiste, że na takie stanowisko wezmą osobę, która pracowała już jako ochroniarz, a nie mnie - opowiada.

Zespół to nie tylko muzycy

Jego zdaniem o technikach w świecie kultury absolutnie wszyscy zapomnieli. - Mam wrażenie, że nikt nie rozumie tego, że zespół to nie tylko osoby, które stoją na scenie. To też ci, którzy są ukryci za kulisami. Bez nas to by nie funkcjonowało - wskazuje.

Poparzeni Kawą Trzy widnieli na liście Funduszu Wsparcia Kultury z kwotą sięgającą 650 tys. zł. - Pamiętajmy, że to nie miała być dotacja tylko dla muzyków, ale także dla pozostałych osób, a jest ich łącznie jedenaście, razem z technikami i pozostałą obsługą. Ja miałem dostać 50 proc. tego, co straciłem przez odwołane koncerty. To pozwoliłoby mi odbić się od dna - wyjaśnia Borzeski.

"Dla zwykłych ludzi i ich rodzin"

Samo Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego w komunikacie dotyczącym Funduszu oceniło, że to sektor kultury jest jednym z najbardziej dotkniętych przez pandemię obszarów gospodarki, a powrót do stanu sprzed pandemii będzie dla osób z nim związanych niezwykle trudny. Resort wyjaśnia, że FKW został powołany, by ten proces ułatwić.

"Ciężko doświadczony przez pandemię sektor kultury nie miał dotychczas przeznaczonego dla niego specjalnego programu wsparcia, jak sektor turystyczny czy transportowy. Fundusz Wsparcia Kultury jest właśnie takim programem. Dla gospodarki i przedsiębiorstw działających w kulturze, dla dziesiątków tysięcy zwykłych ludzi i ich rodzin" - głosi komunikat Ministerstwa Kultury.

Globalne wsparcie

Live Nation, wiodąca na świecie firma zajmująca się rozrywką "na żywo", utworzyła globalny fundusz wsparcia dla osób związanych ze scenotechniką, które przez odłożone lub odwołane koncerty straciły pracę.

Taki wniosek o pomoc wypełniał m.in. Jarek. W rozmowie z WP mówi: - To świetne rozwiązane. Kilku moich znajomych już takie wsparcie otrzymało, to kwoty w wysokości tysiąca dolarów, co w obecnej sytuacji jest sporym wsparciem. Czekam na rozpatrzenie mojej aplikacji.

I dodaje: - Oni nas zauważyli. Dostrzegli, że to technicy mają duże problemy finansowe w obecnej sytuacji. A u nas? Nie ma nic. Na techników patrzy się tak, jak na obiboków, bo koncerty robią się same, kosztują pięć złotych i to samo się produkuje. Nie, to tak nie działa. My też potrzebujemy wsparcia. A to nie my teraz "krzyczymy", tylko artyści, którzy jeden po drugim wydają oświadczenia.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (180)