Polityka"Dziś SLD nie jest wiarygodne w tym, co mówi"

"Dziś SLD nie jest wiarygodne w tym, co mówi"

Dzisiaj Sojusz Lewicy Demokratycznej nie jest wiarygodny w tym, co mówi. Dlatego, że nie było partii, oprócz liberałów na początku lat 90., czyli tych, którzy dzisiaj znaleźli się w Platformie Obywatelskiej, która w większym stopniu zrobiłaby więcej złego dla solidarnej Polski - uważa Joachim Brudziński (PiS), gość "Salonu Politycznego Trójki".

"Dziś SLD nie jest wiarygodne w tym, co mówi"
Źródło zdjęć: © PAP

02.06.2008 | aktual.: 02.06.2008 12:30

Michał Karnowski: Jak pan patrzy na to, co się dzieje w SLD? Dziś od rana wszędzie komentarze. Także w „Sygnałach dnia”. Tam Grzegorz Napieralski mówił o tym, że czystek nie będzie, ale pogoni na przykład Krzysztofa Janika, Lecha Nikolskiego. Nowe SLD się wykuwa, pana zdaniem?

Joachim Brudziński: Ale panie redaktorze, kogo tak naprawdę w Polsce interesuje, czy pan Krzysztof Janik będzie miał swoje biurko na Rozbrat z panem Nikolskim, czy też nie? Myślę, że za wyjątkiem samych zainteresowanych mało jest dzisiaj w Polsce osób, które by się tym w jakikolwiek sposób interesowało.

A jednak wszędzie w mediach na czołówkach. Może ważna sprawa? Może rodzi się coś nowego?

- Jeszcze tkwi takie przekonanie, że Sojusz Lewicy Demokratycznej to partia ważna na polskiej scenie politycznej. W końcu było, nie było, przez parę kadencji reprezentacja tej partii była najliczniejszym klub w parlamencie, politycy tej partii tworzyli rząd, wpływali na historię, na bieżącą sytuację Polski. Trzeba im oddać, że w jakimś stopniu wprowadzili Polskę do Unii Europejskiej i do NATO.

Chwali pan Leszka Millera, jak rozumiem?

- Nie no, opisuję fakt historyczny i politologiczny. Natomiast gdybym miał opisać dzisiaj ten fakt politologiczny czy historyczny, jakim jest rola i miejsce Sojuszu Lewicy Demokratycznej, to jest to rola coraz bardziej marginalna. Jako polityk konkurencyjny mogę mówić o tym z satysfakcją. Natomiast jako osoba, która chciałaby, aby polska scena partyjna w pewnym stopniu się znormalizowała, żeby na polskiej scenie partyjnej były partie wyraziste, ale partie wyraziste swoim programem, to mogę przyjąć tylko z przykrością i ubolewaniem fakt, że dzisiaj polska lewica to tak naprawdę grupka koniunkturalistów, ludzi, którzy tak naprawdę nie mają za sobą żadnej idei, żadnego programu, a ekscytują się tym, kto kogo, z jakiego stołka i z jakiego pokoju na Rozbrat wykopie.

A czy tego nie możemy powiedzieć o wszystkich politykach? Mówiąc, że chodzi tylko o stołki, kto kogo wykopie?... To jest wizja, którą można przypisać każdej partii – Platformie, PiS.

- Ale proszę zwrócić uwagę, że jednak dzisiaj tak naprawdę ostatecznym suwerenem zawsze pozostaje naród-wyborca. I to wyborcy zdecydowali w ostatnich wyborach czy dwa lata temu, że partiami, które przekonały do siebie Polaków, czyli które mają program, mają wizję, pozostało Prawo i Sprawiedliwość i Platforma Obywatelska.

Zobaczymy, jak będzie po kolejnych wyborach. Napieralski, nowy szef SLD, mówi, że będzie wszędzie tam, gdzie będzie bunt społeczny. To nie jest zagrożenie dla PiS-u? Czy nie jest tak, ze teraz lewica będzie chciała ukraść te hasła obrony najbiedniejszych – hasła solidarnej Polski?

- Proszę się wsłuchać w to, co do tej pory mówił Napieralski. Napieralski chce odbudować wiarygodność swojej partii poprzez zwrot antyklerykalny, poprzez buty antyklerykalizmu skrajnego, sięgającego…

Ale ja mówię o obronie biednych, a nie hasłach antyklerykalnych.

- Dzisiaj Sojusz Lewicy Demokratycznej nie jest wiarygodny w tym, co mówi. Dlatego, że nie było partii, oprócz liberałów na początku lat 90-tych, czyli tych, którzy dzisiaj znaleźli się w Platformie Obywatelskiej, która w większym stopniu zrobiłaby więcej złego dla solidarnej Polski. Dzisiaj Polacy wiedzą, że jedyną alternatywą dla pomysłów, które cały czas nosi w swoich głowach czy też teczkach Donald Tusk z Grzegorzem Schetyną czy panem Drzewieckim, z panem Michałem Boni czy z innymi czołowymi liberałami polskimi, jest Prawo i Sprawiedliwość. A Grzegorz Napieralski będzie próbował zaklinać rzeczywistość, będzie próbował udowodnić, ze jest lepszym liderem od Wojciecha Olejniczak. Ale za chwilę tak się wezmą – przepraszam za określenie – za łby, że nie będzie czasu, żeby myśleć o programie czy o ludziach biednych. Zresztą dawali dowody tego w czasie dwóch miesięcy kampanii wewnątrz SLD. Dzisiaj Napieralski ma problem i ten problem to jest dwustu dziesięciu delegatów, którzy głosowali na Olejniczaka.

Ale pan się o niego martwi.

- Wie pan, Grzegorz Napieralski jest kolegą z mojego instytutu. Kończyliśmy ten sam uniwersytet. Pochodzimy z tego samego miasta. W sposób naturalny gdzieś tam coś się odzywa…

Trzymał pan za niego kciuki?

- Nie, trudno mówić, że trzymałem kciuki, ale zawsze cieszę się, jeżeli politycy ze Szczecina obejmują ważne funkcje, bo być może przełoży się to na jakieś dobre pomysły, dobre rozwiązania dla Pomorza Zachodniego. Ale patrząc na to, jak ważną postacią na lewicy był Jacek Piechota i co z tego dobrego dla Szczecina wyniknęło, a właściwie nie wyniknęło nic, trudno liczyć tutaj, ze Grzegorz Napieralski… ale obym się mylił. (mg)

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)