Dzikie krowy z Deszczna. Jarosław Kaczyński zabrał głos
- Dzikie krowy trzeba ocalić, to jest kwestia humanitarna - mówi Jarosław Kaczyński o stadzie bydła z Deszczna, który miał zostać "zutylizowany". To nie pierwsza interwencja prezesa PiS w obronie zwierząt.
29.05.2019 | aktual.: 29.05.2019 16:14
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Chodzi o błąkające się od 10 lat stado 179 krów z Deszczna. Zwierzęta nie są zarejestrowane oraz nie są objęte żadną formą opieki weterynaryjnej. Stado niekontrolowanie się powiększa, dlatego podjęto decyzję o jego wybiciu.
Decyzja o uboju spotkała się z protestem środowisk ekologicznych i aktywistów, którzy pełnią dyżury przy stadzie krów. Zbierane były również podpisy pod specjalną petycją. W momencie publikacji tekstu apel do władz podpisało ponad 64 tysięcy osób.
W tej sprawie dwukrotnie interweniował Jarosław Kaczyński, który osobiście zwrócił się do Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi. - Dla mnie to jest oczywiste, że te krowy trzeba ocalić - powiedział prezes PiS w rozmowie z Telewizją Polską. Dodał, że jest to kwestia humanitarna oraz kwestia dotrzymywania słowa. - To jest również kwestia naszych relacji z tą częścią społeczeństwa, która jest wrażliwa, która lubi i kocha zwierzęta. Bardzo chciałbym, żeby tacy ludzie wiedzieli, że my też jesteśmy ludźmi wrażliwymi - tłumaczył Kaczyński. - Wśród polityków jest wiele przyjaciół zwierząt - dodał.
To nie pierwsza interwencja Jarosława Kaczyńskiego w obronie zwierząt. Prezes PiS był również aktywny w sprawie hodowli zwierząt futerkowych. W wypowiedzi dla fundacji "Viva" mówił, że zakaz hodowli to "droga do prawdziwej europeizacji".Przekonywał, że powinno być to niedopuszczalne, bo zakaz hodowli zwierząt futerkowych "to jest przede wszystkim kwestia stosunku do zwierząt".
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl