PolskaDziki atakują rezydencję prezydenta

Dziki atakują rezydencję prezydenta


Rezydencja prezydenta RP w Helu nie ma ostatnio szczęścia. Dopiero co znaleziono na jej terenie pociski artyleryjskie z czasów drugiej wojny światowej, a już pojawiło się nowe zagrożenie. Tym razem są nimi... dziki, które niszczą nowe ogrodzenie.

Dziki atakują rezydencję prezydenta

29.03.2008 | aktual.: 29.03.2008 10:10

Przez ostatnie lata helska rezydencja piękniała (choć niewielu mogło to podziwiać, bo ośrodek jest zamknięty i ukryty w lesie), natomiast jego zewnętrzne ogrodzenie było po prostu paskudne. Zwykła druciana siatka, w wielu miejscach przerwana i wygięta, nie przystawała do rangi polskiego Camp David. Dlatego nikogo nie dziwiło, gdy jesienią przystąpiono do wymiany całego ogrodzenia.

Natomiast zdumienie helan i turystów wzbudził fakt, że w ostatnich dniach ta estetyczna siatka jest demontowana i zastępowana nową. Przy rezydencji ponownie pojawiły się baraki z pracownikami. Dziwna sprawa zaintrygowała helskich radnych. Podobno dziki niszczą im ogrodzenie, widziałem samochody dowożące kolejną, wzmocnioną siatkę - śmiał się jeden z radnych na sesji.

Potwierdza to Marek Dykta, sekretarz miasta: rozmawiałem z leśniczym. Powiedział mi, że dziki po prostu "nie widzą" tej siatki. Rozrywają ją, bo są przyzwyczajone do swoich tras na tym terenie. Dziennikarze zadzwonili do leśniczego z pobliskiej Jastarni. Dzik to inteligentna bestia - opowiada leśniczy Jacek Konieczny. Jeśli na swojej trasie napotka przeszkodę, stara się ją ominąć, ale potem wrócić na ten sam szlak wędrówki. Tyle że ominięcie rezydencji prezydenta nawet dla inteligentnej bestii jest trudne, bo to ok. 100 hektarów powierzchni.

Nie wiem, czy ogrodzenie rezydencji zniszczyły dziki, nie dostałem takich informacji- powiedział Janusz Mikoś, nadleśniczy Nadleśnictwa Wejherowo. Na Półwyspie Helskim żyje około 50 tych zwierząt. Już kiedyś docierały do nas sygnały o wyrządzanych przez nie szkodach. Normalna siatka ogrodzeniowa powinna być jednak wystarczającą ochroną przed dzikami. Kiedy przed miesiącem sami obchodziliśmy rezydencję, również zauważyliśmy dziurę w siatce, przy ziemi. Podejrzanych oprócz dzików lub lisów jest niewielu - ośrodek wszak jest pilnie strzeżony, obok nie ma chodnika czy ścieżki, samochody nie mogą się zatrzymywać na tym odcinku drogi biegnącej przez Półwysep Helski, jedynie po drugiej stronie jezdni przebiega trasa rowerowa, którą właśnie wędrowaliśmy.

Tymczasem wygląda na to, że dziki upatrzyły sobie prezydencki ośrodek. Bo w oddalonym o 5 km, także ukrytym w lasach Muzeum Obrony Wybrzeża, takich problemów nie mają. Widzimy często dziki, ale nie niszczyły nam do tej pory ogrodzenia - mówi Ryszard Kretkiewicz, dyrektor MOW. One potrzebują bardziej wilgotnego podłoża, u nas jest bardziej piaszczysty teren. Może jak budowali ogrodzenie rezydencji to w środku zamknęli jakieś dziki i one teraz próbowały się wydostać?

Dziki do rezydencji może przyciągać jednak to, czego nie ma w muzeum - kuchnia. Latami mogły tu wędrować, wykorzystując dziury w siatce. Staraliśmy się potwierdzić informacje o dzikach "atakujących" ośrodek, w którym wypoczywa głowa państwa, w Kancelarii Prezydenta RP. Na złożone w czwartek zapytanie do wczoraj, do zamknięcia gaz nie dostaliśmy odpowiedzi. Nie odpowiedziano nam także, czy nowe ogrodzenie jest wymieniane w ramach gwarancji, czy też trzeba będzie za nie zapłacić. (ap)

Krzysztof Miśdzioł,
Roman Kościelniak

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)