ŚwiatDżihadysta z Państwa Islamskiego w niemieckim areszcie śledczym

Dżihadysta z Państwa Islamskiego w niemieckim areszcie śledczym

Domniemany dżihadysta, zatrzymany w sobotę w Dinslaken w Nadrenii Północnej-Westfalii, trafił do aresztu śledczego - poinformowała w niedzielę niemiecka prokuratura generalna w Karlsruhe. Według mediów władze niemieckie zostały ostrzeżone przez służby USA.

24-letni Niemiec został obezwładniony przez komandosów z jednostki specjalnej - pisze agencja dpa. W jego mieszkaniu przeprowadzono rewizję. Dzielnica Lohberg, w której zamieszkiwał, uważana jest za jeden z bastionów islamistów w Niemczech. W latach 2010-2014 podejrzany przebywał w Syrii, gdzie wstąpił do terrorystycznego oddziału Państwa Islamskiego (IS); powrócił do Niemiec w listopadzie.

Jak podał tabloid "Bild am Sonntag", akcja niemieckiej policji nastąpiła po ostrzeżeniu ze strony służb bezpieczeństwa USA.

Prokurator generalny Niemiec Harald Range zastrzegł, że nie ma obecnie przesłanek wskazujących na przygotowywanie przez podejrzanego zamachu w Niemczech ani też jakichkolwiek związków z zamachami we Francji.

Minister spraw wewnętrznych Thomas de Maiziere zapewnił, że służby bezpieczeństwa "mają na oku" osoby mogące stanowić zagrożenie dla państwa. "Państwo będzie reagować z całą mocą na przypadki naruszenia prawa" - zaznaczył szef MSW.

Liczba islamistów w Niemczech zwiększyła się w zeszłym roku o 1500 osób. Obecnie to środowisko liczy 7 tys. osób. Trzy lata temu było ich 3,8 tys. Większość z nich jest zwolennikami radykalnego odłamu islamu - salafizmu. Zdaniem władz właśnie z tego środowiska rekrutuje się największa liczba dżihadystów wyjeżdżających do Syrii w celu włączenia się do walki po stronie IS.

Według dpa od początku wojny w Syrii (marzec 2011 roku) w rejon konfliktu wyjechało z Niemiec 550 islamskich radykałów. 60 z nich zginęło w walkach lub w zamachach samobójczych, a 180 wróciło do kraju. Władze bezpieczeństwa obawiają się, że ze względu na nabyte doświadczenie wojskowe mogą oni stanowić poważne zagrożenie.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (105)