"Dziennikarze powinni być ustawowo wolni od możliwości werbowania"
Zarząd Główny Stowarzyszenia Dziennikarzy
Polskich podkreślił w wydanym oświadczeniu, że "zawód
zaufania publicznego, jakim jest zawód dziennikarza, musi być
ustawowo wolny od możliwości werbowania przez służby specjalne".
03.03.2006 | aktual.: 03.03.2006 14:32
SDP przypomina, że składało propozycje zmian w ustawie o służbach specjalnych, które uniemożliwiłyby werbowanie dziennikarzy do tych służb.
Propozycje takich przepisów znalazły się już w pakiecie ustaw o likwidacji Wojskowych Służb Informacyjnych i powołaniu nowych służb wywiadu i kontrwywiadu wojskowego, który przygotował rząd. Założono, że funkcjonariusze obu służb nie mogliby - czego nie ma w ustawach regulujących działalność innych służb specjalnych - werbować do tajnej współpracy osób prowadzących działalność wydawniczą lub dziennikarską (chyba, że w wyjątkowych przypadkach, uzasadnionych "bezpieczeństwem państwa" i za zgodą premiera - inaczej groziłoby im do lat 5 lat więzienia).
W oświadczeniu SDP domaga się ponadto podania do publicznej wiadomości dowodów, potwierdzających powiązanie dziennikarzy "Rzeczpospolitej" Anny Marszałek i Bertlda Kittela ze służbami specjalnymi lub w przypadku braku takich dowodów - jednoznacznego oczyszczenia ich z podejrzeń.
Stowarzyszenie proponuje też powołanie "środowiskowej komisji zaufania, której zadaniem miałoby być uzyskiwanie dostępu do dokumentów, które z natury rzeczy mogą być poufne, oraz pełne wyjaśnianie sytuacji podważających zaufanie do środowiska dziennikarskiego".
Chodzi o to, że jeśli np. minister Ziobro na naszą propozycję: proszę położyć dowody na współpracę dziennikarzy ze służbami specjalnymi albo przeprosić powie: dowodów nie można położyć, bo one są poufne wówczas dostęp do nich uzyskać mogłaby właśnie taka komisja - wyjaśniła szefowa SDP Krystyna Mokrosińska.
Tylko rzetelna informacja i spokojna wymiana poglądów może usunąć napięcia, jakie powstały na linii media - władza - czytamy w oświadczeniu SDP.
Gwarantem demokracji są wolne media - a takie w Polsce mamy. Nie są jednak wolni - ani politycy, ani dziennikarze, ani wydawcy - od zagrożeń, jakie ciągle jeszcze rodzi czas trwającej transformacji. Zdarza się, że w wyścigu z czasem dziennikarze nie dopełniają obowiązku szczególnej staranności, korzystania ze wszystkich dostępnych źródeł, weryfikacji materiału. Politycy zaś z trudem przyjmują słowa krytyki, a dociekliwe pytania często traktują jako osobisty atak lub zmowę. Mechanizm ten może wciągać dziennikarzy w grę polityczną - napisało Stowarzyszenie.
Ostatnio "Newsweek" opisał akta śledztwa sprzed pięciu lat, wszczętego na polecenie ówczesnego prokuratora krajowego Zbigniewa Wassermanna i ministra sprawiedliwości Lecha Kaczyńskiego. Według tygodnika, "kazali oni tropić dziennikarzy 'Rzeczpospolitej'" Annę Marszałek i Bertolda Kittela".
Jak tłumaczył minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro śledztwo z 2001 roku dotyczyło nie mediów, ale służb specjalnych, które chciały wtedy przez media dyskredytować wysokich urzędników państwa.