Dzięki niemu sprawa śmierci na komisariacie ruszyła. Teraz Wojciech Bojanowski może trafić za kratki
Pokazał nadużycia policji i bierność prokuratury. Zamiast podziękowań, może usłyszeć wyrok. Grożą mu bowiem konsekwencje karne. Według funkcjonariuszy dziennikarz Wojciech Bojanowski "dokonał linczu na policjantach" i powinien odpowiedzieć za rozpowszechnienie informacji z prokuratorskiego śledztwa. Wszczęto śledztwo, które może zakończyć się skazaniem autora reportażu "Śmierć w komisariacie" na dwa lata więzienia.
- Pokazując film, jak znęcano się nad człowiekiem, dziennikarz wyciągnął na światło dzienne nadużycia i działał w interesie społecznym - powiedział w rozmowie z "Rzeczpospolitą" prof. Antoni Kamiński z PAN. W ten sposób ocenił działania Wojciecha Bojanowskiego, który jednocześnie naraził się policji.
Funkcjonariusze nie chcą tak tej sprawy zostawić. Dolnośląski NSZZ Policjantów złożył doniesienie. W konsekwencji działań policyjnych związkowców sprawą zajmie się Prokuratura Rejonowa Warszawa-Ursynów. Bojanowskiemu grozi do dwóch lat więzienia za rozpowszechnienie informacji z prokuratorskiego śledztwa.
Przypomnijmy, że reportaż „Śmierć na komisariacie" z filmem z komisariatu we Wrocławiu wywołał ogromne poruszenie. Nagranie z paralizatora pokazało nadużycia ze strony służb, a cały materiał wykazał bierność prokuratury. Dopiero po ich upublicznieniu podjęto ważne decyzje - zdymisjonowano funkcjonariuszy z wrocławskiej policji i Komendy Głównej.
Zobacz też: Burzliwa debata w Sejmie wokół sprawy śmierci Igora Stachowiaka
Argumenty policji i dziennikarza
- Publikując nagrania, dokonano linczu na policjantach. To wywołało falę hejtu. Ferowanie wyroków na tym etapie było nieuczciwe - podkreślił Piotr Malon, szef policyjnego Związku na Dolnym Śląsku. Przyznał, że policjanci, będący jednocześnie członkami związku, poprosili o pomoc. - Zaangażowaliśmy pełnomocnika do ich obrony, posiadamy fundusze ochrony prawnej - dodał.
- Członkowie związku płacą składki, nie można odmówić im pomocy - stwierdził Rafał Jankowski, przewodniczący zarządu głównego NSZZ Policjantów. On jednak podkreśla że "każdy, kto ujawnia zło w policji, działa w interesie społecznym". - Gdyby nie dziennikarze, wiele nadużyć nigdy nie wyszłoby na jaw - zaznaczył.
Co na to Bojanowski? Złożył zażalenie - Dostałem postanowienie sądu, który zwalnia mnie z tajemnicy, chociaż nie zostałem jeszcze przesłuchany ani wezwany - powiedział. Jednocześnie zadeklarował, że nie wyda informatorów.
W rozmowie z Wirtualną Polską dziennikarz mówił o tym, że "sąd chce go zmusić do ujawnienia informatorów".
- Zgodnie z art. 180 kpk zwolnienie dziennikarza z tajemnicy nie dotyczy źródła informacji - tłumaczy Łukasz Łapczyński, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Podkreśla jednak, że "zawiadomienie pełnomocnika związku musi zostać poddane analizie dowodowej ".
Źródło: "Rzeczpospolita"/WP