Dzięki niemu sprawa śmierci na komisariacie ruszyła. Teraz Wojciech Bojanowski może trafić za kratki

Pokazał nadużycia policji i bierność prokuratury. Zamiast podziękowań, może usłyszeć wyrok. Grożą mu bowiem konsekwencje karne. Według funkcjonariuszy dziennikarz Wojciech Bojanowski "dokonał linczu na policjantach" i powinien odpowiedzieć za rozpowszechnienie informacji z prokuratorskiego śledztwa. Wszczęto śledztwo, które może zakończyć się skazaniem autora reportażu "Śmierć w komisariacie" na dwa lata więzienia.

Dzięki niemu sprawa śmierci na komisariacie ruszyła. Teraz Wojciech Bojanowski może trafić za kratki
Źródło zdjęć: © Policja
Anna Kozińska

21.11.2017 | aktual.: 28.03.2022 11:21

- Pokazując film, jak znęcano się nad człowiekiem, dziennikarz wyciągnął na światło dzienne nadużycia i działał w interesie społecznym - powiedział w rozmowie z "Rzeczpospolitą" prof. Antoni Kamiński z PAN. W ten sposób ocenił działania Wojciecha Bojanowskiego, który jednocześnie naraził się policji.

Funkcjonariusze nie chcą tak tej sprawy zostawić. Dolnośląski NSZZ Policjantów złożył doniesienie. W konsekwencji działań policyjnych związkowców sprawą zajmie się Prokuratura Rejonowa Warszawa-Ursynów. Bojanowskiemu grozi do dwóch lat więzienia za rozpowszechnienie informacji z prokuratorskiego śledztwa.

Przypomnijmy, że reportaż „Śmierć na komisariacie" z filmem z komisariatu we Wrocławiu wywołał ogromne poruszenie. Nagranie z paralizatora pokazało nadużycia ze strony służb, a cały materiał wykazał bierność prokuratury. Dopiero po ich upublicznieniu podjęto ważne decyzje - zdymisjonowano funkcjonariuszy z wrocławskiej policji i Komendy Głównej.

Argumenty policji i dziennikarza

- Publikując nagrania, dokonano linczu na policjantach. To wywołało falę hejtu. Ferowanie wyroków na tym etapie było nieuczciwe - podkreślił Piotr Malon, szef policyjnego Związku na Dolnym Śląsku. Przyznał, że policjanci, będący jednocześnie członkami związku, poprosili o pomoc. - Zaangażowaliśmy pełnomocnika do ich obrony, posiadamy fundusze ochrony prawnej - dodał.

- Członkowie związku płacą składki, nie można odmówić im pomocy - stwierdził Rafał Jankowski, przewodniczący zarządu głównego NSZZ Policjantów. On jednak podkreśla że "każdy, kto ujawnia zło w policji, działa w interesie społecznym". - Gdyby nie dziennikarze, wiele nadużyć nigdy nie wyszłoby na jaw - zaznaczył.

Co na to Bojanowski? Złożył zażalenie - Dostałem postanowienie sądu, który zwalnia mnie z tajemnicy, chociaż nie zostałem jeszcze przesłuchany ani wezwany - powiedział. Jednocześnie zadeklarował, że nie wyda informatorów.

W rozmowie z Wirtualną Polską dziennikarz mówił o tym, że "sąd chce go zmusić do ujawnienia informatorów".

- Zgodnie z art. 180 kpk zwolnienie dziennikarza z tajemnicy nie dotyczy źródła informacji - tłumaczy Łukasz Łapczyński, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Podkreśla jednak, że "zawiadomienie pełnomocnika związku musi zostać poddane analizie dowodowej ".

Źródło: "Rzeczpospolita"/WP

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (345)