#dziejesienazywo Grzegorz Rzeczkowski: język Beaty Kempy jest zupełnie z innej galaktyki. Chyba zbyt długo żyła w PRL
- Język Beaty Kempy jest zupełnie z innej galaktyki, nawet nie z innej epoki. Chyba zbyt długo żyła w PRL i mocno on się w jej świadomości utrwalił, że wypowiada takie słowa. W ogóle ta atmosfera, która się udzieliła posłom Kukiz'15 - mówienia, że PO, opozycja, KOD donosi na wybrany przez naród rząd za granicę... No, proszę państwa, żyjemy w demokratycznym świecie, to nie jest nic nielegalnego - mówił Grzegorz Rzeczkowski ("Polityka") w #dziejesienazywo.
- Minister Kempa mówi: kiedyś proszono o interwencje zbrojne. To jest taki nowy model, charakter tych interwencji - przypomniał prowadzący program, Jacek Żakowski.
- Tego typu wypowiedź Kempy jest absolutnie niedopuszczalna, tym bardziej, że jest to ważna osoba w kancelarii premiera. To jest sytuacja, w której wysocy funkcjonariusze rządu PiS, zapominają o tym, kim są i wciąż zachowują się jak jastrzębie pisowskie z czasów kampanii, czy opozycji. Waszczykowski, Macierewicz, Kempa... To jest język konfrontacyjny, pytanie: czy celowo? Czy oni wciąż czują się jak posłowie opozycji, wciąż czują się tymi jastrzębiami - mówił z kolei Jacek Nizinkiewicz ("Rzeczpospolita").
- Ja miałem wrażenie, że pani Kempa powiedziała to, co myśli, po prostu. Czego się w polityce międzynarodowej nie robi - wtrącił Żakowski
- Niektórzy tłumaczą to presją prezesa. A ja bym to wytłumaczył trwającą co najmniej od 2010 roku, atmosferą totalnej negacji wszystkiego, co wydarzyło się po 1989 roku. Jeżeli przez 10 lat politycy PiS karmili się tym językiem, uwierzyli, że Polska jest rozkradana, obce siły na nas dybią, PO to niemal obca agentura, to jakiego języka mają używać po dojściu do władzy i czują jakąś formę społecznego oporu - kontynuował Rzeczkowski.
- Czyli ulegli swojej propagandzie? - pytał Żakowski.
- Tak - odpowiedział gość #dziejesienazywo.
W ocenie Nizinkiewicza, moneta ma dwie strony. - Drugą jest PO, które też używa języka bardzo mocnego. Schetyna mówi o Majdanie w Warszawie, opozycji totalnej, pojawiają się słowa o stanie wojennym, Niesiołowski nagrywa dziwne filmiki o zagrożeniu demokracji... Język zaostrza się z obu stron - dodał.
W jego ocenie, to powrót do debaty, która miała miejsce podczas poprzednich rządów PiS, kiedy Donald Tusk również tego typu językiem walki, negacji próbował podgrzewać spór w Polsce. - To się udało, na tym doszedł do władzy - podkreślił Nizinkiewicz.
Rzeczkowski oznajmił, że jesteśmy świadkiem negacji wszystkiego, co dobre po 1989 roku. - Po to, by wytworzyć sytuację spalonej ziemi, na której prezes Kaczyński, jako jedyny wyzwoliciel, może zaprowadzić ład i porządek - wyjaśnił.