Dziecko głodowało, ojciec zaopatrywał się u rzeźnika. Sąsiedzi ujawniają

Sąsiedzi rodziców 3,5-letniej Helenki, która w stanie skrajnego niedożywienia trafiła do szpitala, są w szoku. Wspominają, że nigdy nie widzieli dziewczynki bawiącej się, ani nawet chodzącej. Pamiętają, że dziecko było wożone w wózku. - Ten ojciec, jak ktoś tylko przystanął, to od razu odwracał wózek - mówią.

Ojciec dziecka doprowadzony na przesłuchanie
Ojciec dziecka doprowadzony na przesłuchanie
Źródło zdjęć: © PAP | Lech Muszyński
oprac. AZY

3,5-letnia dziewczynka trafiła do szpitala w Zielonej Górze w stanie wskazującym na skrajne niedożywienie. Ważyła zaledwie 8 kilogramów. Według śledczych, rodzice karmili dziecko tylko mlekiem i winogronami.

Biegły stwierdził u dziecka niewydolność wielonarządową, a także problemy z przełykaniem. Wdrożono żywienie dojelitowe i dożylne, konieczna była też transfuzja krwi. Z dziewczynką powoli zaczyna się nawiązywać kontakt, spożywa też w małych ilościach mleko.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Wobec rodziców dziewczynki - Magdaleny J. i Rafała B. - sąd zastosował trzymiesięczny areszt. Usłyszeli zarzuty znęcania się nad dzieckiem poprzez niedostarczanie mu odpowiedniego pożywienia. Grozi im do 20 lat więzienia.

"Jak ktoś przystanął, ojciec odwracał wózek"

Rodzina pochodzi z Okunina. "Fakt" udał się do tej niewielkiej miejscowości w województwie lubuskim. Sąsiedzi wspominają, że nigdy nie widzieli 3,5-letniej Helenki bawiącej się, ani nawet chodzącej. Dziecko zawsze było wożone w wózku, szczelnie przykryte.

- Mnie to dziwiło, że 3,5-letnia dziewczynka jest wożona w spacerówce z budką, nie siedziała, tylko zawsze na leżąco. Nawet się zastanawiałam, czy nie jest chora - mówi jedna z sąsiadek.

- Ten ojciec, jak ktoś tylko przystanął, to od razu odwracał wózek. A on często chodził z nią na spacery - dodaje.

Wspomina, że jak dziadkowie 3,5-latki próbowali skontaktować się z rodziną, to zięć "od razu do nich skakał". - Byli skonfliktowani, z jej bratem też - mówi.

Potwierdza to też matka Magdaleny J. i babcia Helenki. Wspomina, że w rodzinie "nie działo się dobrze". Przekonuje, że 45-latek znęcał się nad partnerką. - On ją bił - mówi "Faktowi".

- Nie mam z nimi kontaktu. Nie widywałam wnuczki. Córka nie chciała kontaktu. Od kiedy urodziła dziecko, odcięli się zupełnie - powiedziała.

Ojciec zaopatrywał się u rzeźnika

Ojciec Helenki jest emerytowanym policjantem, od pewnego czasu pracował poza miejscem zamieszkania. Dzieckiem opiekowała się matka. Kobieta, po urodzeniu córki, przeszła na dietę sokową.

Ojciec jednak sobie nie odmawiał innych przysmaków. Jak relacjonuje "Fakt", zaopatrywał się w mięso u sąsiada, który był rzeźnikiem.

- On był taki wygadany, a ona jak szła na spacer z dzieckiem, to nawet dzień dobry nie powiedziała, taka zamknięta w sobie, nieutrzymująca z nikim kontaktu - opowiada sąsiad.

Czytaj więcej:

Źródło: "Fakt"

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (13)