PolskaDzieciobójczyni: informacje "Gazety Wyborczej" to nieprawda

Dzieciobójczyni: informacje "Gazety Wyborczej" to nieprawda

- W pewnych przypadkach, kiedy ludzie wiedzą, co ta pani zrobiła, zatarcie nie może mieć miejsca - uważa Mariusz Szczygieł nt. kobiety, skazanej na 15 lat więzienia za zabicie dziecka, która po zatarciu wyroku pracowała w liceum. Po publikacji kobieta zrezygnowała z pracy w szkole. Reporter, który opisał tę historię dodał, że z publikacją artykułu czekał na koniec roku szkolnego, aby nie wywoływać niepotrzebnego zamieszania w szkole. Minister edukacji Krystyna Szumilas ogłosiła, że kobieta nie pracowała w MEN i została już skreślona z listy ekspertów ministerstwa. Dzieciobójczyni Renata K. (w reportażu jest opisana jako Ewa T.) twierdzi, że informacje zawarte w reportażu „Gazety Wyborczej” są nieprawdą.

28.06.2013 | aktual.: 08.07.2013 13:53

Z ostatnich informacji wynika, że kobieta w trybie natychmiastowym sama zrezygnowała z pracy - podała TVN24.

Renata K. pytana przez reportera Polsat News, stwierdziła, że informacje zawarte w reportażu „Gazety Wyborczej” są nieprawdą. Dopytywana, czy w dalszym ciągu będzie pracowała w warszawskiej szkole, odpowiedziała: „To już nie jest pana sprawa. Ja się nie pytam pana, gdzie pan pracuje”. Na pytanie, czy w dalszym ciągu zamierza uczyć dzieci, odpowiedziała pytaniem: „A pan zamierza w dalszym ciągu zadawać mi pytania?”.

Reporter Dużego Formatu Gazety Wyborczej Mariusz Szczygieł opisał sprawę kobiety, która 30 lat temu zakatowała 6-letniego chłopca. Sąd skazał ją na piętnaście lat więzienia, odsiedziała dziesięć, następnie wyrok uległ zatarciu. Od tego czasu pracowała w jednej z warszawskiej szkół oraz jako ekspert w MEN.

Dzieciobójczyni ekspertem MEN - jak do tego doszło?

"Jestem głęboko poruszona sytuacją przedstawioną (...) w artykule redaktora Mariusza Szczygła" - napisała Krystyna Szumilas, minister edukacji narodowej, w oświadczeniu opublikowanym na stronie resortu. Szumilas oceniła, że historia Ewy T. "stanowi podstawę do ponownego poddania ocenie publicznej zbyt liberalnych rozwiązań prawnych, które niedostatecznie chronią nasze dzieci".

Zaznaczyła zarazem, że przepisy prawa oświatowego zmieniły się od czasu wydarzeń opisanych w artykule. Obecne uregulowania prawne zobowiązują dyrektora szkoły do zawieszenia w czynnościach nauczyciela, wobec którego zaszło podejrzenie o popełnieniu przestępstwa przeciwko dzieciom lub innym małoletnim oraz do rozwiązania z nauczycielem stosunku pracy, w przypadku gdy doszło do prawomocnego skazania.

- Minister edukacji ma listę osób, które mogą uczestniczyć jako eksperci w komisjach awansu zawodowego lub w okręgowych komisjach egzaminacyjnych. Eksperci są wykorzystywani sporadycznie i nie są pracownikami Ministerstwa Edukacji Narodowej - powiedziała Szumilas podczas briefingu prasowego w Kutnie.

Wyjaśniła, że nauczyciele chcący pracować w tych komisjach muszą złożyć dokumenty, wśród których są. m.in. zaświadczenie o niekaralności oraz opinie osób, z którymi pracują. - Tylko pozytywne rekomendacje i zaświadczenie o niekaralności są podstawą do wpisania na listę - powiedziała Szumilas.

Nauczycielka-dzieciobójczyni ostatnio uczyła fizyki w Zespole Szkół nr 53, w skład którego wchodzi 53. Gimnazjum Dwujęzyczne im. Stefanii Sempołowskiej i XVI Liceum Ogólnokształcące na warszawskim Żoliborzu. Jest nauczycielem dyplomowanym, egzaminatorem okręgowej komisji egzaminacyjnej, ekspertem komisji egzaminacyjnych i kwalifikacyjnych komisji do spraw awansu zawodowego nauczycieli.

Jak podają media, w piątek, w dniu zakończenia roku szkolnego 2012/2013, kobieta złożyła wymówienie z pracy. Zdaniem Szumilas obecnie przed zatrudnieniem takich osób w szkołach chroni Karta Nauczyciela umożliwiająca komisjom dyscyplinarnym wydanie orzeczenia o bezterminowym wydaleniu z zawodu osób, które występują przeciwko życiu i zdrowiu dziecka.

- Te przepisy zostały jednak wprowadzone po tym zdarzeniu z lat 80. Dlatego potrzebna jest zmiana kodeksu karnego - dodała Szumilas. Minister podkreśliła, że prawo polskie powinno zabezpieczać dzieci i system przed taką sytuacją, w której osoba działająca na szkodę dzieci mogłaby pracować w systemie edukacji. Jej zdaniem w takich przypadkach kara nie powinna ulegać zatarciu albo sąd powinien wydawać decyzję o bezwzględnym zakazie pracy w zawodzie nauczyciela.

- Chciałabym, żeby te rozwiązania zostały jak najszybciej wprowadzone do naszego systemu prawnego. Już wczoraj rozmawiałam z ministrem sprawiedliwości o przepisach, które należałoby zmienić - powiedziała Szumilas. Dodała, że podpisała już decyzję administracyjna wykreślającą z listy ekspertów kobietę, która zakatowała 6-latka.

W piątek w komunikacie na swojej stronie internetowej MEN informuje, że w Polsce jest ok. 9 tys. ekspertów biorących udział w pracach komisji do spraw awansu zawodowego. Zajmują się oni oceną dorobku zawodowego nauczycieli ubiegających się o awans zawodowy. Natomiast egzaminatorów działających przy okręgowych komisjach egzaminacyjnych obecnie jest w Polsce ok. 150 tys. Do ich zadań należy ocena prac egzaminacyjnych uczniów. Osoba powołana na eksperta wchodzącego w skład komisji kwalifikacyjnych i egzaminacyjnych musi spełniać wymagania i warunki określone w ustawie Karta Nauczyciela i rozporządzeniu wykonawczym. Wpis na listę ekspertów następuje na podstawie wniosku złożonego przez zainteresowaną osobę w drodze decyzji administracyjnej.

Tusk: dzieciobójczyni nigdy nie powinna pracować z dziećmi

Minister sprawiedliwości zlecił już podjęcie prac nad zmianą przepisów o zatarciu skazania w przypadku przestępców, którzy dopuścili się znęcania nad dziećmi. Marek Biernacki powiedział też o innym rozwiązaniu. - W przypadku osób skazanych za takie przestępstwa trzeba się też zastanowić nad tym, czy dodatkową karą nie powinien być zakaz pełnienia określonych funkcji, wykonywania zawodu, m.in. nauczyciela, czy wychowawcy - mówi szef resortu sprawiedliwości.

Analizujemy możliwości zmian w prawie mające na celu poprawę ochrony małoletnich przed szczególnie rażącymi przypadkami przemocy - poinformował resort sprawiedliwości, który rozważa wprowadzenie nowego środka karnego - zakazu pracy z dziećmi.

Poinformowała o tym rzeczniczka Ministerstwa Sprawiedliwości Patrycja Loose, w związku z postulatem ministra edukacji narodowej ws. zmiany przepisów karnych dotyczących przestępstw popełnionych wobec małoletnich.

Jako przykład działań zmierzających w tym kierunku, resort podaje wpisanie do tzw. ustaw deregulacyjnych zakazów wykonywania zawodu trenera sportowego lub przewodnika turystycznego przez osoby, które popełniły określone przestępstwa wobec małoletnich.

Loose podkreśliła, że Komitet Stały Rady Ministrów zaakceptował właśnie projekt ustawy o postępowaniu wobec osób zaburzonych psychicznie stwarzających zagrożenie dla życia, zdrowia lub wolności seksualnej innych osób. - Resort pracuje też nad projektem ustawy o ochronie świadków i ofiar przestępstw. Planowane zmiany zakładają wzmocnienie ochrony małoletnich przed przemocą - dodała.

W Komisji Kodyfikacyjnej prawa karnego trwają też zaawansowane prace nad wielką nowelizacją kodeksu karnego. - W jej ramach resort analizuje kwestie związane z możliwością wprowadzenia ograniczeń w procedurze zacierania skazania w przypadku przestępstw wobec małoletnich - poinformowała rzeczniczka ministra.

Jak podkreśliła, jedną z rozważanych możliwości jest wprowadzenie nowego środka karnego - orzekanego przez sąd obok klasycznej kary - w postaci zakazu prowadzenia działalności związanej z wychowaniem, leczeniem, edukacją małoletnich lub opieką nad nimi. - Należy przy tym zaznaczyć, że instytucja zatarcia skazania musi mieć charakter wyważony i uwzględniać prawo osób skazanych do uznania zaistnienia przypadku skutecznej resocjalizacji - poinformowała.

- Dzieciobójczyni nigdy nie powinna pracować z dziećmi, potrzebna jest szybka refleksja prawników, aby takie sytuacje się nie powtarzały - tak premier Donald Tusk skomentował tę sprawę.

Biła ponad godzinę, ponieważ chłopiec nie kupił sznurówek

Według relacji gazety Ewa T. katowała Tomka - syna swojego partnera Tomasza W. - przez 2,5 roku. Czasem pomagał jej w tym sam ojciec. Chłopiec notorycznie przychodził z siniakami do przedszkola. Gdy wychowawczynie zwróciły rodzicom na to uwagę, Tomek zaczął przesiadywać w domu, bo na jego ciele pojawiały się po kolejnym biciu wciąż nowe bruzdy i rozcięcia. Któregoś popołudnia Ewa T. zaczęła bić chłopca pasem z metalową sprzączką. Biła ponad godzinę, ponieważ chłopiec nie kupił sobie sznurówek. Tomek zaczął krwawić. W końcu, w środku nocy, skrajnie wycieńczony, zmarł.

szkołanauczycielkawarszawa
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (1124)