PolskaDzieciobójczyni pracuje jako nauczycielka!

Dzieciobójczyni pracuje jako nauczycielka!

Dzieciobójczyni Ewa T. zakatowała swojego 6-letniego wychowanka wojskowym pasem. Po wyjściu z więzienia i zatarciu wyroku wróciła do zawodu. Dziś jest nauczycielką w warszawskim gimnazjum oraz ekspertem Ministerstwa Edukacji Narodowej do spraw mianowania nauczycieli. Szokujących faktów z przeszłości nie znała dyrektor szkoły, w której Ewa T. uczy fizyki - informuje dziennik.pl, który rozmawiał z pracodawcą dzieciobójczyni.

Dzieciobójczyni pracuje jako nauczycielka!
Źródło zdjęć: © Thinkstockphotos

MEN zabrał głos w sprawie

"Jestem głęboko poruszona sytuacją przedstawioną dziś w artykule redaktora Mariusza Szczygła" - napisała Krystyna Szumilas, minister edukacji narodowej, w oświadczeniu opublikowanym na stronie resortu. Szumilas oceniła, że historia Ewy T. "stanowi podstawę do ponownego poddania ocenie publicznej zbyt liberalnych rozwiązań prawnych, które niedostatecznie chronią nasze dzieci".

"Rozmawiałam już z Ministrem Sprawiedliwości i wystąpię z propozycją zmiany przepisów karnych dotyczących przestępstw przeciwko życiu i zdrowiu, popełnionych wobec małoletnich" - napisała. Szumilas dodała, że "zmiana ta ma doprowadzić do sytuacji, gdy osoby, które popełniły takie przestępstwa nie będą już nigdy pracować z dziećmi. Ani w systemie oświaty, ani w żłobku, ani w innym miejscu".

"Przepisy prawa oświatowego zmieniły się od czasu wydarzeń opisanych w artykule" - przypomina minister edukacji. I wyjaśnia: "obecne uregulowania prawne zobowiązują dyrektora szkoły do zawieszenia w czynnościach nauczyciela, wobec którego zaszło podejrzenie o popełnieniu przestępstwa przeciwko dzieciom lub innym małoletnim oraz do rozwiązania z nauczycielem stosunku pracy, w przypadku gdy doszło do prawomocnego skazania".

"Ponadto, na podstawie przepisów oświatowych, nauczyciel może być bezterminowo pozbawiony prawa wykonywania zawodu w postępowaniu dyscyplinarnym. W przygotowanej w MEN nowelizacji Karty Nauczyciela, przekazanej pod obrady Komitetu Stałego Rady Ministrów, proponuję rozszerzenie tych zapisów na nauczycieli szkół niepublicznych" - pisze Szumilas. I kontynuuje: "prawo oświatowe nie dotyczy jednak sytuacji, w których nastąpiło zatarcie skazania. Dlatego potrzebna jest zmiana przepisów karnych i o nią występuję".

Zgotowała 6-latkowi piekło

Szokującą historię Ewy T. opisał Mariusz Szczygieł w "Dużym Formacie". To on nadał kobiecie takie imię. Już w latach 80. dziennikarz opisał gehennę chłopca, którego wychowywała młoda nauczycielka i jego ojciec. Dziecko było brutalnie maltretowane przez oboje. W lutym 1982 roku Ewa T. zakatowała 6-latka na śmierć. Ojciec przyzwolił na znęcanie - nie reagował, wyszedł z domu. Kobieta użyła do bicia skórzanego wojskowego pasa. Uderzała po całym ciele. Wszystko trwało kilka godzin. Powód? Chłopiec zgubił sznurowadło w przedszkolu. Kary cielesne miały go zdyscyplinować.

Gdy wezwano pogotowie sanitariusz na widok zmasakrowanego ciała zemdlał. A lekarka, która podpisała protokół sekcji zwłok, stwierdziła, że z takim przypadkiem sadyzmu jeszcze się nie zetknęła.

Odsiedziała wyrok, pracuje w szkole

Ewa T. została skazana na 15, a ojciec chłopca na 10 lat więzienia. Od 14 lat kobieta formalnie jest krystalicznie czystą obywatelką, jej wyrok uległ zatarciu.

Za dobre sprawowanie kobieta opuściła zakład karny pięć lat przed końcem wyroku. Wróciła na posadę nauczycielki i katechetki. Dziś uczy fizyki w jednym z gimnazjów.

Dyrektorka gimnazjum, z którą rozmawiał dziennik.pl, potwierdziła, że Ewa T. pracuje w szkole od 2008 roku. - Posiadam jej zaświadczenie o niekaralności z sądu i dyplomy. Przeszłość tej pani była mi nieznana - powiedziała dyrektorka. I dodała: "nigdy nie sprawdzam przeszłości nauczycieli i pracowników, nie 'googluję' ich nazwisk, nie poszukuję informacji z sieci, wiedzę czerpię oficjalnych źródeł".

W pracowni fizycznej Ewy T. wywieszony jest regulamin - dość rygorystyczny. Na lekcji ma obowiązywać bezwzględna cisza, podane są także liczne powody, przez które uczeń może otrzymać oceną niedostateczną. Dyrektorka pytana o to, zapewniła, że "pochyli się nad regulaminem". - Nie mam prawa jej zwolnić, bo muszę podać podstawę prawną. Z punktu widzenia formalnego wszystko jest w najlepszym porządku - tłumaczy dyrektorka placówki, w której pracuje Ewa T.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (1129)