Dzicy lokatorzy zajęli luksusową posiadłość Kadafiego
Kilkuosobowa grupa dzikich lokatorów występująca pod szyldem "Obalić tyranów" zajęła luksusową posiadłość syna Muammara Kadafiego Saifa al-Islama w ekskluzywnej dzielnicy północno-zachodniego Londynu - Hampsteadzie.
10.03.2011 | aktual.: 11.03.2011 09:15
Według popołudniówki "Evening Standard" uczestnicy dokonali zajazdu, ponieważ nie dają wiary zapewnieniom brytyjskiego rządu, że zamrozi wszystkie aktywa rodziny Kadafiego "tak jak należy".
Jak podaje dziennik "Daily Mail", jeden z członków grupy powiedział, iż właśnie dlatego "biorą sprawy w swoje ręce".
Zamrożony majątek
Rząd brytyjski poinformował przed kilkoma dniami o powołaniu specjalnego zespołu do zidentyfikowania aktywów libijskich i zamroził niektóre z nich. Nie wiadomo jednak, jak się ma zamrożona suma do ogólnej wartości aktywów. Zachodzą też podejrzenia, że część majątku Kadafiego i rodziny mogła zostać ukryta w kontrolowanych przez rząd brytyjski rajach podatkowych. Według "Daily Mail", wartość zamrożonych aktywów to 2 mld dolarów.
Dzicy lokatorzy weszli na dach i umieścili na nim transparenty protestujące przeciwko przemocy w Libii. Nad głównym wejściem powiesili plakat z przekreślonym na czerwono wizerunkiem Kadafiego i podpisem "Wynocha z Libii, wynocha z Londynu".
Jak pisze "Daily Mail", wyceniana na 10 mln dolarów posiadłość Saifa Kadafiego znajduje się w jednej z najbogatszych podmiejskich dzielnic Londynu, Hampstead Garden. Jest wyposażona w basen, salę kinową, saunę i panoramiczne telewizory w każdym pokoju. Squatersi powiedzieli, że w środku oglądają programy nadawane przez arabską stację Al-Dżazira.
Policja zrobiła zdjęcia uczestnikom protestu. Stawiła się na miejscu, gdy rozdzwoniły się alarmy przeciwwłamaniowe. Przybył też zdenerwowany tajemniczy mężczyzna w czarnym Porsche, ale policja uspokoiła go i poleciła mu, by odjechał. Według "Daily Mail" funkcjonariusze zapewnili, że monitorują sytuację. Jak dotąd nikogo nie aresztowano.
Chciał sprzedać posiadłość, gdy zrobiło się gorąco
"Evening Standard" twierdzi, że Saif al-Islam usiłował sprzedać posiadłość po tym, gdy w różnych państwach, m.in. w Szwajcarii i USA, zamrożono libijskie aktywa finansowe. Nieruchomość ma m.in. basen, saunę i salę kinową.
- Chcemy mieć pewność, że posiadłość trafi do rąk Libijczyków, którym się należy. Nie przyszliśmy tu, by się pławić w luksusie, lecz z powodów pryncypialnych. Nie sądzę, by nasze działania były zgodne z prawem, ale nie są bez znaczenia w tak ważnej kwestii - powiedział dziennikarzom lider dzikich lokatorów używający pseudonimu Montgomery Jones.
Rzecznik policji poinformował, że sprawa jest traktowana jako spór cywilny, co oznacza, że uczestnicy protestu nie będą przez prokuraturę ścigani z urzędu, a o przywrócenie stanu posiadania musi wystąpić na drogę sądową właściciel nieruchomości bądź jego pełnomocnik. Pozbycie się dzikich lokatorów, zwłaszcza jeśli wprowadzili się do pustostanu, jest w W. Brytanii bardzo trudne.