PolskaDziałają szybko i czują się anonimowi. Tak działa seksturystyka dziecięca w Polsce

Działają szybko i czują się anonimowi. Tak działa seksturystyka dziecięca w Polsce

W teorii funkcjonują jako brzydcy, zaniedbani mężczyźni w średnim wieku. W rzeczywistości są eleganccy, często atrakcyjni, wzbudzający zaufanie. To dobrzy obserwatorzy i doskonale znają się na psychologii. Bezbłędnie uderzają w czuły punkt. By osiągać swoje cele, wyjeżdżają do innego miasta. W hotelowych korytarzach czują się anonimowi. To oni napędzają rynek seksturystyki dziecięcej w Polsce.

Działają szybko i czują się anonimowi. Tak działa seksturystyka dziecięca w Polsce
Źródło zdjęć: © Fotolia

15.03.2017 | aktual.: 15.03.2017 15:14

Wrocław. W hotelu melduje się mężczyzna z 11-letnim chłopcem. Na pierwszy rzut oka normalna sytuacja: ojciec i syn na wakacjach. W ciągu dnia wchodzą na teren hotelowego spa. Najpierw jacuzzi, później basen. Gesty mężczyzny stają się nienaturalne, zbyt śmiałe. Relacja z chłopcem nie wydaje się być ojcowska. Pracownik hotelu dzwoni do przełożonego: "coś tu nie gra". Sprawy toczą się bardzo szybko. Zawiadomienie, policja, rozpoznanie: pedofil, seksturystyka dziecięca.

Szczecin. Mężczyzna rezerwuje w hotelu pobyt na trzy noclegi. Na miejscu zjawia się sam. Jego zachowanie zwraca uwagę. Jest głośny, mówi sam do siebie. Ostatniego dnia wraca do hotelu z 9-letnim chłopcem. Jest tuż po 12.00. Doba hotelowa właśnie się skończyła, więc system automatycznie blokuje drzwi. Nie mogą dostać się do pokoju. 9-latek wykorzystuje sytuację i ucieka. Mężczyzna również opuszcza hotel. Po chwili wraca z kolejnym chłopcem, w podobnym wieku. W hotelu czeka już na niego policja. Rozpoznanie: pedofil, seksturystyka dziecięca.

Reguła wzajemności

Hotel jest miejscem anonimowym. Cała siatka korytarzy, mnóstwo pokoi. Można się przemknąć. Goście mają zagwarantowane poczucie anonimowości. Dlatego ci, którzy korzystają z procederu seksturystyki dziecięcej mają duże pole do działania. Sprawcy są dobrymi psychologami i jeszcze lepszymi obserwatorami. Polują na swoje ofiary. Wybierają zwykle dzieci pozostawione bez opieki, albo te, które szukają akceptacji. Zdobywają ich zaufanie, pozorują przyjaźń i zaciągają do hotelu.

- Często działają na zasadzie reguły wzajemności. Gdy coś zaoferują, dziecku może być trudniej odmówić i może zostać zwabione do hotelu - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską Gabriela Kuhn z Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę.

Seksturystyka dziecięca w Polsce to nie nowość. Istnieje od lat. Ale ludzie wciąż odwracają wzrok z nadzieją, że zareaguje ktoś inny. Spychają odpowiedzialność. A w tym czasie, za drzwiami hotelowego pokoju, rozgrywa się dramat. - Wiele przypadków nie jest zgłaszanych, dlatego dostępne statystyki nie odzwierciedlają rzeczywistej skali zjawiska. Międzynarodowe raporty wskazują, że problem seksturystyki dzieci rośnie proporcjonalnie do wzrostu liczby osób podróżujących - dodaje Gabriela Kuhn.

2 tys. postępowań

Sprawcami mogą być mężczyźni, ale także kobiety. Jednak to ci pierwsi stanowią większość. Nie mają jednego schematu działania. Przy wykorzystywaniu seksualnym dzieci zwykle znają sprawców. Są to osoby z ich otoczenia, które mają do nich jakąś formę dostępu. Ale sprawcy wykorzystują także internet i inne możliwości nawiązania kontaktu z nieznanymi im dziećmi, żeby spotkać się na żywo. Do takich kontaktów dochodzi między innymi w hotelach, motelach albo mieszkaniach prywatnych.

- Dzieci nie zdają sobie sprawy z niebezpieczeństwa. Dlatego często ufają sprawcy, myśląc, że rzeczywiście mogą pomóc np. w naprawie sprzętu elektronicznego, albo w odnalezieniu zaginionego pieska. Są łatwowierne. Nie podejrzewają, że osoba dorosła może chcieć je skrzywdzić - mówi Gabriela Kuhn.

Problem seksturystyki nie dotyczy tylko dzieci młodszych, ale również starszych, nastolatków, które mogą wiedzieć, po co z obcym mężczyzną idą do hotelu. - Ale one nie mają świadomości rzeczywistych konsekwencji tego działania. Musimy pamiętać, że nawet jeżeli dziecko (tj. osoba do 18 roku życia) przyzwala na jakąkolwiek formę wykorzystywania, to nie wyłącza to odpowiedzialności sprawcy - zaznacza Kuhn.

Z badań Rady Europy wynika, że jedno na pięcioro dzieci doświadczyło różnych form wykorzystywania seksualnego. W ogólnopolskiej diagnozie problemu przemocy wobec dzieci wskazuje się, że 6 proc. dzieci doświadczyło wykorzystywania seksualnego z kontaktem fizycznym. Tylko w 2015 roku policja wszczęła ponad 2 tys. postępowań przeciw blisko 800 sprawcom wykorzystującym seksualnie dzieci poniżej 15 roku życia i kilkaset dotyczących produkcji, rozpowszechniania czy posiadania pornografii dziecięcej. Duża liczba tych przestępstw nigdy nie zostaje ujawniona.

Kodeks postępowania

Fundacja Dajemy Dzieciom Siłę podjęła próbę walki z seksturystyką dzieci. Stworzyła Kodeks postępowania na rzecz ochrony dzieci przed wykorzystywaniem seksualnym w kontekście podróży i turystyki, które powinny funkcjonować w każdym hotelu, motelu czy innym miejscu związanym z szeroko pojętą turystyką. - To wewnętrzne procedury, które dają konkretne narzędzia i pozwalają pracownikom hoteli reagować bez obawy, że przekroczą służbowe kompetencje - tłumaczy Gabriela Kuhn.

Jeśli są przesłanki, które mogą wskazywać na przestępstwo, pracownik od razu wszczyna odpowiednią procedurę. Ale gdy okaże się, że podejrzenia są niesłuszne, nie ponosi za to żadnej odpowiedzialności. - Wychodzimy z założenia, że lepiej dmuchać na zimne - mówi Wirtualnej Polsce Katarzyna Nowak, kierownik ds. komunikacji korporacyjnej w Grupie Hotelowej Orbis, która póki co, jako jedyna wdrożyła Kodeks.

Właściciele hoteli, którzy nie zdecydowali się jeszcze na wdrożenie tych procedur, mogą obawiać się negatywnej reakcji klientów. Jednak te, jak się okazuje, są całkowicie odmienne. - Kilka razy zdarzyło nam się, że podejrzenie nie potwierdziło się, ale reakcja niesłusznie podejrzewanego przez nas gościa była zaskakująca. Nie był wściekły. Wręcz przeciwnie. Słyszeliśmy: jak dobrze, że dociekacie takich rzeczy, bo co, gdyby moje dziecko było ofiarą? - opowiada Katarzyna Nowak.

Tego typu działanie prewencyjne nie wymaga wysokich nakładów finansowych. Wystarczy nazwać problem po imieniu, wdrożyć procedury i wyszkolić pracowników. - Ludzie są bardzo wrażliwi i gotowi do pomocy, ale muszą mieć do tego odpowiednie narzędzia - procedury, zasady. Od blisko 5 lat prowadzimy program prewencji w tym zakresie, który wymaga nie tylko współpracy interdyscyplinarnej pomiędzy Fundacją Dajemy Dzieciom Siłę, policją i Orbisem, ale przede wszystkim regularnych szkoleń, edukacji i polityki informacyjnej. Dopiero tak kompleksowe działania pozwalają na sumienną realizację założeń Kodeksu Postępowania - dodaje Nowak.

Gdy spuszczamy wzrok, skazujemy je na cierpienie

Nie trzeba być jednak pracownikiem hotelu, restauracji czy taksówki, żeby wyczuć sprawców. - Naszą uwagę powinny zwrócić wszystkie niewłaściwe zachowania, przekraczające społecznie przyjęte normy kontaktu fizycznego między dzieckiem a dorosłym. Jeżeli coś wzbudzi nasz niepokój, trzeba się zastanowić dlaczego. Gdyby obserwowana sytuacja była całkowicie naturalna, prawdopodobnie nie wzbudziłaby naszego podejrzenia - mówi Gabriela Kuhn z Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę.

Dzieci nie mają umiejętności rozpoznawania zagrożeń. Dlatego tak duża odpowiedzialność spoczywa na barkach dorosłych. I tych w hotelach, i tych w restauracjach czy na ulicach. Gdy spuszczamy wzrok i udajemy, że nie widzimy, skazujemy dziecko na cierpienie. Jedna wizyta z obcym mężczyzną w hotelu może skończyć się dla małej ofiary zaburzeniami emocji, próbami samobójczymi, a w przyszłości nawet prostytucją.

Jeżeli zwróciłeś uwagę na zachowanie osoby dorosłej, które budzi podejrzenie wykorzystywania seksualnego dziecka, prześlij zgłoszenie. Policja będzie mogła zbadać sprawę. Twoje zgłoszenie może pomóc ochronić dziecko przed krzywdzeniem. Podane informacje podlegają ochronie danych. W sytuacjach wymagających natychmiastowej reakcji, zadzwoń na 112 lub 997.

pedofilpolicjaseksturystyka
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (17)