Działacz KPN agentem w otoczeniu ks. Popiełuszki?
Tadeusz Stachnik, działacz mazowieckiej „Solidarności” oraz KPN, to najgroźniejszy agent w otoczeniu ks. Jerzego Popiełuszki – ujawnił w rozmowie z portalem tvp.info prof. Jan Żaryn, szef pionu edukacyjnego Instytutu Pamięci Narodowej.
Ujawnienie nazwiska tajnego współpracownika ma związek z opublikowaniem przez IPN pracy pt. „Aparat represji wobec księdza Jerzego Popiełuszki 1982–1984”. - Stachnik był wyjątkowo pracowity, trochę jak Maleszka. Dlatego używał aż czterech pseudonimów: „Miecz”, „Tarcza”, „Tarnowski” i „Radwański”. Zostawił po sobie 16 tomów raportów. Ostatni donos dotyczący ks. Popiełuszki pochodzi bodaj z 21 października 1984 roku, a więc dwa dni po porwaniu kapłana – powiedział prof. Żaryn.
Według Żaryna, Stachnik z całą pewnością należał do bliskiego otoczenia księdza, jednak raczej nie był jego przyjacielem. - Bo „Miecz”, choć bardzo często bywał u niego w domu, był nałogowym alkoholikiem, co zapewne stanowiło pewną barierę w rozwoju potencjalnej zażyłości. Zresztą ten alkoholizm stanowił także dla bezpieki, pewien dyskomfort. SB wiedziała, że jak „Miecz” wpadał w ciąg, nie można się z nim było skontaktować. Nie zgłaszał się na spotkania. Stachnik, jak sądzę, to w pewnym sensie największa, tragiczna ofiara komunistów i SB. Z tego, co wiem, zmarł na początku 1992 r. – dodał prof. Żaryn.
W kręgach warszawskiej opozycji Stachnik pojawił się jeszcze w latach siedemdziesiątych, po powstaniu Komitetu Obrony Robotników. – Podawał się za żołnierza AK represjonowanego w czasach stalinowskich – powiedział Mirosław Chojecki, działacz KOR, na którego także donosił „Tarnowski”. - Jego działalność szybko zaczęła jednak budzić wątpliwości, podobnie jak szczegóły akowskiej przeszłości. Dlatego bardzo na niego uważaliśmy, nie dopuszczając do bardziej odpowiedzialnych zadań – wyjaśnił Chojecki. – Kilkakrotnie chciał, żebym go zabrał do tajnej drukarni. Na szczęście, nie dałem się namówić – dodał.
Także dla Leszka Moczulskiego, założyciela i pierwszego przewodniczącego KPN, agenturalna działalność Stachnika nie jest zaskoczeniem. – Wpraszał się do nas do mieszkania, ale szybko się zorientowaliśmy, że jest podejrzany, że może donosić. Dlatego w KPN był marginalizowany, dostawał jakieś fikcyjne zadania – mówił Moczulski. – Opowiadał, że wyleciał z armii, bo po pijanemu zgubił należącego do wojska konia. Potem zresztą też miał kłopoty alkoholowe. W latach osiemdziesiątych wszyscy stracili go z oczu. Krążyła opowieść, że zapił się gdzieś na śmierć – dodał Moczulski.
Zaskoczenia rolą Stachnika nie kryje natomiast Seweryn Jaworski, bliski współpracownik ks. Jerzego Popiełuszki. – Wiem o działalności Stachnika w kręgach KPN, nie podejrzewałem o bliskie kontakty z ks. Jerzym. Widocznie musiał się uaktywnić, kiedy byłem internowany, a potem aresztowany – tłumaczył Jaworski.
Marcin Dzierżanowski, Wiktor Ferfecki.