PolskaDyspozytorka zwlekała z wysłaniem karetki, 71-latek zmarł

Dyspozytorka zwlekała z wysłaniem karetki, 71‑latek zmarł

Prokuratura wyjaśnia okoliczności śmierci 71-letniego mieszkańca Żor, który zasłabł na ulicy 150 metrów od
szpitala. Mimo telefonów od świadków i policjantów, dyspozytorka pogotowia
zwlekała z wysłaniem karetki, sądząc że chodzi o pijanego.
Tragedia rozegrała się w miniony piątek rano. Sprawę
opisał "Fakt".

05.12.2007 | aktual.: 05.12.2007 15:17

Aspirant Kamila Siedlarz z żorskiej policji powiedziała, że 30 listopada około godziny 6.30 dyżurny miejscowej komendy odebrał telefon od dyspozytorki pogotowia. Poprosiła o sprawdzenie, czy na osiedlu Księcia Władysława w pobliżu sklepu z artykułami elektrycznymi siedzi lub leży mężczyzna. Dyspozytorka dostała taką informację od osoby, która zadzwoniła na pogotowie.

Policjanci, którzy przyjechali na miejsce, około godziny 7 poinformowali, że rzeczywiście na chodniku leży mężczyzna, z którym nie można nawiązać kontaktu i jest potrzebna karetka pogotowia. O 7.08 dyżurny zadzwonił do dyspozytorki, że interwencja karetki jest potrzebna - powiedziała Siedlarz.

Dyspozytorka pytała co się dzieje, czy mężczyzna jest przytomny, czy nie. Policjanci po raz kolejny przekazali informację, że na miejsce powinno przyjechać pogotowie, potem jeszcze ponaglali. W końcu dyspozytorka zgodziła się wysłać karetkę. Samochód pojawił się na miejscu o 7.15. Lekarz stwierdził zgon. Zanim ambulans pojawił się na miejscu, dwie inne osoby także zadzwoniły na policję z informacją o leżącym mężczyźnie.

Z sekcji zwłok wynika, że zgon nastąpił natychmiast z uwagi na nagłe zatrzymanie krążenia. Mężczyzna od dłuższego czasu chorował na serce, miał wszczepione by-passy. W chwili zgonu był trzeźwy.

Od poniedziałku żorska prokuratura prowadzi postępowanie w sprawie nieumyślnego spowodowania śmierci na skutek nieudzielania pomocy. Dotychczas w sprawie nie przedstawiono zarzutów. Chociaż ze wstępnych informacji po sekcji zwłok wynika, że 71-latek zmarł krótko po zasłabnięciu, prokuratura czeka na ostateczne wyniki sekcji.

Dopiero po uzyskaniu pełnego obrazu zdecydujemy o ewentualnym przedstawieniu dyspozytorce zarzutu - powiedział prokurator rejonowy w Żorach Leszek Urbańczyk. Chodzi o precyzyjne i pewne ustalenie, kiedy mężczyzna zmarł i czy w ogóle była szansa na uratowanie jego życia.

Nic w tej sprawie nie było tak, jak być powinno, wszelkie procedury zostały złamane - przyznała prezes Miejskich Zakładów Opieki Zdrowotnej (ZOZ) w Żorach Katarzyna Siemieniec. Jak wyjaśniła, dyspozytorka powinna była natychmiast wysłać na miejsce karetkę, a na policję zadzwonić ewentualnie dopiero wówczas, gdyby się okazało, że mężczyzna nie jest chory.

Jeszcze tego samego dnia kobieta została odsunięta ze stanowiska dyspozytora i przydzielona do zespołów wyjazdowych, jest pielęgniarką - powiedziała prezes Siemieniec.

Wiemy, jakie są oczekiwania społeczne po takiej sprawie, ale nas obliguje kodeks pracy. Po dokładnym przeanalizowaniu całej sprawy, przeszłości zawodowej kobiety i jej sytuacji osobistej, zdecydujemy o jej przyszłości- powiedziała Siemieniec. Jak dodała w grę wchodzi także zwolnienie dyscyplinarne. (mg)

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)