Dyskryminacja studentów z powodów religijnych? Szkoła o. Rydzyka "zabezpieczyła się" przed zarzutami
Został przyjęty na studia, ale pierwszego dnia usłyszał, że nie może rozpocząć nauki. Powód? Musi dostarczyć zaświadczenie od proboszcza. Wraca sprawa Marka Joppa. Jest bowiem stanowisko rządu. Pełnomocnik ds. społeczeństwa obywatelskiego i równego traktowania, wiceprezes Prawa i Sprawiedliwości Adam Lipiński, w imieniu Beaty Szydło, odpiera zarzuty o dyskryminacji. Wszystko dzięki... gwiazdce.
"Zaświadczenie od proboszcza to warunek konieczny, bym mógł studiować" - informował w marcu na Facebooku radny, szefa toruńskiego SLD Marek Jopp. Nauki ostatecznie nie rozpoczął. Sprawa ma jednak ciąg dalszy.
A to dlatego, że zaangażowali się w nią politycy. Poseł Nowoczesnej Grzegorz Furgo wysłał pismo do premier Beaty Szydło. Zapytał w nim, czy rząd akceptuje dyskryminację studentów z powodów religijnych. O sprawie informuje portal gazeta.pl.
Polityk doczekał się odpowiedzi. Lipiński zapewnił go, że studenci, którzy nie chcą dostarczyć zaświadczenia od proboszcza, nie są dyskryminowani. Skąd ta pewność?
Wszystko zależy od władz uczelni
Narodowe Centrum Badań i Rozwoju zwróciło się do uczelni z prośbą o udostępnienie dokumentów wymaganych od studentów. Okazało się, że jest w nich zapis o opinii od proboszcza. Nie ma jednak w tym nic złego.
- Jest on (punkt o wymaganej opinii - red.) jednakże opatrzony gwiazdką odsyłającą do przypisu, w którym stwierdza się, iż z powodów światopoglądowych, szczegóły pozostają do indywidualnego uzgodnienia z władzami WSKSiM - podkreślił Lipiński.
Gwiazdka wystarcza mu, by uznać temat za zamknięty.
- Należy przyjąć, iż nie dochodzi do (...) ograniczenia dostępu do studiów wyłącznie do grupy praktykujących chrześcijan i naruszenia praw obywatelskich, a z punktu widzenia zasad realizacji projektów w ramach POWER nie dochodzi do naruszenia równości szans kandydatów na studia" - ocenił.
Źródło: gazeta.pl/WP