Dyrektorzy szpitali: tylko frajer się nie zadłuża
Kto się nie zadłużył, ten był frajerem - tak
podsumowali wczoraj podczas spotkania w urzędzie marszałkowskim w
kuluarowej rozmowie dyrektorzy małopolskich szpitali pomysł
ministra zdrowia Marka Balickiego na oddłużenie szpitali -
informuje "Gazeta Krakowska".
03.02.2005 | aktual.: 03.02.2005 07:22
Projekt ustawy o pomocy publicznej i restrukturyzacji zakładów opieki zdrowotnej zakłada, że zadłużone szpitale będą mogły zaciągnąć dziesięcioletnią nisko oprocentowaną pożyczkę z budżetu państwa. W głównej mierze pożyczki mają być przeznaczone na pokrycie ustawowych podwyżek dla pracowników. W perspektywie być może będą częściowo umorzone. Szefowie małopolskich szpitali obawiają się, że w ten sposób oddłużenie szpitali zostanie przeprowadzone na chybił trafił - dodaje gazeta.
"Przecież to wszystko fikcja. To nie czas na udawanie zmian. Te proponowane przez ministra mogą jedynie pogłębić kryzys w służbie zdrowia. Nie oszukujmy się, pomysł ministra nie przyniesie żadnych rzeczywistych korzyści i rozwiązań. Wystarczy przypomnieć, że ustawa 203 powoduje stały przyrost długu i kredyty rządowe mogą okazać się jedynie doraźnym rozwiązaniem. Nie zapominajmy, że ustawa o podwyżkach dla pracowników służby zdrowia zakłada stały przyrost płac. Na wywiązanie się tylko z tego zapisu ustawy powinienem zarezerwować każdego roku w budżecie dodatkowo około 8 mln zł" - komentuje na łamach dziennika Krzysztof Kiciński, dyrektor Szpitala Rydygiera w Krakowie.
Według szefów szpitali, antidotum na ten stan rzeczy będzie m.in. rekompensata za podwyżki wypłacone w ostatnich latach pracownikom. "Z pozostałymi problemami już byśmy sobie jakoś poradzili" - dodaje Kiciński.
Krzysztof Bederski, dyrektor ds. lecznictwa w Szpitalu im. Jana Pawła II nie ukrywa, że wprowadzenie każdego systemu pożyczkowego dla szpitali, bez konkretnej koncepcji na poważną restrukturyzację systemu w ochronie zdrowia, nie przyniesie żadnego efektu. "Będzie to jedynie krótkoterminowe przedłużenie życia szpitali" - dodaje "Gazecie Krakowskiej" Bederski. (PAP)