Dyplomata mówi o "arogancji" i "głupocie" USA w Iraku
Stany Zjednoczone przejawiły w Iraku "arogancję" i "głupotę" - oświadczył wysoki rangą oficjel amerykański w wywiadzie nadanym przez katarską telewizję Al-Dżazira.
22.10.2006 15:05
Staraliśmy się [w Iraku] ze wszystkich sił, [aby wszystko poszło dobrze], ale myślę, że jest spore pole do krytyki, bo bez wątpienia Stany Zjednoczone przejawiły w Iraku arogancję i głupotę - powiedział Alberto Fernandez, dyrektor dyplomacji publicznej w Biurze Bliskowschodnim Departamentu Stanu USA.
Fernandez mówił po arabsku. Fragmenty wywiadu, nagranego w Waszyngtonie w piątek, Al-Dżazira nadała w sobotę późnym wieczorem.
Wcześniej na stronie internetowej Al-Dżaziry ukazało się angielskie tłumaczenie wywiadu. Rzecznik Departamentu Stanu Sean McCormack powiedział wtedy, że cytat jest nieścisły. Zapytany, czy sądzi, iż historia uzna zachowanie USA za aroganckie, odparł: "Nie".
Anonimowy wysoki rangą przedstawiciel administracji USA, kwestionując, tak jak McCormack, ścisłość relacji na internetowej stronie Al-Dżaziry, powiedział, że "oczywiście uwagi te [Fernandeza] nie odzwierciedlają naszego stanowiska".
Agencja Associated Press pisze, że Fernandez biegle włada arabskim. Biuro AP w Bagdadzie nie polegając na Al-Dżazirze, samo przetłumaczyło arabskojęzyczne nagranie wywiadu na angielski. W tekście, który agencja nadała w swoim serwisie, znalazło się, tak jak w wersji Al-Dżaziry, kwestionowane przez Departament Stanu sformułowanie o "arogancji" i "głupocie".
Fernandez powiedział też, że "politykom każdej administracji, nie tylko tej, trudno przyznać się do błędów, bo ludzie na Wschodzie i na Zachodzie nie lubią przyznawać, że popełnili błąd albo że nie mają racji".
Pytany o następstwa wydarzeń w Iraku dla Bliskiego Wschodu, Fernandez oświadczył, że "jeśli jesteśmy świadkami fiaska w Iraku, nie jest to tylko fiasko Stanów Zjednoczonych". Fiasko byłoby dla regionu katastrofą - dodał.
Na swej anglojęzycznej stronie internetowej Al-Dżazira przytacza także słowa Fernandeza, że aby doprowadzić do położenia kresu przemocy, Waszyngton jest gotów rozmawiać z każdym ugrupowaniem irackim z wyjątkiem terrorystycznej irackiej Al-Kaidy.
Al-Dżazira podała, iż rzecznik zdelegalizowanej partii Baas byłego prezydenta Saddama Husajna powiedział wcześniej, że Stany Zjednoczone szukają sposobu wycofania się z Iraku bez utraty twarzy. Rzecznik, przedstawiony jako Abu Muhammad, dodał, że partyzanci są gotowi do rokowań, ale nie złożą broni.
Jako ich żądania Abu Muhammad wymienił przywrócenie do służby saddamowskich sił zbrojnych, uchylenie wszystkich ustaw przyjętych po obaleniu Saddama, uznanie ugrupowań partyzanckich za jedynych przedstawicieli narodu irackiego i ogłoszenie kalendarza ewakuacji obcych wojsk.
Fernandez odrzucił te żądania. Według informacji na stronie internetowej Al-Dżaziry powiedział, że oświadczenie Abu Muhammada trąci "farsą" i "jest bardzo oderwane od rzeczywistości".
Prezydent USA George W. Bush, krytykowany za niepowodzenia operacji irackiej w kampanii przed listopadowymi wyborami do Kongresu, przyznał w sobotę w cotygodniowym przemówieniu radiowym do narodu, że fala przemocy w Iraku wyraźnie wezbrała.
Bush naradzał się w sobotę z dowódcami sił zbrojnych USA i potwierdził potem, że dokona "wszelkich niezbędnych zmian" w taktyce wojskowej, aby zmniejszyć rozlew krwi w Iraku, ale nie zmieni celu operacji irackiej, którym pozostaje "zwycięstwo".