Dymisja gabinetu Mikulasza Dzurindy
Premier Słowacji Mikulasz Dzurinda po
inauguracyjnym posiedzeniu parlamentu nowej kadencji złożył w
wtorek wieczorem na ręce prezydenta Ivana Gaszparovicza dymisję
swojego gabinetu.
04.07.2006 20:20
Jeszcze we wtorek zostanie powołany nowy rząd, którym będzie kierował socjaldemokrata 42-letni prawnik Robert Fico.
Dymisja Dzurindy jest następstwem przedterminowych wyborów parlamentarnych, które na Słowacji odbyły się przed niecałymi trzema tygodniami, po utracie przez koalicję rządową większości w parlamencie.
Skupiony wokół Dzurindy blok partii centroprawicowych w nowym parlamencie zdobył łącznie 65 mandatów, podczas gdy zwycięska partia socjaldemokratyczna Smer (tzn. Kierunek) ma ich 50, czyli co trzeci fotel w 150-miejscowej jednoizbowej Słowackiej Radzie Narodowej. Wraz z koalicjantami ze Słowackiej Partii Narodowej (SNS) i Partii Ludowej - Ruchu na Rzecz Demokratycznej Słowacji (LS - HZDS) ma ich razem 85.
Przegrana w wyborach prawicy to rachunek Słowaków za koszty licznych reform, m.in. systemu podatkowego, ubezpieczeń społecznych, edukacji i służby zdrowia.
Jednak gabinet Dzurindy jest szczególnie chwalony przez inwestorów za wprowadzenie w 2004 roku podatku linowego, czyli tej samej 19-procentowej stawki na podatki PIT, CIT i VAT. W efekcie firmy w ostatnich latach upodobały sobie Słowację. M.in. dzięki pracującej już w cyklu próbnym fabryce Peugeot-Citroen w Trnawie i Hyundai-Kia w Żylinie, już w przyszłym roku w przeliczeniu na liczbę mieszkańców Słowacja stanie się największym producentem samochodów osobowych na świecie.
Słowacy jednak uznali, iż po prawicy krajem ma rządzić lewica. Przyszły premier Robert Fico obiecał waloryzację rent i emerytur, niższe stawki podatków dla najmniej zarabiających, a o wiele wyższe niż obecnie dla banków i instytucji finansowych.