Dwulatkę wypisano ze szpitala. Kilka godzin później rodzice znaleźli ją martwą
Niespełna dwuletnia Brytyjka została wypisana ze szpitala do domu, a rodzicom zalecono podawanie jej leku z paracetamolem. Kilka godzin później, prawdopodobnie we śnie, dziecko zmarło, Rodzice nie wykluczają, że w szpitalu mogło dojść do zaniedbania.
Do dramatu doszło w Wigan w Wielkiej Brytanii. Jak podaje dziennik "Metro" 7 grudnia rodzice dwulatki przywieźli swoją córeczkę do szpitala z katarem i kaszlem. Dziewczynka otrzymała leki, ale wystąpiła reakcja alergiczna, a choroba przekształciła się w infekcję wirusową.
Stan dziecka, które przebywało w domu wciąż się nie poprawiał, a po dziesięciu dniach gwałtownie się pogorszył. Dziennik podaje, że dwulatka miała poważne problemy z oddychaniem.
Zdesperowani rodzice mieli usłyszeć, że karetka dojedzie najwcześniej za dwie godziny, dlatego ojciec dziewczynki zdecydował, że sam zawiezie córkę do szpitala. Gazeta relacjonuje, że dziecko przez kilka godzin miało czekać na badania.
Dwulatkę wypisano do domu
"Lekarz sprawdził m.in. tętno i poziom cukru. Mimo, iż objawy były bardzo niepokojącej, nie zatrzymał dziecka w szpitalu. Zalecił lek z paracetamolem i wypisał małą pacjentkę do domu" - czytamy w dzienniku.
Po powrocie ze szpitala rodzice położyli córkę spać. Z ich relacji wynika, że dziecko oddychało już lepiej. Nad ranem ojciec zauważył, że jego córka nie oddycha. Jej życia nie udało się uratować.
Dlaczego dwulatka nie została przebadana m.in. w kierunku grypy typu A, szkarlatyny lub COVID-19? Na te pytania odpowiedzi szukają rodzice oraz śledczy. Brytyjska prokuratura prowadzi dochodzenie, które ma na celu wyjaśnienie okoliczności tragedii.