Dwulatek poparzył się na zjeżdżalni. Ktoś rozlał żrącą substancję na placu zabaw
Dwuletni chłopiec bawił się na zjeżdżalni. W pewnym momencie poskarżył się mamie, że bolą go uda i pośladki. Okazało się, że jest poparzony. Na wszystkich urządzeniach znajdujących się na placu zabaw rozlana była żrąca substancja. Policja zamknęła plac.
Do zdarzenia doszło w sobotę w miejscowości Biery koło Bielska-Białej. Chłopiec przyszedł na plac zabaw z mamą - informuje tvn24.pl.
Kiedy dwulatek zaczął się skarżyć na ból ud i pośladków, rodzice natychmiast pojechali z nim do szpitala pediatrycznego w Bielsku. Okazało się, że chłopczyk ma poparzenia pierwszego i drugiego stopnia. Zdaniem lekarzy, spowodowała to jakaś żrąca substancja chemiczna.
- Gdyby to był bezpośrednio naskórek, a dziecko nie miałoby grubego ubrania, to wymagałoby hospitalizacji i długotrwałego leczenia, z możliwością przeszczepów skórnych włącznie. Poparzenia chemiczne są niebezpieczne - powiedział tvn24.pl Ryszard Odrzywołek, dyrektor Szpitala Pediatrycznego w Bielsku-Białej.
* Czytaj także:* Chciał umówić się na seks z 12-letnim dzieckiem
Niebezpieczna substancja na wszystkich urządzeniach
Policja znalazła na zjeżdżalni, huśtawkach, bujakach i urządzeniach siłowni ślady płynnej substancji niewiadomego pochodzenia. Została ona zabezpieczona i przekazana do dalszych badań w laboratorium policyjnym.
Nie wiadomo, kto rozlał chemię na placu zabaw. Policja prowadzi śledztwo. Szuka świadków, bo wokół miejsca zdarzenia nie ma zamontowanych kamer monitoringu. Plac zabaw został zamknięty do odwołania.
* Czytaj także:* Nastolatki boleśnie pobiły 10-latkę w Krakowie
Źródło: tvn24.pl
* Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl*