Dworzec bez podróżnych
Przychodzą tak często, jak tylko się da. Można ich spotkać codziennie. Kiedy jest dzień, łatwo im wtopić się w tłum przechodniów czy pasażerów. Kiedy zapada zmrok, tylko od czasu do czasu pojawiają się ludzie obładowani plecakami, torbami. Wtedy widać jak na dłoni tych, którzy przyszli tu i wcale nie czekają na pociąg. Katowicki dworzec – mekka łatwego zarobku i niebezpieczeństwa dla naiwnych.
Ponad rok temu katowicka policja rozbiła siatkę pedofili. Był to najbardziej spektakularny sukces policji, jeśli chodzi o walkę z przestępczością na katowickim dworcu. Mężczyźni, w różnym wieku i różnych profesji, przychodzili tam szukając coraz to nowych ofiar. Wśród pedofili byli m.in. emerytowany nauczyciel, górnik czy elektryk. Małych chłopców mamili chęcią pomocy. A pomoc była potrzebna. Zwabiane małolaty to najczęściej uciekinierzy z domów czy z pogotowia opiekuńczego. Błąkali się szukając szczęścia po dworcu i okolicach. Pedofile obiecywali dach nad głową, kąpiel, jedzenie, pieniądze. Później już po zatrzymaniu tłumaczyli, że przecież chcieli tylko pomóc.
W mieszkaniach całej grupy zabezpieczono zdjęcia i filmy — ściągnięte z internetu i nakręcone przez samych pedofili. Proceder nie umarł. Dworzec dalej daje schronienie dzieciom, których życie toczy się „pod górkę”. Pedofile wiedzą, że tam zawsze mogą upolować ofiarę. Kilkanaście dni temu policja zatrzymała na dworcu 65-letniego mężczyznę.
Pedofil przyjechał na dworzec z Dąbrowy Górniczej w określonym celu. Wypił kilka głębszych i poszedł szukać ofiary – im młodszej tym lepiej. Przy automatach z grami zaczepił 11-latka. – Zrobisz mi dobrze za 11 zł? Chodź wejdziemy w jakąś dziurę. Zboczeniec był natarczywy, ale chłopcu udało się uciec. Szczęśliwie wpadł na przechodzący policyjny patrol. Powiedział, że zaczepia go starszy mężczyzna. Policja jest zgodna: gdyby doszło do faktycznego wykorzystania chłopca, ten prawdopodobnie bałby się mówić.
Pedofili nienawidzę – mówi 22-letni Rafał. – Skopałbym mordę takiemu. Ze mną to co innego. Ja tego chcę. Ja się zgadzam, druga strona też. I co w tym złego? Rafał zaczął się prostytuować zaraz po osiemnastce. – Podszedłem do sprawy profesjonalnie – opowiada chłopak. – Najpierw trafiłem do jednej z agencji towarzyskich w Gliwicach. Nie byłem tam długo i zacząłem pracować na własną rękę. Gdzie najlepiej znaleźć dobrego klienta? Jasne, że na dworcu.
Charakterystyczne punkty to najniższy poziom dworca, vis a vis toalet. Drugie miejsce to też toalety. Te przy wyjściu na Plac Andrzeja. Męską łatwo obserwować ze schodów prowadzących do wyjścia. – Widzisz czy ktoś trochę dłużej niż powinien myje ręce – opowiada Rafał. – Zresztą to się zawsze wyczuje, jak ktoś trochę dłużej na ciebie patrzy. Potem tylko nawiązanie kontaktu i ustalenie szczegółów. Seks oralny – 50 zł, analny 150 zł cała nocka to jakieś 500 zł. Chyba, że są klienci specjalni. Od takich to można wyciągnąć nawet 2 tys. za parę godzin. Robiłem to w krzakach i bramach za dworcem, a jak klient był kasiasty to był hotel albo mieszkanie.
Rafał potwierdza: na dworzec przychodzą ludzie z różnych środowisk. – Są wieśniaki, ale dużo jest nadzianych, którzy mają fajne fury, chaty i pozycję. Na dworcu ludzie się znają. Rafał pokazuje nam chłopaka. Markowe ciuchy – białe obcisłe spodnie, czarny t-schirt, wyżelowane włosy. Chłopak stoi w towarzystwie dwóch innych. Tamci jakby z innego świata – zaniedbane ciuchy i fryzury. Cała trójka stoi przy wyjściu na Plac Andrzeja i ogląda się na boki. – I co myślicie, że czekają na pociąg albo spotkanie? – pyta Rafał. – Młody narybek z opiekunami.
Szukają klienta. Kiedy pytam o poczucie wstydu i zahamowania, Rafał bez wahania mówi. – To najstarszy zawód świata. I tyle gadki na ten temat. Rafał pokazuje nam też innych znajomych. – Tamta laska ma szesnaście lat – nasz rozmówca wskazuje na dwie dziewczyny oparte o balustradę estakady. – Wiem, że ją zatrzymali i trafiła do Policyjnej Izby Dziecka. Musiała nawiać.
16-latka pochodzi z Zawiercia. Na katowickim dworcu pojawiła się kilka miesięcy temu. Miała jasno określony cel: zarobić pieniądze, ale nie na kradzieży. Dziewczyna skrzyknęła kilku chłopaków. Plan był prosty: Ona, z dekoltem i w kusej spódnicy, będzie wabić gości z kasą. Dziewczyna udawała prostytutkę do czasu opuszczenia murów dworca. Wychodziła z mężczyznami na ulicę Sądową. Tam w krzakach czyhali już kompani. Napad na niedoszłego klienta dziewczyny był szybki.
– Kolesie spuszczali łomot i było po wszystkim – opowiada Rafał. – Tu na dworcu to jest niezła lekcja życia. Kiedy stoimy na estakadzie jest około 19.00. Minuty mijają, a dookoła pojawiają się ludzie, którzy na dworzec przyszli jak codzień. Tanie prostytutki, szukający ich klienci. Kieszonkowcy, pijaczki, bezdomni. Wszyscy mogą stać godzinami i czekać na swoją okazję. – Ona zawsze nadchodzi – mówi Rafał. – Gdzie jak gdzie, ale na dworcu zawsze się zarobi.
Niechlubna wizytówka miasta
Mówi rzecznik katowickiego magistratu, Waldemar Bojarun: Zdajemy sobie sprawę jak wygląda katowicki dworzec. Niestety mimo, że taki obraz może funkcjonować jako wizytówka miasta, to miasto nie ma na to większego wpływu. Teren dworca jest własnością PKP. Bez modernizacji obiektu i zaangażowania odpowiednich służb ochrony na dworcu nic się nie zmieni. Kilka lat temu miasto uczestniczyło w przygotowaniach przebudowy dworca. Przy pomocy prywatnego inwestora wraz z PKP miało doprowadzić do jego remontu. Okazało się, że najlepszym rozwiązaniem byłoby podpisanie porozumienia pomiędzy PKP i prywatnym inwestorem bez znaczącego udziału miasta. Niestety tak się nie stało.
Jest kilka rozwiązań
Mówi dyrektor Zakładu Gospodarowania Nieruchomościami PKP SA nr 1 w Katowicach, Henryk Bacior:
Patologia na dworcu to pewnego rodzaju problem społeczny. Jest pewnego rodzaju przyzwolenie społeczne, że na dworcu mogą pojawiać się różne osoby. Być może udałoby nam się wyeliminować przynajmniej częściowo takie zjawisko, gdyby przynajmniej część powierzchni dworca była zamykana na noc. Na pewno chcielibyśmy mieć zatrudnionych więcej ochroniarzy. W tej chwili jest ich tylko dwóch. Próbują wyprowadzać awanturujących się, nagabujących podróżnych itp. Stale współpracują z policją i Służbą Ochrony Kolei. Moim zdaniem najlepszym rozwiązaniem jednak byłoby przywrócenie na dworzec policji. Jesteśmy w trakcie procedury przetargowej na wyłonienie prywatnego inwestora, który zajmie się przebudową dworca. W ramach przebudowy przewidziano już umieszczenie na dworcu komisariatu. Jeszcze w tym roku są szanse na zamontowane na dworcu monitoringu. To chociaż w pewnej mierze powinno ukrócić szerzącą się tam przestępczość.
Anna Malinowska