Dwóch mężczyzn uratowało barmankę
Dwóch kolegów w jednym ze szczecińskich
klubów obezwładniło 22-latka, który skatował barmankę.
Niewykluczone, że uratowali kobiecie życie. Zdarzenie opisuje
"Głos Szczeciński".
16.05.2006 | aktual.: 16.05.2006 07:39
Krzysztof i Robert po balu gastronomika podjechali taksówką pod lokal przy ul. Bohaterów Warszawy ok. godz. 5.20. Przed lokalem usłyszeli hałas i krzyk kobiety wzywającej pomocy. Weszli do środka, na zapleczu zobaczyli kobietę leżącą na podłodze i stojącego nad nią mężczyznę. W zdemolowanym pomieszczeniu pełno było krwi. Bez zastanowienia obezwładnili napastnika powiadomili policję i firmę ochroniarską.
Nie wiadomo co zrobiłby jeszcze napastnik, gdyby nie interwencja młodych ludzi - uważa komisarz Artur Marciniak z Komendy Miejskiej Policji. Nikogo w lokalu nie było. Tylko ta pani i on. Wolę nie myśleć, co by się stało, gdybyśmy tam nie trafili. To był przypadek - przyznaje Krzysztof Drozdowski.
O co chodziło oprawcy? W nocy grał na automatach. Od kobiety chciał odzyskać pieniądze. Gdy poszła na zaplecze poszedł za nią. Tam najpierw uderzył ją w twarz później brutalnie pobił. Był pijany - relacjonuje dziennik. "Krzyczał, że pieniądze jemu się należą, bo je wygrał" - opowiada Krzysztof.
Obaj koledzy są barmanami w pubie Jama przy al. Wojska Polskiego. Żaden z nich nie czuje się bohaterem, cieszą się, że mogli pomóc - konkluduje "Głos Szczeciński".