Dwie "prawdy" ws. katastrofy smoleńskiej
Sprawa raportu dotyczącego katastrofy smoleńskiej od samego początku budzi wiele kontrowersji wśród wszystkich opcji politycznych. W najbliższym czasie opinia publiczna ma poznać aż dwie "wersje" raportu - jedną autorstwa komisji ministra Jerzego Millera i drugą - tzw. "Białą księgę" Antoniego Macierewicza. - Raport Millera na temat przyczyn katastrofy smoleńskiej będzie stronniczy - mówi Wirtualnej Polsce Antoni Macierewicz, kierujący parlamentarnym zespołem PiS ds. wyjaśnienia katastrofy. Z kolei zdaniem Stefana Niesiołowskiego z PO, "Księga" Macierewicza to nie żaden raport, tylko obraz stanu umysłowego posła PiS.
W poniedziałek Premier Donald Tusk otrzymał od Komisji Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego raport końcowy w sprawie ustalenia okoliczności i przyczyn katastrofy samolotu TU-154M pod Smoleńskiem. Przed opublikowaniem raport będzie przetłumaczony na język rosyjski i angielski.
Opozycja szykuje swoją wersję raportu, tzw."Białą księgę" Antoniego Macierewicza, którą obiecuje opublikować w środę. PiS przekonuje, że poniedziałkowe przekazanie raportu Millera premierowi, jest spowodowane właśnie zapowiedzią o rychłej publikacji raportu opozycji. W raporcie tym odpowiedzialnością za dopuszczenie do katastrofy obarcza się rząd.
"Dzięki Macierewiczowi raport Millera w końcu ujrzał światło dzienne"
Europoseł PiS Ryszard Czarnecki podkreśla w rozmowie, że informacja o ujawnieniu raportu ministra Millera to ewidentny skutek działania zespołu parlamentarnego PiS do wyjaśnienia katastrofy. - Najpierw zapowiedź zespołu Antoniego Macierewicza, a potem nagle to, co było niemożliwe od lutego, czyli że raport Millera już jest. Chwała Panu Macierewiczowi, że w końcu będzie opublikowany raport Millera. Wyraźnie widać, że presja stworzona przez Macierewicza podziałała na rząd błyskawicznie - podkreśla Ryszard Czarnecki.
Dodaje, że czekam na raport Millera, mając nadzieję, że będzie rzetelny.
Tymczasem według autora "Białej księgi" Antoniego Macierewicza, raport Millera będzie stronniczy, gdyż ukaże się przed zakończeniem prac komisji i nie może uwzględniać wszystkich aspektów śledztwa. - Ja natomiast staram się rzetelnie wyjaśnić, co wiadomo na temat przyczyn katastrofy - podkreślił poseł PiS.
Zapytany, czy jest szansa, że PiS uzna raport Millera, Macierewicz mówi, że zawsze należy dawać szansę. - Ale jeśli ktoś z góry zakłada, że raport będzie bolał Polaków, jeśli minister na pół roku przed publikacją raportu mówi, że gros winy leży po stronie polskiej, to jak można liczyć na obiektywizm? - podkreśla szef zespołu PiS badającego katastrofę.
- Z drugiej strony, jeżeli w raporcie ministra Millera, będzie pokazana jego własna odpowiedzialność, jeżeli awans dla szefa Biura Ochrony Rządu okaże się pomyłką i będzie wycofany, jeżeli będą wnioski o ukaranie szefa BOR i innych osób współodpowiedzialnych za tę tragedię, to uznam ten raport za obiektywny - dodał Macierewicz.
"Dokument Macierewicza obrazuje stan jego umysłu"
- "Księga" Macierewicza jest raczej dokumentem stanu umysłowego Antoniego Macierewicza. Raport Millera nie ma żadnego związku z bredniami Macierewicza - mówi poseł PO Stefan Niesiołowski. Jego zdaniem jest oczywiste, że PiS potępi i odrzuci raport Millera.
Tymczasem Sławomir Neumann z PO uważa, że nie jest prawdą, jakoby publikacja raportu Millera została przyspieszona ze względu na presję opozycji i informacje o rychłej publikacji "Białej księgi" Antoniego Macierewicza. - Już kilka miesięcy temu premier zapowiadał, ze raport Millera będzie gotowy do końca czerwca. Być może to PiS wiedząc, że zbliża się termin zakończenia raportu Millera, zaczął wymachiwać "Białą Księgą". O niej wiemy dopiero od kilku dni - podkreśla Neumann.
- Raport jest jeden: ministra Millera. "Biała Księga" Macierewicza to luźne przemyślenia i dywagacje. Porównywanie dwóch raportów jest dużym nieporozumieniem. Radziłbym panu Macierewiczowi poczekać na raport Millera, a potem oceniać, czy jest stronniczy.
"Dwa raporty, dwa światy"
Ja liczę na rzetelny raport Millera - mówi natomiast rzecznik SLD Tomasz Kalita. Jego zdaniem PiS nie uwierzy w raport ministra Millera i będzie to główny oręż w kampanii wyborczej PiS. - Czeka nas wielka batalia - podkreśla rzecznik.
- Katastrofa smoleńska tak jak inne zagadki - katastrofa gibraltarska czy śmierć Marlin Monroe, choć tego bym ze sobą nie porównywał, zawsze budzą namiętności tych, którzy fascynują się teoriami spiskowymi. Są tacy, których to podnieca. PiS i Antoniego Macierewicza ewidentnie kręci temat raportów. Tych, którzy twierdzą, że to był zamach, nie przekonamy nigdy - dodaje Kalita.
Polska komisja została powołana 15 kwietnia 2010 r. przez MON. Miała badać okoliczności tragedii równolegle do rosyjskiego Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego (MAK), działającego na podstawie konwencji chicagowskiej. W jej skład weszło 34 ekspertów z różnych dziedzin, w tym m.in. piloci cywilni i wojskowi, a także np. prawnicy specjalizujący się w prawie lotniczym i meteorolodzy. Do 28 kwietnia zeszłego roku jej pracami kierował szef Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych Edmund Klich, ponieważ jednak został przedstawicielem Polski akredytowanym przy MAK, na polecenie premiera Donalda Tuska, funkcję tę objął Miller.
Dominika Leonowicz, Wirtualna Polska