Dwa krezusy
Partie kosztowały budżet państwa w zeszłym roku około 49 milionów złotych. Najbogatszymi pozostają wciąż te z rodowodem PRL-owskim - informuje "Gazeta Wyborcza".
02.07.2003 | aktual.: 02.07.2003 07:54
Finansowe sprawozdania partii za zeszły rok można przejrzeć w Monitorze Polskim. Są tam też rozliczenia z wykorzystania pieniędzy otrzymanych z budżetu państwa. Okazuje się, że największe przychody zanotowało PSL - 109,91 miliona złotych. Ludowcy sprzedali po prostu wszystkie swoje nieruchomości, bo ustawa zakazuje partiom zarabiania na wynajmie lokali - wyjaśnia gazeta dodając, że lista sprzedanych nieruchomości liczy ponad 80 pozycji. Najdroższy był budynek w centrum Warszawy przy ulicy Grzybowskiej - 52 miliony złotych. Z budżetu PSL dostał niewiele, bo popełnił sporo błędów między innymi w sprawozdaniu finansowym z kampanii wyborczej i dlatego Państwowa Komisja Wyborcza drastycznie obcięła dotację i subwencję - pisze "Gazeta Wyborcza".
Z kolei przychody SLD wyniosły 50 milionów złotych, z czego blisko 19 milionów to budżetowe subwencje i dotacje. Z samych składek partia zyskała 28 milionów złotych. Sojusz za połowę subwencji, czyli za ponad 4,2 miliona złotych kupił budynek na ulicy Rozbrat - donosi dziennik.
Inne znaczące partie jak zwykle pozostają daleko z tyłu za Sojuszem i ludowcami. Ich przychody ze składek sięgają od kilkudziesięciu do kilkuset tysięcy złotych. Niektóre, tak jak PiS, muszą jeszcze spłacać kredyt, Platforma Obywatelska nie dostała subwencji, bo gdy startowała w wyborach, nie była partią, natomiast LPR i Samoobrona dostały mniej pieniędzy z budżetu z powodu zastrzeżeń PKW co do sposobu pozyskiwania pieniędzy i błędów w sprawozdaniach finansowych z kampanii wyborczej.