Duńczyk zmarł uwięziony w rzeźbie
Do śmiertelnego wypadku doszło w duńskiej miejscowości Herning. 46-letni robotnik zmarł uwięziony w 30-metrowym kominie instalacji artystycznej Elia.
24.03.2021 18:26
Mężczyzna miał naprawić oświetlenie w jednym z kominów rzeźby. W tym celu został spuszczony za pomocą dźwigu dwa metry w głąb instalacji.
W pewnym momencie stracono z nim kontakt przez krótkofalówkę. Wezwani na miejsce strażacy musieli dokonać cięć, aby dotrzeć do uwięzionego robotnika. Po kilku godzinach żmudnej akcji ratowniczej, wezwany na miejsce lekarz stwierdził zgon.
Duńska policja poinformowała, że nie wiadomo jeszcze czy mężczyzna zmarł z przyczyn naturalnych, czy też doszło do wypadku. Tamtejsza Inspekcja Pracy wszczęła dochodzenie w tej sprawie.
Kolejny wypadek związany z rzeźbą
To już kolejna śmierć w tej instalacji artystycznej. W 2016 roku w krótkim odstępie czasu doszło na tym obiekcie doszło do dwóch tragicznych wypadków. Młody mężczyzna, biegając po dachu, przekroczył barierę i stracił życie. Niedługo później samobójstwo popełniła kobieta.
Po wypadkach zdecydowano o założeniu siatki zabezpieczającej. Podczas jej instalacji doszło do kolejnego incydentu. Monter spadł z wysokości kilku metrów i trafił z obrażeniami do szpitala.
Rzeźba Elia
Ogromna rzeźba została zaprojektowana przez szwedzkiego artystę Ingvara Cronhammara, powstała w 2001 roku na terenie Muzeum Sztuki w Herning.
Ma kształt kulistej kopuły o średnicy 60 m, zwieńczonej czterema kolumnami o 32 m wysokości. Na środku kopuły znajduje się wielki palnik gazowy, który w nieregularnych odstępach czasu wypuszcza kolumnę ognia o wysokości 8,4 m i szerokości 1 m. Jest ona widoczna przez około pół minuty przy każdym "wybuchu".
Rzeźba została przygotowana z myślą o uderzeniach piorunów. Pod kopułą ziemia została wydrążona na kształt wklęsłej misy. Działa ona niczym gigantyczny bęben, który wzmacnia dźwięk uderzenia każdego grzmotu.