Dukaczewski kandydatem na szefa WSI
Minister obrony Jerzy Szmajdziński przedstawił kandydaturę gen. bryg. Marka Dukaczewskiego na kolejną trzyletnią kadencję jako szefa Wojskowych Służb Informacyjnych (WSI).
03.11.2004 | aktual.: 03.11.2004 16:40
Przedstawiłem kandydaturę generała Marka Dukaczewskiego prezydentowi, premierowi i Komisji do spraw Służb Specjalnych. Otrzymałem pozytywną opinię prezydenta i premiera. Czekam na rozpatrzenie tej kandydatury przez komisję. Liczę, że ocena będzie miała merytoryczny, nie polityczny charakter - powiedział szef MON. W czwartek kandydaturę Dukaczewskiego zaopiniuje m.in. sejmowa komisja ds. służb specjalnych.
Dukaczewski został szefem WSI 6 listopada 2001 roku. Kadencja na tym stanowisku - zgodnie z ustawą o służbie wojskowej żołnierzy zawodowych - trwa trzy lata.
Generał jest absolwentem wydziału cybernetyki Wojskowej Akademii Technicznej i podyplomowego Studium Służby Zagranicznej przy Państwowym Instytucie Spraw Międzynarodowych. Służbę odbywał m.in. w Sztabie Generalnym WP (w latach 1976-82) oraz ataszatów wojskowych. W latach 1992-97 był głównym specjalistą w WSI, powołanych w 1991 r. w miejsce wojskowych służb specjalnych PRL - Wojskowej Służby Wewnętrznej (kontrwywiadu) i II Zarządu Sztabu Generalnego (wywiadu).
1 marca 1997 r. Dukaczewski został podsekretarzem stanu w Kancelarii Prezydenta, oddelegowanym do pracy w Biurze Bezpieczeństwa Narodowego. Dwa lata później jego nazwisko znalazło się na opublikowanej w "Monitorze Polskim" liście osób publicznych, które przyznały się do związków ze służbami specjalnymi PRL.
Media od pewnego czasu spekulowały na temat nowego szefa WSI. Pisano m.in., że stanowisko to obejmie Janusz Bojarski były attache wojskowy w USA. Ostatecznie został on jednak wiceszefem WSI.
Gazety donosiły także o nieprawidłowościach, do których miało dochodzić podczas kadencji Dukaczewskiego. W kwietniu tego roku "Rzeczpospolita" napisała, że w otoczeniu prezydenta i premiera pracuje "pod przykryciem" kilkunastu oficerów WSI, a kilkudziesięciu innych działa na wysokich stanowiskach w państwie. W czerwcu "Gazeta Wyborcza" napisała, że WSI ukrywały spisy dawnych agentów skierowanych do MSZ.
Sejmowa komisja ds. służb specjalnych zajmowała się też tzw. "dziką lustracją" byłego wiceszefa ABW Mieczysława Tarnowskiego.
Afera wybuchła w marcu, gdy Tarnowskiego przedstawiono do nominacji generalskiej. Jego ówczesny przełożony, szef ABW Andrzej Barcikowski, w ostatniej chwili wycofał wniosek o awans, zatwierdzony już przez prezydenta i premiera "ze względów formalnoprawnych". Według prasy, awans zablokowały WSI, bo uznały, iż Tarnowski miał zataić, że od 1978 do 1990 r., jako zawodowy żołnierz, był tajnym współpracownikiem wojskowych służb specjalnych PRL. WSI temu zaprzeczyły, ale Barcikowski przyznał, że Dukaczewski dzwonił do niego z "zastrzeżeniami" co do Tarnowskiego (który po całej sprawie sam odszedł z ABW).
Członkowie speckomisji (z wyjątkiem posłów z SLD i UP) uznali, że Dukaczewski nie dopełnił swych obowiązków, nie przekazując Rzecznikowi Interesu Publicznego materiałów mogących świadczyć o agenturalnej przeszłości Tarnowskiego, oraz przekroczył uprawnienia, blokując jego awans generalski. Ostatecznie speckomisja zawiadomiła Wojskową Prokuraturę Okręgową o przestępstwie, które - w związku z "dziką lustracją" Tarnowskiego - mieli popełnić Dukaczewski i minister obrony Jerzy Szmajdziński. Pod koniec września prokuratura wszczęła w tej sprawie śledztwo. Dotychczas nikomu nie postawiono zarzutów.