Biją na alarm. Będzie drożej przez nowy pomysł rządu
Rząd przyjął zmiany dotyczące ustawy o radiofonii i telewizji. Nowe zapisy znacząco zmieniają perspektywę działa sieci kablowych i platform cyfrowych, zmuszając je m.in. do większej ekspozycji kanałów TVP. Nadawcy twierdzą, że projekt uderzy w ich ofertę programową i finanse. Może to prowadzić do podwyżek cen dla widzów i upadku części z nich.
Zmiany w ustawie przyjętej przez Radę Ministrów zakładają duże modyfikacje dotyczące zarówno nadawców, jak i operatorów telewizyjnych. Ustawowo objęte zasadą "must carry, must offer" (zakłada ona w tej chwili, że operator musi włączać do swojej oferty kanały: TVP1, TVP2, Polsat, TVN, TV4, TV Puls i regionalną antenę TVP) będą objęte tylko kanały TVP, które dodatkowo mają zająć pierwsze miejsca w elektronicznym przewodniku po programach w dekoderach - ustalił portal Wirtualnemedia.pl.
Zgodnie z projektem zmian, miałyby to być: TVP1, TVP2 i TVP3, TVP Info i TVP Kultura. Co kluczowe, TVP3 miałoby mieć swoje wszystkie wersje regionalne (dla nadawców każdy kanał to koszt 250-300 tys. złotych). Pozostałe stacje (nie więcej niż 30), po konsultacjach, wskazałby przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. Oznacza to, ze kanały nieuwzględnione przez KRRiT w teorii mogą pojawić się dopiero od 36. miejsca.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ostro zaatakował premiera. "Wszyscy patrzyli na siebie krzywo w Sejmie"
Takie przepisy wg prof. dr hab. Ewy Nowińskiej, ekspertki z zakresu prawa mediów, mogą naruszać unijne przepisy i ograniczać wolność gospodarczą nadawców w nieuzasadniony sposób. – "Ważny interes publiczny" nie tkwi w dostępie do programów telewizji publicznej, a w dostępie do informacji czerpanej z różnych źródeł – mówi specjalistka w rozmowie z Wirtualną Polską.
Nadawcy biją na alarm
Nadawcy wskazują na problemy technologiczne i znaczący wzrost kosztów, którym ostatecznie obarczeni zostaną odbiorcy.
"Ustawowe określenie pierwszeństwa programów telewizji publicznej oznacza ograniczenie swobody kształtowania swojej oferty przez operatorów ze szkodą dla abonentów. Może to utrudnić dostęp do najchętniej oglądanych programów, w tym lokalnych, a także uniemożliwić operatorom realizację zobowiązań umownych do umieszczania programów na określonych pozycjach" - przekazała portalowi wirtualnemedia.pl Polska Izba Komunikacji Elektronicznej.
"Istnieje obawa, że ograniczenie listy programów, które dotychczas objęte były obowiązkiem must offer, będzie skutkowało pozbawieniem części abonentów dostępu do tych programów. Jeżeli nadawcy podniosą ich cenę, to staną się dostępne wyłącznie dla tych abonentów, którzy uiszczą za nie odpowiednio wysoką opłatę. Gdy połączymy to ze spadkiem przychodów małych nadawców, pozbawionych ryczałtowych przychodów od operatorów, to mamy drastyczne zubożenie oferty telewizyjnej. Nie wierzymy, że takie były intencje prawodawcy - opinię PIKE przytacza portal wirtualnemedia.pl
Zmiany na rok przed wyborami
Konfederacja Lewiatan, zrzeszająca polskich przedsiębiorców, zwraca uwagę, że zmiany są procedowane na mniej, niż rok przed wyborami.
"Obywatele (wyborcy), bez względu na to z jakich usług dostępu do programów telewizyjnych korzystają, będą mieli narzuconą na kilka miesięcy przed wyborami ofertę priorytetowo traktującą jedną opcję polityczną (...). Przewodniczący KRRiT dostaje ogromną władzę pozwalającą mu żonglować ofertą nie tylko państwowych mediów, ale i prywatnych przedsiębiorców. Będzie mógł bowiem swobodnie kształtować listę kanałów, które będą objęte tzw. zasadą must carry, must offer. Jest to naszym zdaniem pogwałcenie zasad pluralizmu mediów" - ocenia Lewiatan.
Źródło: wirtualnemedia.pl