Drastyczne sceny nakręcone ukrytą kamerą
Kopniaki, krzyki, bicie batem i zmuszanie do wielogodzinnego stania w palącym słońcu bez picia i jedzenia - to wszystko zarejestrowali obrońcy praw zwierząt podczas Targów Końskich w Pajęcznie. Działacze Fundacji VIVA sfilmowali ukrytą kamerą drastyczne przypadki dręczenia zwierząt.
19.05.2009 08:09
Przygotowują trzy zawiadomienia do prokuratury, nie wykluczają, że wyślą kolejne doniesienia. Sprawa jest tym bardziej bulwersująca, że organizatorem imprezy był zdeklarowany miłośnik koni - Dariusz Tokarski. W poniedziałek na jego biurko trafił protest obrońców praw zwierząt w sprawie traktowania koni.
Na stronie pajęczańskiego magistratu zamieszczono bogato ilustrowaną relację z targów. Z opisu wynika, że impreza była udana, a konie tak pięknie się prezentowały, że goście - także zagraniczni - nie mogli wyjść z podziwu. "Jak co roku w tym dniu nasze miasto stało się miejscem spotkania ludzi, dla których konie i wszystko, co z nimi związane, są największą pasją w życiu" - czytamy na witrynie. Tymczasem 6 i 7 czerwca w Pajęcznie ma się odbyć Wojewódzka Wystawa Koni pod patronatem ministra rolnictwa. Obrońcy praw zwierząt nawet nie chcą myśleć o kolejnej takiej imprezie.
- Targi to nie było święto, tylko pokaz znęcania się nad końmi - mówi Oliwia Matyja, przedstawicielka Fundacji "Przyjaciele dla zwierząt". - Konie stały zbyt blisko siebie, kopały się i kaleczyły. Byliśmy świadkami, jak spłoszony koń kopnął przechodzącą kobietę, za co został wysmagany batem.
Poważne zastrzeżenia co do końskiej imprezy w Pajęcznie ma też Cezary Wyszyński z fundacji VIVA. Zwraca uwagę na fatalne warunki transportu koni. Pojazdy były nieprzystosowane, podesty, po których miały wchodzić konie, ustawiono pod zbyt stromym kątem, płoszące się zwierzęta bito, dopóki nie opadły z sił. Na jednym z filmów nagranych przez obrońców praw zwierząt słychać jak młody mężczyzna ryczy: "Weź mu przy...dol parę razy batem, ile masz siły, to pójdzie". Widać przy tym, jak z trapu spada spłoszony i przerażony do granic możliwości koń. Nie może się uwolnić, bo noga uwięzła mu między podestem a samochodem. Zwierzę szaleje, omal nie odrywając sobie kopyta. Wokół biegają mężczyźni, który szarpią konia, chcąc zmusić go do ponownego wejścia na przyczepę.
Na innym ujęciu mężczyzna kopie konia w podbrzusze. Kolejny film pokazuje ogiera spłoszonego tak bardzo, że staje dęba. Opiekun szarpie go za uzdę, a zwierzę traci równowagę i upada na bok w tumanach kurzu.
Obrońcy praw zwierząt twierdzą, że organizatorzy imprezy nie panowali nad tym, co działo się na placu targowym. - Jeśli władze miasta nie umieją sobie z tym poradzić, może nie powinny organizować takiej imprezy - mówi Wyszyński.
Władze Pajęczna nie zgadzają się z tymi zarzutami. Twierdzą, że impreza odbywała się na ogrodzonym placu, a porządku pilnowały odpowiednie służby. - Podczas trwania targów nie mieliśmy żadnych sygnałów o jakichkolwiek nieprawidłowościach. Nikt nie skarżył się także na złe traktowanie zwierząt. Gdyby tak było, na pewno zawiadomilibyśmy policję - zapewnia wiceburmistrz Henryk Mszyca.
Weterynarz Jan Filocha, który został oddelegowany na targi, twierdzi, że nie zaobserwował przypadków znęcania się nad zwierzętami. Przyznaje, że miał jedno zgłoszenie o katowaniu zwierzęcia przy załadunku. - Kiedy jednak przyszliśmy na miejsce, koń stał już załadowany i zachowywał się spokojnie - twierdzi Filocha.
Próbowaliśmy zainteresować sprawą Polski Związek Hodowców Koni. Jego działacze umywają jednak ręce od sprawy, twierdząc, że nie mają nic wspólnego z organizacją targów w Pajęcznie. Mają za to wyrobione zdanie na temat obrońców praw zwierząt.
- Takie fundacje często, żeby zaistnieć, wyolbrzymiają przypadki znęcania się nad zwierzętami - twierdzi Ewelina Cześnik z Polskiego Związku Hodowców Koni. - Jeśli w Pajęcznie doszło do naruszenia praw zwierząt, powinno być to od razu zgłoszone na policję.
Fundacja VIVA składa rocznie około 10 zawiadomień do prokuratury o znęcaniu się nad zwierzętami. Co drugie kończy się skazaniem, ale są to wyroki w zawieszeniu i grzywny. Straż dla zwierząt odbiera dziennie około 10 zgłoszeń o znęcaniu się nad zwierzętami. Rocznie składa od 40 do 50 wniosków do prokuratury. Około 20 z nich kończy się wyrokami skazującymi.
W styczniu sąd w Końskich (Świętokrzyskie) skazał Stephena D. na rok więzienia w zawieszeniu, a Ewę K. - na 9 miesięcy w zawieszeniu. Byli oskarżeni o to, że trzymali 26 koni bez zapewnienia im dostatecznej ilości wody i pożywienia. Z wycieńczenia i wygłodzenia co najmniej 6 zwierząt padło.
Za znęcanie się nad zwierzętami 70-letni Franciszek N., mieszkaniec Sufczyna w powiecie brzeskim, dostał grzywnę 5 tys. zł. Trzymał konia w ciasnym pomieszczeniu. Zwierzę nie miało odpowiedniej ilości pożywienia i nie było leczone.
Magdalena Kopańska