PolskaDramatyczny spadek poparcia dla PO. Kto uratuje Tuska?

Dramatyczny spadek poparcia dla PO. Kto uratuje Tuska?

Platforma Obywatelska dramatycznie traci poparcie. Jak może ratować swoje notowania? Zdaniem prof. Janusza Czapińskiego jedynym wyjściem dla partii rządzącej jest dalsze "straszenie PiS-em". - To właściwie jedyny instrument, jaki posiada PO - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską psycholog społeczny z Uniwersytetu Warszawskiego.

01.02.2011 | aktual.: 09.02.2011 13:02

WP: Joanna Stanisławska: W weekend pojawił się trzeci z kolei sondaż, którym partia rządząca traci. Tak złych notowań PO nie miała od zwycięskich wyborów parlamentarnych w 2007 r. W sondażu TNS OBOP dla "Gazety Wyborczej" straciła aż 16 punktów procentowych w dwa tygodnie. Co spowodowało tak dramatyczny spadek poparcia?

Prof. Janusz Czapiński:Na ten bolesny spadek złożyło się kilka kwestii. Po pierwsze, polityczne rozgrywki wokół wyjaśniania tragedii smoleńskiej. Rządowi, który dotychczas świetnie sobie radził wizerunkowo, ws. raportu MAK powinęła się noga. Jego reakcja na jednostronny raport była ewidentnie spóźniona. Polacy, którzy mają bardzo dobre wyobrażenie o swoim wojsku, nie mogli zaakceptować obarczenia winą w tej sprawie wyłącznie polskich pilotów. Po drugie, na załamanie notowań Platformy wpłynęła także rozbuchana medialnie dyskusja wokół rządowych propozycji ws. OFE. Polaków straszono emeryturą w wysokości 1/4 ostatniej pensji - takie niepokojące wiadomości podkopały zaufanie dla rządzącej partii.

WP:

Czy te spadki to trwała tendencja? Platforma już się nie podniesie?

- Jest duża szansa, że PO odbuduje tę stratę. Czynniki, które mogą ją zacząć wynosić, to m.in. rozpoczynająca się 1 lipca prezydencja Polski w UE. Jeśli rząd poczynił odpowiednie przygotowania do naszego przewodnictwa, złe wrażenie wywołane raportem MAK-u może zostać zatarte. Po 10 kwietnia emocje związane z tragedią smoleńską zdecydowanie zaczną opadać, co również może pozytywnie wpłynąć na notowania partii rządzącej. To, co dzieje się wokół wyjaśniania przyczyn katastrofy nie będzie już miało tak dużego społecznego rezonansu.

WP: Połowa wyborców PO głosuje na Platformę z obawy przed Prawem i Sprawiedliwością. PO dalej będzie straszyć wyborców PiS-em?

- PO nie ma innego wyjścia, jeśli nie będzie kontynuować opowieści o "dobrej" PO i "złym" PiS-ie, zewsząd będzie atakowana za brak reform albo za te źle przeprowadzone. Lęk przed PiS-em to właściwie jedyny oręż, jakim dysponuje.

WP: Po publikacji raportu MAK, PiS przypuścił brutalny atak na Tuska i jego rząd. Agresywna retoryka mówiąca o "zhańbieniu" naszego kraju wpisuje się w nastroje społeczne?

- Opowieść, którą stworzył PiS o tym, że raport godzi w polski honor, trafia do dużej grupy Polaków. Wielu z nich poczuło się upokorzonych rosyjskim policzkiem. Agresywna retoryka znajduje oddźwięk jednak przede wszystkim wśród żarliwych wyznawców PiS.

WP:

Czy dalsza eksploatacja tematu katastrofy smoleńskiej będzie PiS przysparzać zwolenników?

- Budowanie przekazu wokół "mitu smoleńskiego" to strategia obliczona na zachowanie stanu posiadania. Smoleńsk nie wpłynie na radykalną zmianę poparcia dla Prawa i Sprawiedliwości i nie doprowadzi do wygrania przez tę partię wyborów. PiS zresztą już chyba stracił nadzieję, że szybko powróci do władzy. To, co jest w tej chwili najważniejsze dla tej partii to zakonserwowanie grupy dwudziestu kilku procent zwolenników, którzy wierzą w ciemno w to, co głosi Jarosław Kaczyński, a przyczyny katastrofy postrzegają w kategoriach spisku.

WP: Czy atmosfera wokół premiera Donalda Tuska gęstnieje? Czy nie ma pan wrażenia, że premier ostatnio staje się coraz bardziej nerwowy i przestaje panować nad językiem?

- Jego wystąpienie podczas sejmowej debaty smoleńskiej mogłoby faktycznie o tym świadczyć. Źródła nerwowości Tuska leżą jednak, moim zdaniem, gdzie indziej, a mianowicie w sytuacji wewnątrz Platformy. Premier zdaje sobie sprawę, że nie ma już takiej władzy, jaką miał jeszcze rok temu. Wrogów ma już nie tylko na zewnątrz - w PiS, ale także w samej PO.

WP: Czy zagrożenie ze strony Grzegorza Schetyny jest poważne? Wielu komentatorów uważa, że to tylko wewnątrzpartyjne tarcia, a nie realny konflikt.

- Zagrożenie jest poważne, zwłaszcza, że Schetyna jest bardzo sprawnym graczem zakulisowym. Wśród przewodniczących regionów w PO mniej więcej połowa sprzyja marszałkowi sejmu. Premier musi się liczyć ze Schetyną, bo w dużej mierze to on ma w ręku klucz do "terenu". O tym, że w PO wrze świadczy m.in. wyścig z czasem w związku z przygotowaniem piątek na listach. Do wtorku szefowie regionów mają przedstawić swoje propozycje pierwszych piątek nazwisk, które pociągną jesienią listy wyborcze. Ostatnia krytyka Schetyny pod adresem Tuska raczej jednak się nie powtórzy, gdyż obaj są doświadczonymi graczami i wiedzą, że ich otwarta wojna doprowadzi do porażki w wyborach. A na to nie mogą sobie pozwolić.

WP:

Więcej kobiet na jedynkach list w okręgach - taka receptę na spadek poparcia ma Donald Tusk. To dobry pomysł?

- To także sposób na wyciszenie konfliktów i niedopuszczenie do fermentu na tle list. Chodzi o osłabienie pozycji Schetyny, który cieszy się poparciem lokalnych baronów.

WP: Na kłopotach Platformy nie zyskał PiS, za to SLD nabrał wiatru w żagle. Czy to początek marszu po władzę?

- SLD ma szansę na rządzenie tylko w koalicji z silniejszym graczem. Trend wzrostowy nie będzie na tyle trwały, by zagwarantował Sojuszowi tak duże poparcie w jesiennych wyborach, by to on mógł rozgrywać, a nie być rozgrywanym. Czym innym jest deklarowanie poparcia w sondażach, a czym innym realne oddanie głosu na to ugrupowanie w wyborach.

Rozmawiała Joanna Stanisławska, Wirtualna Polska

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (1355)