Dramatyczna sytuacja w brytyjskich szpitalach. Spełnia się najczarniejszy scenariusz
Pacjenci zmuszeni do czekania na szpitalne łóżko nawet cztery dni. Niewydolne szpitale, którym kończą się zapasy tlenu i kostnice bliskie całkowitego wypełnienia. W okresie zimowym zaczyna spełniać się najczarniejszy scenariusz, nakreślony przez ekspertów przed kilkoma miesiącami. Wielka Brytania ma jedną z najniższych liczb łóżek szpitalnych na liczbę mieszkańców w całej Europie.
Brytyjska Krajowa Służba Zdrowia (NHS) stoi na skraju zapaści. Miejscowe media opisują dramatyczne historie ze szpitali. Dramat rozgrywa się również przed nimi, karetki pogotowia z pacjentami czekającymi wiele godzin na przyjęcie na oddział ratunkowy to brutalna codzienność. Politycy przekonywali, że po Brexicie miliardy płynące wcześniej do Unii Europejskie zostaną przekierowane na służbę zdrowia. Tymczasem sytuacja jest coraz gorsza i trudno spodziewać się zmian na lepsze.
Brytyjskie media piszą o pogłębiającym się kryzie w NHS. Jeden z pacjentów pogotowia ratunkowego był zmuszony do czekania 99 godzin, zanim otrzymał łóżko w szpitalu. Do tej sytuacji doszło w szpitalu Great Western w Swindon. Personel dopiero po czterech dobach znalazł wolne łóżko.
- Jesteśmy załamani. Nikt nas nie słucha - powiedział dziennikowi "The Sunday Times" jeden z pracowników szpitala Great Western. Dyrektor medyczny placówki Jon Westbrook w mailu do pracowników napisał: "Widzimy przypadki chorób, których nie widzieliśmy wcześniej w naszej karierze klinicznej".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Polacy przekażą Leopardy Ukrainie? Generał: Musimy myśleć o sobie
Tymczasem na oddziale ratunkowym szpitala John Radcliffe w Oksfordzie trzyletnia dziewczynka w wielogodzinnym oczekiwaniu na pomoc spała na plastikowym krześle zwinięta w kłębek. Ojciec dziewczynki Tom Hook udostępnił zdjęcie w mediach społecznościowych. "Wyczerpana, odwodniona i walcząca z wieloma chorobami. NHS nic dla nas nie zrobił pięć godzin po przybyciu na pogotowie ratunkowe i 22 godziny po tym, jak zadzwoniliśmy na pomoc" - napisał.
"Cały personel był fantastyczny i wykonywał praktycznie niemożliwą pracę w tym zepsutym systemie, który wszystko kieruje do oddziału ratunkowego, który nie może sobie poradzić z tak dużą liczbą przypadków" - dodał ojciec trzylatki.
W wielu szpitalach personel pogotowia ratunkowego jest zachęcany do oszczędzania zapasów tlenu ze względu na gwałtowny wzrost zapotrzebowania na tlen na oddziałach ratunkowych. W kilku szpitalach w Wielkiej Brytanii zapasy tlenu spadły do niebezpiecznie niskiego poziomu.
- Jesteśmy teraz na etapie, w którym nie ma wystarczającej ilości tlenu w butlach, aby leczyć pacjentów na korytarzach, w karetkach pogotowia i na izbie przyjęć w pogotowiu ratunkowym - przyznał "Sunday Times" jeden z pracowników szpitala w południowo-zachodniej części Anglii.
Niedobory tlenu są spowodowane dużą liczbą pacjentów z chorobami układu oddechowego, a szpitale "zgłaszają, że jest to dużo większa liczba niż podczas pierwszej fali pandemii koronawirusa". Jeden z wyższych urzędników NHS przyznał, że z powodu opóźnień w opiece wypadków sklasyfikowanych jako nagłe każdego tygodnia na Wyspach może umierać nawet 500 osób. Dr Adrian Boyle z Royal College of Emergency Medicine przyznał, że sezon grypowy potęguje problemy, prowadząc do setek niepotrzebnych zgonów.
- Jeśli spojrzymy na wykresy, widzimy, że wszystko idzie w złą stronę. Musi nastąpić prawdziwy reset. Nie możemy po prostu wzruszyć ramionami i powiedzieć, że ta zima była okropna i jednocześnie nic nie robić do następnej zimy. Musimy upewnić się, że istnieją alternatywne sposoby, aby wszyscy ludzie nie byli po prostu kierowani do pogotowia ratunkowego i oddziału ratunkowego. Nie możemy tak dalej postępować. To jest niebezpieczne i niegodne - powiedział dr Boyle.
Chaos spowodował, że pacjenci w całym kraju są zmuszeniu do wielogodzinnego leżenia na szpitalnym podłogach w oczekiwaniu na pomoc. Wstrząsające materiały osób szukających pomocy w nagłych wypadkach napłynęły z placówek w Liverpoolu i Wirral. 78-letni mężczyzna czekał na pilną pomoc przez dwa dni, podczas gdy pacjent z podejrzeniem udaru w oczekiwaniu na przyjęcie na oddział spędził na wózku inwalidzkim 24 godziny.
- W poczekalni była kobieta, która wymiotowała. Nie było personelu, który mógłby jej pomóc, więc inni członkowie społeczeństwa pomagali jej to uprzątnąć. Pracownik powiedział nam, że trzeba czekać na łóżko 30 godzin. Miał ze sobą obszerną, trzystronicową listę wszystkich ludzi, którzy czekali na łóżko - powiedziała dziennikowi "Daily Mail" będąca świadkiem tych wydarzeń kobieta. Z kolei w Liverpoolu przed wejściem do szpitalnego oddziału ratunkowego czekało 15 karetek z pacjentami w środku.
Świadkowie scen dziejących się w brytyjskich szpitalach mówią o wydarzeniach "niszczących duszę". - Mnóstwo ludzi otrzymywało pomoc dosłownie w drzwiach oddziału ratunkowego. Ludzie czekali 21 godzin, aby otrzymać pomoc, a niektórzy odczuwali tak wielki ból, że nie byli w stanie siedzieć i leżeli na podłodze. Nigdy czegoś takiego nie widziałem. Pielęgniarki były absolutnie genialne. Robiły wszystko co mogły. Bardzo mi ich żal, bo to nie ich wina - powiedział inny ze świadków.
Eksperci ostrzegają, że obecna zima może być najgorsza jeśli chodzi o czas oczekiwania na przyjazd na karetkę pogotowia. Wielka Brytania ma jedną z najniższych średnich jeśli chodzi o liczbę łóżek szpitalnych na liczbę mieszkańców w Europie. Sprawę pogarsza fakt, że cały czas brakuje personelu. Z danych dotyczących listopada 37837 pacjentów czekało ponad 12 godzin na pogotowiu ratunkowym na decyzję o przyjęciu na oddział szpitalny, co w skali rok do roku było wzrostem o 355 procent. Grudzień według ekspertów był jeszcze gorszy, a kulminacja może nastąpić w styczniu.