Dramatyczna relacja z Mariupola. "Wybuchła panika"

Ponad 300 osób zginęło wskutek zbombardowania Teatru Dramatycznego w Mariupolu, który służył jako schron dla ukraińskich dzieci i kobiet. - Wybuchła panika. Ludzie biegali, przepychali się - mówi o pierwszych chwilach po wybuchu bomby 27-letnia Maria Radionowa.

Wojna w Ukrainie. Przerażająca relacja z ataku na Mariupol
Wojna w Ukrainie. Przerażająca relacja z ataku na Mariupol
Źródło zdjęć: © PAP | PAP/EPA/ROMAN PILIPEY
Łukasz Kuczera

27.03.2022 | aktual.: 27.03.2022 12:19

Do zbombardowania Teatru Dramatycznego w Mariupolu doszło 16 marca. W budynku znajdowało się ponad 1000 osób, a ataku nie przeżyło ok. 300. Wśród ocalałych znalazła się Maria Radionowa, która postanowiła opowiedzieć Sky News o dramacie, jaki rozegrał się przed niemal dwoma tygodniami w ukraińskim teatrze.

Ocalała mieszkanka Mariupola powiedziała, że panika tłumu, który szukał ucieczki, doprowadziła do większej liczby ofiar niż sam atak bombowy. - Wybuchła ogólna panika. Ludzie biegali, przepychali się - stwierdziła 27-latka, która w momencie ataku znajdowała się blisko drzwi wyjściowych.

Wojna w Ukrainie. Dramat ludzi w Mariupolu

- Nie zeszłam do samego schronu, ale jestem przekonana, że wiele osób zginęło nie od samego pocisku, ale z powodu paniki. Gdy ludzie uciekali, to nikt nie patrzył, czy trzeba kogoś przepuścić. Jestem pewna, że rozpędzony tłum zabił więcej osób niż samo uderzenie - dodała Radionowa.

Mariupol to kluczowe miasto portowe, które Rosjanie próbują zdobyć od początku wojny. Od ponad miesiąca jest ono ostrzeliwane i bombardowane, przez co obecnie przypomina stertę gruzów. Wojska rosyjskie miały przy tym świadomość, że w teatrze schronienia poszukali cywile, bo obok budynku ułożono na ziemi napis "DZIECI" w języku rosyjskim.

Zaraz po ataku wielu rodziców próbowało znaleźć swoje pociechy. - Nastąpiło ogromne zamieszanie. Ludzie biegali, krzyczeli, dzieci dzwoniły do rodziców, szukały swoich matek. Ci, którzy byli w stanie zabrać jakieś maleństwa, starali się je uspokoić i mówili: zaraz odnajdziemy twoją matkę - wspomniała bolesne chwile Maria Radionowa.

Rozmówczyni Sky News początkowo sama nie wiedziała, co się wydarzyło. Pomógł jej jednak mężczyzna, który w momencie ataku stał w pobliżu. - Usłyszałam tylko świst, a potem mężczyzna stojący obok złapał mnie za kark i kazał się schylić. Przycisnął mnie do ściany, przykrył swoim ciałem. Po chwili spadał na nas gruz, cegły, kawałki muru - zdradziła Radionowa.

- Widziałam, jak jeden mężczyzna został wręcz zdmuchnięty ze schodów od wybuchu i upadł twarzą prosto na rozbitą szybę. W pobliżu była też ranna kobieta, cała w kałuży krwi - dodała kobieta.

Radionowa wskutek ataku straciła dwa psy, które schroniły się wraz z nią w budynku teatru. Obecnie 27-latka przebywa u przyjaciół w Zaporożu.

Czytaj także:

wojna w Ukrainiemariupolukraina
Wybrane dla Ciebie