Rosjanie zbombardowali teatr. Pod gruzami może być ponad 1000 osób
Nawet 1200 osób może być pod gruzami zbombardowanego przez Rosjan Teatru Dramatycznego w Mariupolu — przekazał zastępca burmistrza Serhij Irłow. Służby nie są w stanie rozpocząć akcji ratunkowej z powodu trwających walk.
Do ataku na teatr doszło w środę po południu — przekazała rada miejska w Mariupolu. Informację potwierdził później szef ministerstwa spraw zagranicznych Ukrainy.
"Rosjanie nie mogli nie wiedzieć, że to schron cywilny"
"Kolejna potworna zbrodnia wojenna w Mariupolu. Zmasowany rosyjski atak na Teatr Dramatyczny, w którym ukrywały się setki niewinnych cywilów. Budynek jest teraz całkowicie zrujnowany. Rosjanie nie mogli nie wiedzieć, że to schron cywilny" - napisał tuż po ataku szef ukraińskiego MSZ Dmytro Kułeba.
Jak przekazał zastępca burmistrza Mariupola Serhij Irłow w budynku mogło znajdować się od tysiąca do 1200 osób. Ratownicy nie są w stanie rozpocząć akcji ratunkowej ze względu na trwające w tym rejonie ciężkie walki.
Rosyjskie wojska miały także zbombardować basen w Mariupolu. Jak podaje kanał Nexta w środku schroniły się głównie kobiety i dzieci.
Ostrzał korytarza humanitarnego
Po południu rozpoczęła się ewakuacja mieszkańców Mariupola do Zaporoża. Jak podał Sztab Generalny Sił Zbrojnych Ukrainy około 14:30 czasu polskiego wojska rosyjskie, miały ostrzelać kolumnę ewakuowanych systemem rakietowym Grad. Według komunikatu są zabici i ranni — w tym dzieci.
Wcześniej wicepremier Ukrainy Iryna Wereszczuk oskarżyła Rosję o łamanie porozumień o zawieszeniu broni na czas organizacji korytarzy humanitarnych. - W obecnie panujących warunkach nie możemy bezpiecznie ewakuować ludzi — dodała, zwracając uwagę na szczególnie trudną sytuację mieszkańców Iziuma i Mariupolu.