Dramatyczna historia Wojtka. "Wrzucili mnie do zamrażalnika"

26-letni Wojciech Hrynowiecki podzielił się swoją przerażającą historią życia. Od wczesnego dzieciństwa Wojtek musiał zmagać się z brutalną rzeczywistością agresji i alkoholizmu we własnym domu. Jego opowieść poruszyła nie tylko personel medyczny, ale również innych pacjentów, w tym pana Wojciecha z Zielonej Góry, który postanowił zgłosić tę historię do redakcji programu "Interwencja".

Dramatyczna historia Wojtka. "Wrzucili mnie do zamrażalnika"
Dramatyczna historia Wojtka. "Wrzucili mnie do zamrażalnika"
Źródło zdjęć: © Pixabay

Wojciech Hrynowiecki, mieszkaniec niewielkiej miejscowości w województwie lubuskim ma zaledwie 26 lat, a mimo to w swoim życiu musiał zmagać się z niezwykłymi wyzwaniami. W jego przeszłości ukrywa się ciemna strona, pełna agresji i pijaństwa. W trakcie pobytu w szpitalu, gdzie przeszedł kolejną bolesną operację, Wojciech podzielił się z personelem medycznym i innymi pacjentami swoją dramatyczną historią.

Jego dzieciństwo było jednym wielkim cierpieniem. Przemoc fizyczna i psychiczna, której był ofiarą w rodzinnym domu, pozostawiła trwały ślad. "Gdyby nie dom dziecka, to bym nie chodził na pewno" - podkreślił Wojciech, odnosząc się do instytucji, która okazała się dla niego prawdziwą oazą.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Wojciech nie jest jedynie ofiarą przemocy, ale także boryka się z niepełnosprawnością. Problemy z poruszaniem i serią skomplikowanych operacji są skutkami zaniedbań, które doświadczył w młodości. "Stopy miałem prostowane, palce miałem łamane, w każdego z nich wkładano mi druta i prostowali stopę. Lekarze mówią, że gdybym w dzieciństwie został zadbany, to bym chodził normalnie" - wyznał w rozmowie z Polsatem.

Jego historia poruszyła innego pacjenta szpitala, pana Wojciecha z Zielonej Góry. Zainspirowany opowieściami Wojtka, postanowił zwrócić uwagę mediów na ten dramatyczny przypadek. "Przy tych historiach, które opowiadał Wojtek, to nagle się okazuje, że te twoje problemy, to są żadne problemy" - mówił w rozmowie z dziennikarzami "Interwencji".

Dramatyczna historia Wojtka. "Wrzucili mnie do zamrażalnika"

Opieka nad Wojciechem była często w rękach obcej kobiety, pani Teresy, która okazała mu wsparcie i troskę. "Jak byłem mały, to po alkoholu wiadomo… Mnie wrzucili do zamrażalnika. Okropnie miałem, okropnie w życiu, okropnie. Mój ojczym to się zapił na śmierć na ławce. Brakowało nie raz jedzenia, nie miał mnie kto przytulić" - opowiadał Wojciech.

Pomoc przyszła w postaci specjalnej szkoły z internatem oraz domu dziecka, gdzie Wojciech trafił w wieku kilkunastu lat. To tam znalazł bezpieczeństwo i wsparcie. "Lepiej się tam czułem niż w swoim rodzinnym domu. Gdyby nie dom dziecka, to bym nie chodził na pewno" - podkreślił. Opiekunowie i pracownicy domu dziecka podkreślają, że była to instytucja, która otworzyła przed nim nowe możliwości.

Źródło: Polsat

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (18)