"Jesteśmy przerażeni". Mieszkańcy bloków patrzą na utratę wszystkiego
Wieczorem w Ząbkach wybuchł pożar na poddaszu jednego z domów wielorodzinnych. Silny wiatr sprawił, że ogień przeniósł się na drugi budynek. Mieszkańcy okolicznych domów byli przerażeni. - Jestem załamany - mówił reporterowi WP mieszkaniec jednego z płonących domów. Ogień w nocy został ugaszony, nikt nie został poważnie poszkodowany.
Ogień pojawił się wieczorem na poddaszu jednego z budynków przy ul. Powstańców. Błyskawicznie objął dach budynku.
- Nagle zobaczyłem dym, zabrałem wnuczki i zaczęliśmy uciekać. Nie wiem, co teraz będzie, moje mieszkanie jest pod centrum pożaru. Wszystko zostało w mieszkaniu, dokumenty, dowód. Jestem załamany - mówił reporterowi WP jeden z mieszkańców bloku.
Wkrótce, z powodu silnego wiatru, ogień objął także dach sąsiedniego budynku. W tym miejscu bloki, jak relacjonował reporter WP, są bardzo blisko siebie, dzieli je zaledwie kilkadziesiąt metrów, co sprzyjało rozprzestrzenianiu się ognia.
Co więcej, na miejscu było pełno gapiów. Służby miały problem z dojazdem na miejsce, bo samochody mieszkańców zablokowały drogi dojazdowe na osiedlu. Policja starała się zapanować nad chaosem.
- Dzisiaj wróciliśmy z wakacji. Straszny widok, zdążyliśmy zabrać tylko dokumenty i telefony. Jesteśmy przerażeni, bo strażacy przez kilkanaście minut nie mogli znaleźć hydrantu, służby nie mogły dojechać przez korek na rondzie. Nie wiemy, co z nami będzie, na razie wszyscy mieszkańcy dostali propozycję schronu w szkole - opowiada reporterowi WP małżeństwo, które mieszka na pierwszym piętrze płonącego budynku.
W nocy zakończyła się zasadnicza akcja gaśnicza. Nad ranem strażacy dogaszają ostatnie zarzewia ognia.