Dramat strażaków z Dziembakowa. Nie ma pieniędzy na nowy wóz. Gasić pożary jeżdżą własnymi autami
Ochotnicza Straż Pożarna z Dziembakowa od niemal roku nie ma wozu strażackiego. 28-letnie volvo stoi popsute. Ani lokalne, ani rządowe władze nie chcą pomóc strażakom. – Wszyscy nam odmawiają pomocy, ale jak jest pożar - my nikomu nie odmawiamy – mówią.
26.08.2019 | aktual.: 27.08.2019 16:52
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Nie mają wozu, ale ruszają z pomocą wszędzie, gdzie są potrzebni. – Niedawno w okolicy był ogromny pożar. Chłopaki pojechali własnymi samochodami pomagać innym jednostkom – mówi nam strażak z Dziembakowa.
Ta sytuacja trwa od października. W wysłużonym volvo pękła rama. – Nie nadaje się do jazdy. Władze samorządowe po niemal roku ściągnęły rzeczoznawcę, który orzekł, że naprawa będzie kosztowała ok. 50 tys. zł, a wóz jest warty dwa razy mniej – mówi nam jeden ze strażaków.
Jednostka w 2008 r. dostała wysłużone volvo, rocznik 1991. Teraz starają się o nowy samochód. – Kosztuje około 800 tys. zł. Jeśli gmina dołoży 200 tys. zł, to resztę pozyskamy z dofinansowania. Tyle że wójt nie chce nam pomóc – mówi strażak.
Zdesperowani strażacy pisali już nie tylko do wójta, ale też do wojewody, Komendanta Głównego Straży Pożarnej, a nawet ministra spraw wewnętrznych i administracji. – Ktoś z ministerstwa nam odpisał, że spotkanie z ministrem jest niezasadne. Wszyscy odmawiają pomocy – mówi strażak.
- Nie będzie pieniędzy na wóz strażacki ani w tym roku, ani w przyszłym. Strażacy z Dziembakowa mieli piękny wóz. Nie moja wina, że pękła rama. Musimy zrobić remonty dróg i sfinansować dowóz dzieci do szkół. Na samochód dla straży nam nie starczy, zwłaszcza na nowy – mówi nam Krzysztof Korpoliński, wójt gminy Sierpc. I dodaje: - Sprawdzałem to u prawnika. Nie ma żadnej siły, która zmusiłaby gminę do zakupu wozu strażackiego.
Masz newsa, zdjęcie lub film? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl