Dramat podczas treningu. "Wyrwał mi kawałek uda"
Mężczyzna podczas treningu biegowego został zaatakowany przez psa. - Rzucił się na mnie, chwycił mnie zębami i dosłownie wyrwał mi kawałek uda - relacjonuje pogryziony.
Dramatyczne chwile rozegrały się w poniedziałek 2 września nad Brdą w Bydgoszczy. Około godziny 20 pan Łukasz postanowił odbyć swój codzienny trening. Trasa prowadziła bulwarem nad rzeką.
W pewnym momencie mężczyzna zbliżał się do siedzącego na ławce mężczyzny, obok którego znajdował się pies. Biegacz zauważył, że zwierze jest na smyczy, ale nie ma kagańca. Postanowił więc zwolnić. - Zmieniłem tempo biegu, ale nie był to marsz - relacjonuje mężczyzna w rozmowie z gazetą "Fakt".
- Pies niestety ruszył za mną. Smycz nie była zablokowana. Rzucił się na mnie, chwycił mnie zębami i dosłownie wyrwał mi kawałek uda - opowiada. Pogryziony - w związku z silnym krwawieniem - szukał pomocy. - Mężczyzna powiedział, że pójdzie poszukać właścicieli psa. Oczywiście już nie wrócił - podkreśla pan Łukasz. Pomogła siedząca w pobliżu para. Udało się zatamować krwawienie. Po 25 minutach na miejsce przyjechała karetka, która zabrała mężczyznę do szpitala.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Kaczyński otoczony na miesięcznicy. Były przepychanki. Aktywista uderzony pięścią
Policja rozkłada ręce
Pan Łukasz zgłosił sprawę na policję, ta jednak z miejsca rozłożyła ręce. - Zdziwiło mnie, bo policjanci z niezwykłą szczerością powiedzieli mi, że sprawca jest praktycznie nie do wykrycia, a monitoring nie ma funkcji rozpoznawania twarzy - przekazał w rozmowie z dziennikiem.
Pogryziony biegacz nie spoczął jednak na laurach i samodzielnie dotarł do właściciela psa. Teraz pan Łukasz ma nadzieję, że mężczyzna odpowie za nieudzielenie pomocy i niedopilnowanie zwierzęcia.
Czytaj więcej: