Dramat Cenckiewicza i Gmyza. Szef ich wydawnictwa skumał się z agentami SB i nie płaci

Zapłaty honorariów i rozliczenia się z kontaktów z agentami bezpieki domagają się od Piotra Jeglińskiego, szefa wydawnictwa Editions Spotkania prawicowi publicyści. Uwaga, jeśli przeczytacie ten tekst, czeka was szalona podróż do świata agentów, prowokacji i teczek.

Dramat Cenckiewicza i Gmyza. Szef ich wydawnictwa skumał się z agentami SB i nie płaci
Źródło zdjęć: © East News | Mariusz Grzelak/REPORTER
Tomasz Molga

09.02.2018 | aktual.: 11.02.2018 10:56

Gdyby uwierzyć w insynuacje prawicowych autorów intryga wyglądała tak. Szef znanego wydawnictwa, ikona solidarnościowego podziemia, ulega podszeptom pracowników aparatu bezpieczeństwa PRL i po 20 latach przeprowadza tajną operację. Kupuje najmocniejsze, najbardziej demaskatorskie książki prawicowych autorów. Wydaje je, lecz być może celowo sabotuje sprzedaż potencjalnych hitów. Następnie nie wypłaca autorom honorariów. Może to być kara za ich dotychczasową działalność.

Służby, widzę służby

Chodzi o Sławomira Cenckiewicza i Piotra Woyciechowskiego, autorów „Konfidenci - Archiwa ujawniają prawdę”. Piotra Nisztora i Wojciecha Dudzińskiego, autorów publikacji "Nietykalni" o kulisach prywatyzacji i niszczeniu polskiego państwa. Korespondenta TVP w Niemczech Cezarego Gmyza, autora książki kucharskiej „Co nam Gmyz zgotował? Przepisy ze szczyptą...” oraz Macieja Marosza autora „Resortowe togi”.

Autorzy książek wydanych w Editions Spotkania ujawniają, że Piotr Jegliński, dyrektor wydawnictwa skompromitował się współpracą biznesową m.in pułkownikiem SB Aleksandrem Makowskim oraz dwoma tajnymi współpracownikami służb PRL. Dawno temu, w latach 90. założył z nimi sieć sklepów... a teraz nie płaci honorariów autorom wydawanych książek. A zatem cel spisku jest jasny, oto środowisko SB-eków miałoby po latach, wziąć finansowy odwet za działalność prawicowych publicystów.

"To właśnie za opinie wyrażane na kartach wydanych przez Pana książek, liderzy prawicowych ugrupowań poddani zostali jawnym i konfidencjonalnym represjom ze strony prokuratury i tajnych służb (zwłaszcza Zespołu Inspekcyjno-Operacyjnego MSW kierowanego przez płk. Jana Lesiaka). (...) Czując się przez Pana oszukani (świadomie pomijamy w naszym liście kwestię Pańskiej nieuczciwości biznesowej wobec autorów publikujących w „Editions Spotkania” polegającej na nierespektowaniu przez Pana zawartych z nami umów i unikaniu rozliczeń z tytułu sprzedaży książek)" - piszą nierozliczeni z honorariów autorzy.

Pełną treść listu opublikował portal PolskieRadio.pl.

Hity się nie sprzedały, pieniędzy nie ma

Tymczasem jak wynika z ustaleń WP to prosta historia biznesowa. - Ostrzegałem Piotra przed kontaktami z nimi. Powiedziałem mu, że w razie pierwszego konfliktu o pieniądze będą go bezwzględnie lustrować - mówi współpracownik wydawnictwa. Ujawnia, że tylko w przypadku jednego z "hitów" wydawnictwo zostało z niesprzedanymi książkami o wartości 100 tys. złotych. To już makulatura.

Dodajmy, że rynek wydawniczy rządzi się bezwzględnymi prawami. Zazwyczaj autor ostatnią część wynagrodzenia otrzymuje na końcu - czyli po tym jak książka ląduje na półkach i wiadomo jak się sprzedaje. Według rozmówcy WP wydawnictwo przeżywa kryzys, bo wydrukowało zbyt dużo egzemplarzy tytułów, które się nie sprzedały.

Jedna z wpadek to książka kucharska Cezarego Gmyza. Dziennikarz miał nalegać na jej druk, przekonując, że odkąd pojawia się w "Wiadomościach" jako korespondent TVP w Berlinie, jest wyjątkowo popularny. Przecież poradnik powstał po jego rozmowach kulinarnych z Andrzejem Dudą, czy Antonim Macierewiczem na pewno się sprzeda. Prosiliśmy Gmyza o komentarz, ale nie odpowiedział.

Kolejny spisek: przeciwko prawicy

Co ciekawe "zlustrowany" właśnie Piotr Jegliński to ikona niepodległościowego podziemia. Jeszcze podczas emigracji we Francji drukował książki zakazane w okresie PRL. Siatka kurierów, przemycała je do Polski. Jegliński miał zostać zlikwidowany w ramach nieudanej akcji MSW o kryptonimie ”Reszka”. Okoliczności zamachu ujawnił dzięki swojej pracy u boku Antoniego Macierewicza Piotra Woyciechowski - czyli podpisany pod listem.

- Cały ten list jest kuriozalny. Powołują się na dokumenty opublikowane w internecie. Przecież Pan Cenckiewicz jest badaczem IPNu, nie weryfikuje internetowych publikacji? A wysnuwa tego typu wnioski. To przypomina mi te same metody i operacje, jakie wobec mnie przeprowadzała SB - komentował Piotr Jegliński na antenie Radia Wnet.. Pełna opowieść to 24-minutowy monolog. Zaczyna się w Paryżu w latach 80., a kończy współcześnie, na kłótni środowisk prawicowych. Nie udało nam się uzyskać komentarza Sławomira Cenkiewicza.

- Dziwię się, że mieszają sprawy polityczne i biznesowe, żeby niszczyć człowieka. Dzięki takim ludziom, jak ja mogą publikować swoje książki w wolnej Polsce.Co to za moralność tych ludzi, moich autorów, ci trzej autorzy dostali kilkadziesiąt tysięcy ode mnie - dodał szef wydawnictwa. Ujawnił, że jeden z autorów sam prosił go o wydanie książki, którą odrzuciło inne wydawnictwo. Skarży się, że był "poddawany hejtom na Facebooku" ze strony głównego inicjatora listu Piotra Nisztora ("prawdopodobnie człowieka służb"). - Sam się zastanawiałem, czy to nie jakaś prowokacja. Kto na tym zyskuje? Tu chodzi o skłócenie środowisk wolnościowych - podsumowuje Jegliński.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
książkiprlsłużby
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (186)