Dr Jacek Zaleśny o odejściu Gowina: to wzmocni pozycję Donalda Tuska
Jarosław Gowin rzucił legitymacją partyjną i opuścił szeregi PO. Co to oznacza dla partii Donalda Tuska? – Z punktu widzenia PO, deklaracja Jarosława Gowina jest korzystna. Zamyka okres perturbacji, niejasności, dylematów, które narastały w partii od wielu miesięcy – mówi WP.PL dr Jacek Zaleśny, politolog.
09.09.2013 | aktual.: 11.09.2013 08:48
Zdaniem dr Zaleśnego odejście Jarosława Gowina umocni pozycję Donalda Tuska. – Odejście Jarosława Gowina, który był istotnym i widocznym medialnie posłem PO, zamyka okres, który był niewygodny dla premiera, kwestionowania prowadzonej przez niego polityki przez kluczowego przedstawiciela partii rządzącej. Jednocześnie pokazuje, że szefem może być tylko jeden człowiek, a całe życie partyjne ogniskuje się wokół niego – mówi politolog.
Jednocześnie dodaje, że wypchnięcie Gowina poza burtę, nie doprowadzi do rozejścia się partii w szwach. – Gdy z Platformy odchodził Janusz Palikot, równie ważny, co Jarosław Gowin, członek partii rządzącej, też rodziły się pytania, czy to początek rozłamu w partii. Okazało się, że Platforma odrodziła się w nowym kształcie. Przetrwanie wewnętrznych kryzysów i oczyszczenie się formacji z członków, którzy z jednej strony angażują się w realizowanie planu premiera, z drugiej - lansują własne alternatywne koncepty, jest na dłuższą metę nierealne, bo zaburza spójność wewnętrzną partii, zdolność efektywnego działania.
- Ktoś, kto myślał, że Jarosław Gowin zostanie dłużej w partii, mimo początkowych deklaracji podporządkowania się wytycznym Donalda Tuska, mylił się. Nie da się tkwić w formacji na co dzień podważając wiarygodność podejmowanych przez nią decyzji i dezawuować dokonania przewodniczącego, ponieważ wpływa to demoralizująco na pozostałych członków partii – podkreśla politolog.
Pytany, czy w ślady Gowina pójdą kolejni posłowie, mówi, że być może tacy się znajdą, ale będą to pojedyncze wystąpienia. – Jarosław Gowin był typem polityka osamotnionego w swojej macierzystej formacji, nie skupiała się wokół niego wielka grupa sojuszników. Jest to widoczne choćby na podstawie poszczególnych głosowań, wypowiedzi innych posłów. Rzadko który polityk Platformy w sposób oficjalny utożsamiał się z poglądami, propozycjami Gowina. PO to typowa partia władzy, dzielenia zasobów publicznych i nie ma w niej zbyt wielu chętnych, aby z tego zrezygnować. Trudno zatem spodziewać się, aby na tym podłożu mogła wyrosnąć nowa, silna inicjatywa. Jeśli poseł Gowin miałby cokolwiek budować, to tylko wspólnie z istniejącymi już grupami pozaparlamentarnymi. To nie jest typ przywódcy charyzmatycznego, który utrzyma partię w garści, potrafi budować duże zespoły i skutecznie nimi zarządzać – akcentuje dr Zaleśny.
Niewykluczone, że zaproszeniem do współpracy Gowina będzie zainteresowana partia Jarosława Kaczyńskiego. – Dla PiS to atut, że w PO dzieje się coś złego, tym bardziej jeśli odchodzi z niej znany poseł. Jeśli jednak do transferów z PiS do PO dojdzie, przejdą najwyżej "rodzynki". Nie liczyłbym na to, że szeregi Prawa i Sprawiedliwości zasili sam Gowin. Po chwilowej euforii, byłby w niej podobnie samotny jak w PO. – podsumowuje politolog.
Wraz z odejściem Gowina z PO większość koalicyjna w parlamencie stopniała do 232 głosów. Odejście Jacka Żalka, które jest niemal pewne, zmniejszyło by ją o kolejny głos. Czy oznacza to, że Platforma będzie miała w przyszłości problem z przeforsowaniem swoich pomysłów w parlamencie? W teorii tak, w praktyce - jak tłumaczy dr Zaleśny - zagrożenia nie ma: - Posłowie niezrzeszeni, Ruchu Palikota czy SLD są skłonni popierać większość rządową, bo jak wiadomo to ona ma najwięcej do zaproponowania i dysponuje największą pulą etatów, stanowisk i innego rodzaju fruktami, którymi może w elastyczny sposób dysponować.