Dr hab. Maliszewski: Jarosław Kaczyński grał na lękach Polaków
- Jarosław Kaczyński grał na lękach Polaków obawiających się nadejścia uchodźców. Dzięki temu przemówieniu PiS może zyskać kilka punktów procentowych w najbliższych wyborach parlamentarnych - w ten sposób odniósł się do wystąpienia byłego premiera na nadzwyczajnym posiedzeniu Sejmu dr hab. Norbert Maliszewski z Uniwersytetu Warszawskiego. Według premier Ewy Kopacz, słowa Kaczyńskiego stanowią "zapowiedź wyprowadzenia Polski z Unii Europejskiej".
17.09.2015 | aktual.: 17.09.2015 16:33
W środę odbyło się nadzwyczajne posiedzenie Sejmu, podczas którego głos w sprawie uchodźców zabrał m.in. Jarosław Kaczyński. Były premier w trakcie przemówienia zwrócił uwagę na kwestię tego, "czy rząd ma prawo pod obcym, zewnętrznym naciskiem i bez wyraźnie wyrażonej woli narodu podejmować decyzje, które z wysokim stopniem prawdopodobieństwa mogą mieć negatywny wpływ na nasze życie, codzienność (...)". - Chcę powiedzieć jasno: PiS uważa, że rząd nie ma prawa do podejmowania takiej decyzji - zaznaczył Kaczyński.
Były premier dodał również, że "nie chodzi tutaj o przyjęcie tej czy innej liczby cudzoziemców". - Istnieje poważne niebezpieczeństwo, że zostanie uruchomiony proces, który będzie wyglądał tak: najpierw liczba cudzoziemców gwałtownie się zwiększa, później nie przestrzegają oni naszego prawa i obyczajów, a następnie narzucają swoją wrażliwość i swoje wymogi w przestrzeni publicznej w różnych dziedzinach życia. I to w sposób bardzo agresywny i gwałtowny. Jeśli ktoś mówi, że to nieprawda, to niech się rozejrzy po Europie. Niech spojrzy na Szwecję, na 54 strefy, gdzie obowiązuje szariat. Obawy przed wywieszaniem flagi szwedzkiej na szkołach, bo jest tam krzyż. Szwedzkim uczennicom nie wolno chodzić w krótkich strojach, bo to się nie podoba - tłumaczył.
Kaczyński zbija kapitał na lękach Polaków
Wystąpienie Jarosława Kaczyńskiego wzbudziło duże emocje. Według badań dr hab. Norberta Maliszewskiego, politologa z UW, 65 proc. Polaków nie chce uchodźców, a 80 proc. uważa, że zwiększy się zagrożenie terroryzmem. - Były premier wiedząc, że Polacy obawiają się przyjmowania uchodźców, swoją wypowiedzią zbija polityczny kapitał właśnie na tych lękach Polaków. Taką interpretację sugeruje retoryka, którą posłużył się opowiadając o skrajnych sytuacjach mających miejsce np. we Włoszech, kiedy to imigranci pozajmowali kościoły i potraktowali jako toalety - dodał w rozmowie z WP.
Według eksperta, Kaczyński podczas sejmowego wystąpienia starał się "być raportem większości". - Chciał w ten sposób pozyskać wyborców, dla których ta sprawa rodzi pewne obawy - stwierdził.
- Jarosław Kaczyński ma stereotyp radykała i niechęć Polaków przed przybyciem uchodźców może być skierowana właśnie w stronę postaw radykalnych. Gdyby Ewa Kopacz była tak zręcznym politykiem jak Donald Tusk, to wystąpienie Kaczyńskiego skrytykowałaby za radykalizm i brak odpowiedzialności w polityce zagranicznej, gdyż Polska jest oskarżana za egoizm i ksenofobię. Premier nie jest jednak tak sprawna retorycznie - zaznaczył.
W ocenie Maliszewskiego, dzięki wystąpieniu Kaczyńskiego, PiS może zyskać kilka punktów procentowych w najbliższych wyborach parlamentarnych. - W pierwszych chwilach wydaje się, że wyraził te wszystkie bolączki Polaków, które mogą wydawać się wiarygodne. Jednak w perspektywie czasu niekoniecznie musi być to skuteczne - oznajmił.
Zdaniem politologa taka postawa nie przynosi korzyści dla Polski na arenie międzynarodowej, ponieważ powinniśmy zachowywać się pragmatycznie. - Problem dotyczy głównie Niemców, do których napływają imigranci i Angela Merkel oczekuje od nas solidarności, jednak bezskutecznie. Polska traci przez to pozycję w rozgrywkach dyplomatycznych - wyjaśnił.
W opinii rozmówcy WP, Ministerstwo Spraw Wewnętrznych w Niemczech już teraz straszy odcięciem funduszów unijnych na rzecz Polski, a koszt pomocy ze strony naszego państwa nie byłby duży. - Gdy pogłębi się więc kryzys na Ukrainie nie oczekujmy pomocy od Niemiec. Debatę polską zdominowała po prostu przedwyborcza gra kampanijna, w której nie powinno być miejsca na wykorzystywanie lęków i obaw Polaków przed uchodźcami - dodał.
Nowacka o Kaczyńskim
Suchej nitki na Jarosławie Kaczyńskim nie pozostawiła Barbara Nowacka ze Zjednoczonej Lewicy, która w "Kropce nad i" w TVN24 stwierdziła, że przewodniczący PiS "wybrał sondaże wyborcze, które mówią, że im gorzej się mówi o uchodźcach, tym lepiej. Że stanął po tej samej stronie co Janusz Korwin-Mikke." - Do tej pory wierzyłam, że to jest polityk myślący w kategoriach propaństwowych, europejskich. Myślałam, że ma na tyle sumienia w sobie, że kiedy widzi tę falę nienawiści wobec uchodźców, która zalewa polski internet, to umie powiedzieć, że się temu przeciwstawia. Myślałam, że stanie w obronie interesów polskich i europejskich - oznajmiła Nowacka.
Wypowiedziane słowa Kaczyńskiego odbiły się echem także w międzynarodowych instytucjach. Ambasada Szwecji w Warszawie niedługo po wystąpieniu byłego premiera, odniosła się do jednego z jego stwierdzeń, a konkretniej do istnienia w Szwecji 54 stref, gdzie obowiązuje szariat.
Chwedoruk: wystąpienie w Sejmie miało charakter walki między partiami
Z zarzutem Barbary Nowackiej odnośnie do wystąpienia Kaczyńskiego nie zgadza się dr hab. Rafał Chwedoruk z Uniwersytetu Warszawskiego. Ekspert uważa, że publikowane sondaże dotyczące podejścia Polaków do imigrantów, nie są jednoznaczne. - Polacy chcieliby pomóc, ale niekoniecznie poprzez przyjęcie wielotysięcznej rzeszy imigrantów - mówił Wirtualnej Polsce.
Według ostatniego sondażu CBOS, 56 proc. ankietowanych stwierdziło, że Polska powinna przyjmować uchodźców. Jednak zdecydowana większość z tej grupy wybrała odpowiedź, że tylko do czasu, gdy będą mogli wrócić do krajów, z których pochodzą. Polska nie powinna przyjmować uchodźców według 38 proc. badanych. Zdania nie miało 6 proc. pytanych.
Jak zaznaczył dr hab. Chwedoruk, wystąpienie w Sejmie przewodniczących PiS i PO miało bardziej charakter walki między partiami, niż odnoszenia się do problemu uchodźców. - Mimo podniesionych głosów na sejmowej mównicy, przedstawiciele obu partii zachowywali się ostrożnie. Wyraźnie unikali powiedzenia rzeczy, z których trudno byłoby się wycofać - zaznaczył.
- Jarosław Kaczyński powiedział, że "chcemy pomóc imigrantom, a zarazem nie możemy ich tak po prostu w masowej skali przyjąć". - W zasadzie to samo mówią wszyscy polscy politycy - stwierdził.