Dożywocie za zabójstwo kobiety i jej 2,5‑letniej córki
Sąd Okręgowy w Białymstoku skazał na dożywocie 29-letniego mężczyznę oskarżonego w procesie poszlakowym o dwa zabójstwa: kobiety, z którą się spotykał, i jej 2,5-letniej córeczki. Odpowiadał on z wolnej
stopy, ale wprost z sali sądowej trafił do aresztu. Wyrok nie jest
prawomocny.
19.09.2005 | aktual.: 19.09.2005 17:27
Do zbrodni doszło w listopadzie 2001 roku w mieszkaniu, które kobieta wynajmowała. Policję zawiadomił ojciec zamordowanej. Lekarze orzekli, że śmierć nastąpiła kilka dni przed odkryciem zabójstwa. Zwłoki znaleziono w wannie. Przyczyną śmierci kobiety i jej dziecka (z małżeństwa, które zakończyło się rozwodem) było utopienie. Wcześniej kobieta została pobita.
Ślady odkryte w mieszkaniu wykluczały motyw rabunkowy. Policja bardzo szybko zatrzymała mężczyznę z okolic Białegostoku, który spotykał się z kobietą. Postawiono mu zarzut podwójnego zabójstwa i aresztowano.
Podejrzany konsekwentnie nie przyznawał się do zbrodni. Po kilku miesiącach, gdy były już znane wyniki badań (m.in. odcisków palców oraz DNA ze znalezionych w mieszkaniu włosów), okazało się, że nie ma dowodów, którymi można w sądzie poprzeć akt oskarżenia przeciwko zatrzymanemu. Mężczyzna opuścił więc areszt.
Po kolejnych kilku miesiącach śledztwa prokuratura doszła do wniosku, że przy dotychczasowych dowodach sprawcy zabójstwa nie da się ustalić, i umorzyła postępowanie.
Postanowienie zaskarżył jednak ojciec zamordowanej. Prokuratura wznowiła więc śledztwo i po przeprowadzeniu dodatkowych badań biegłych zdecydowała się skierować do sądu akt oskarżenia.
Ze względu na charakter sprawy, wynikający m.in. z intymnych stosunków ofiary i oskarżonego, proces toczył się przy drzwiach zamkniętych. 29-latek nie przyznał się do zbrodni i chciał uniewinnienia. Prokuratura - dożywocia.
W uzasadnieniu wyroku sędzia Halina Czaban podkreśliła, że choć proces miał charakter poszlakowy, nie oznaczało to, iż sąd był pozbawiony możliwości ustalenia sprawcy w oparciu o inne, pośrednie dowody.
Jak zapewniła, poszlaki mogą bowiem stanowić "pełnowartościowy dowód w sprawie", ale warunkiem niezbędnym jest to, że pozwalają przyjąć za udowodniony główny fakt i jednocześnie wykluczają możliwość przyjęcia "innej, konkurencyjnej wersji zdarzenia". Sąd uznał, że tak właśnie było w tym procesie.
Sąd opisał, w jaki sposób, przy braku dostatecznych dowodów medycznych pozwalających ustalić datę zbrodni, z poszlak wysnuł przypuszczalną datę zabójstw, co miało znaczenie dla oceny linii obrony oskarżonego. Oparł się m.in. na zeznaniach świadków i wyjaśnieniach oskarżonego.
Sąd podkreślił też, że stworzona przez biegłych sylwetka psychologiczna sprawcy "jak ulał" pasuje do skazanego i było tak jeszcze przed jego badaniami psychologicznymi, które potwierdziły wszystkie cechy jego osobowości, m.in. skłonność do agresji.
Sędzia Czaban zwróciła uwagę na to, że mówił on w swoich zeznaniach, iż nie mógłby nikogo skrzywdzić, a jednocześnie - co wynika z zeznań świadków - obraźliwie wyrażał się o kobiecie, z którą się spotykał. Przywołując jeszcze inne cechy jego osobowości sąd ocenił, że skazany jest "z gruntu złym człowiekiem".
Mówiąc o wymiarze kary ocenił, że nie było żadnych argumentów za jej innym wymiarem niż dożywocie.
Za motyw zabójstwa kobiety sąd przyjął kłótnię dotyczącą przyszłości związku z oskarżonym, który nie pracował, a - jak mówiła sędzia - "oczekiwania miał duże, ale możliwości mierne". Ta rozmowa wyzwoliła z niego agresję, dotkliwie pobił kobietę i ją utopił. Według sądu, dziecko zginęło, bo sprawca nie chciał, by go rozpoznało.
Skazany spokojnie przyjął wyrok. Po decyzji o aresztowaniu zapytał tylko, czy może zabrać z szatni swoje rzeczy. Sąd decyzję o natychmiastowym areszcie uzasadnił nie tylko wysokością kary, ale i tym, że zachodzi uzasadnione podejrzenie, że skazany może popełnić taki czyn w przyszłości. Postanowienie o aresztowaniu nie jest prawomocne.
Spokojnie, choć było słychać westchnienie ulgi, na wyrok zareagowali też bliscy zamordowanej.