Dozbrojenie Polski przez USA za pomoc w Iraku?
Wystąpienie z programem dozbrojenia Polski
przez USA w zamian za naszą pomoc Amerykanom w Iraku proponuje Jan
Nowak-Jeziorański w rozmowie opublikowanej w najnowszym numerze
"Polityki".
13.01.2004 | aktual.: 13.01.2004 14:52
"Kurier z Warszawy" uważa, że Polska "w gruncie rzeczy jest krajem bezbronnym", ponieważ nasza armia dysponuje wciąż uzbrojeniem sowieckim, a więc "praktycznie zerowym".
"Dlaczego nie wystąpić z programem dozbrojenia Polski przez Amerykanów w zamian za naszą pomoc w Iraku? (...) Dlaczego nie mają nam dać części sprzętu zalegającego ogromne magazyny? Teraz jest czas, żeby uzyskać od Amerykanów coś w rodzaju lend and lease z okresu II wojny światowej. Polska powinna wystąpić z jakimś konkretnym programem - przemyślanym, mieszczącym się w realnych granicach. Coś możemy uzyskać. I nie ma co z tym zwlekać, bo nastrój sprzyjający amerykańskim gestom nie będzie trwał wiecznie" - uważa Nowak-Jeziorański. (Lend-Lease Act, specjalna amerykańska pożyczka wojskowa udzielona państwom sprzymierzonym w okresie II wojny, upoważniała prezydenta do sprzedaży, wynajmu, dzierżawy i pożyczki materiałów wojennych i sprzętu państwom, dla których pomoc uzna on za żywotny interes obronny USA).
Nowak-Jeziorański przywołuje przykład Turcji, która otrzymała od USA w minionym roku dużą pomoc. "Możemy i powinniśmy powoływać się na precedens szczodrości Amerykanów wobec Turcji. Nie wyobrażam sobie, jak Amerykanie mogliby odrzucić tego rodzaju argument. (...) Wierzę, że prezydent Kwaśniewski nie wróci z pustymi rękami (z planowanej na koniec stycznia roboczej wizyty w USA). Skoro Turcy dostali pięć miliardów, to my też możemy liczyć na pomoc liczoną w miliardach dolarów" - uważa Jeziorański.
Według niego, samo wysłanie polskich wojsk do Iraku "było błędem". "Jest dla mnie nie do przyjęcia, że Polska ma do tej wojny dokładać ze swoich niesłychanie ograniczonych funduszy. Nie stać nas na wydanie z początku 25 milionów dolarów, a później prawdopodobnie znacznie większej kwoty, kiedy sami przechodzimy okres niesłychanego ubóstwa środków" - powiedział rozmówca "Polityki".
Dodał, że Polska jest państwem "regionalnym", którego interesy ograniczają się do bezpośredniego sąsiedztwa, czyli do regionu Europy Środkowowschodniej, a na Bliskim Wschodzie nie mamy żadnych interesów, które uzasadniałyby ponoszenie ogromnych nakładów i ryzykowanie życia.